Strony

czwartek, 1 czerwca 2017

"Życie po duńsku" - Helen Russell [ rok w najszczęśliwszym kraju świata ]

Gdy wśród nowości pojawiają się reportaże to zwykle nie ekscytuję się za bardzo. Oczywiście zależy to od tematyki, bo są takie tematy, które od razu wyganiają mnie do księgarni. Dania jakoś nigdy nie znajdowała się w moim centrum zainteresowań. Z czym kojarzę Danię, od końca roku 2016 z hygge, którego nie stosuję bo jestem za dużą bałaganiarą, oczywiście z Andersenem, Kopenhagą i syrenką. To tyle. No jakiś kraj, kojarzę flagę, lokalizację, ale nic więcej. A jednak ostatnio Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego kusi reportażami, jeszcze dwa leżą na półce, nie – pardon trzy. Jeżeli te pozostałe będą tak samo dobre, to możliwe, że zmienię nastawienie do tego gatunku, bo do tej pory uważałam się na reportaże za głupia.








Szczęście, komfort i poczucie bezpieczeństwa? Hygge!
Duńczycy są najszczęśliwszym narodem na świecie i choć nikt nie odkrył jeszcze tajemnicy ich szczęścia to cały świat próbuje ich naśladować. Brytyjska dziennikarka Helen Russell postanowiła przeprowadzić się na rok do Danii, żeby poznać przepis jej mieszkańców na zadowolenie z życia.W każdym rozdziale autorka przygląda się innemu elementowi kultury Danii lub jej społeczeństwa. Z poczuciem humoru opowiada o duńskim dizajnie, podejściu do pracy i sposobach spędzania wolnego czasu. Obserwuje też tradycje związane z jedzeniem, religią, wychowywaniem dzieci czy opieką zdrowotną. „Życie po duńsku” pokazuje, co w najmniejszym z państw skandynawskich się sprawdza, czego nie warto naśladować i co zrobić, żeby wprowadzić elementy duńskiego życia do naszej codzienności.
Przeprowadzka do wiejskiej Jutlandii uświadomiła Russell, że Dania ma do zaoferowania o wiele więcej niż długie zimy, wędzone śledzie, klocki Lego i słodkie bułki. Próbując zrozumieć poczucie szczęścia u Duńczyków, dziennikarka sama poczuła się szczęśliwa. Na końcu książki przekazuje 10 porad dotyczących tego, jak żyć do duńsku, przez co dzieli się tym szczęściem z Czytelnikami.
„Nad wyraz przyjemna opowieść o wadach i zaletach przenosin do innego kraju”.Guardian
„Russell nie stroni od ciętego humoru, ale zachowuje przy tym skromność i dystans do samej siebie – takie połączenie sprawia, że lektura jej książki to czysta przyjemność”. Independent
„Urocze połączenie brytyjskiej wrażliwości i duńskiego pragmatyzmu”. Sandi Toksvig

"Dowiaduję się, że Duńczycy piją najwięcej kawy w Europie, a przy tym spożywają rocznie 11 litrów alkoholu na głowę. Może jednak się dostosujemy. Przy okazji trafiam na stronę trenerki integracji kulturalnej Pernille Chaggar. Wiedziona myślą, że kogoś takiego dokładnie teraz potrzebuję na dobry początek rocznego pobytu w Danii – i rozochocona drugą filiżanką mocnej duńskiej kawy – dzwonię do Pernille, proponując jej udział w projekcie „szczęście”. Zgadza się i nie każe wyciągnąć numerka na okoliczność kolejnej rozmowy.
Moja rozmówczyni jest zdziwiona faktem, że przenieśliśmy się z Londynu do odludnej Jutlandii, zwłaszcza w styczniu. – Osoby z zewnątrz mają tu zimą trudniej – wyjaśnia. – To czas, który spędzamy z rodziną, za zamkniętymi drzwiami. Od listopada do lutego Duńczycy są całkowicie pochłonięci swoimi sprawami, dlatego niech cię nie zdziwi widok wyludnionych ulic, szczególnie w regionach wiejskich. – Cudownie. Gdzie się zatem podziali? Co teraz robią?– Cieszą się hygge – odpowiada, wydając przy tym dźwięk, jakby się krztusiła.– Przepraszam, co takiego?– Hygge. To typowo duński termin.– A co oznacza?– Trudno to wyjaśnić, ale znają go wszyscy mieszkańcy Danii. To coś jakby „przytulna chwila”.Nie czuję się mądrzejsza.– To czasownik? Czy przymiotnik?– Jedno i drugie – tłumaczy Pernille. – Hygge jest wtedy, kiedy zostajesz w domu i odpoczywasz przy świecach."
Helen Russell jest brytyjską dziennikarką i autorką poradników. Pisze dla takich magazynów jak „The Times”, „Marie Claire”, „The Guardian”, „Grazia” czy „The Wall Street Journal”. Jej książka “Życie pod duńsku” ukazała się w 2015 roku i szybko została okrzyknięta bestsellerem.



Autorka książki Helen Russel, jest po trzydziestce, zapracowuje się na śmierć, mieszka w Londynie, z mężem, psem i marzą o dziecku. Ich życie jest raczej monotonne, niewiele może się zmienić, aż mąż Helen – zwany Ludzikiem Lego, dostaje propozycję pracy w Danii, w fabryce kultowych klocków Lego. Helen początkowo się mocno waha, później, czytając o tym kraju, dowiadując się, ze Duńczycy są najszczęśliwszym narodem na ziemi postanawia spróbować. Wyprowadzają się do Pcimia Dolnego, małej miejscowości nad zimnym morzem. Morze jest zimne, jest środek zimy, na ulicach pustki jakby w okolicy trwała godzina policyjna. Helen Russell próbuje rozgryźć duński sposób na szczęście, którego sekret przecież nie może tkwić tylko i wyłącznie w obłędnie pysznych słodkich bułkach. Każdy miesiąc to jakiś motyw przewodni a całościowo – książka jest wycieczką do kraju, który dla Polaka będzie do głębi abstrakcyjny. Mnie już teraz korci, żeby do Danii się przeprowadzić, Mamci mówię, że ruszam do Dunii :P

Zobaczyłam jak zszokowana życiem w Danii jest Brytyjka, ale Polak to by chyba umarł z szoku. Wszechobecne zaufanie, państwo opiekuńcze, zadowoleni z życia ludzie, ale i przepisy regulujące WSZYSTKO, chociaż pozwalają palić duńską flagę. Obawiam się, ze najazd Polaków na Danię skończyłby się apokalipsą, bo chyba my nie dojrzeliśmy do takiego modelu życia. Nie, nie krzyczcie na mnie, że kalam swój kraj. Po prostu jak czytam, opisy, jak Polacy wyjeżdżają za granicę, słynna sprawa z zakupami w Walmarcie i zwrot wszystkiego po wycieczce, czy wykorzystywanie tego co dają, bez chęci rewanżu, to widzę, że w tej Danii doprowadzilibyśmy do krachu. Duńczyk ufa krajowi, systemowi, ludziom, my patrzymy jak to obejść, jak zapłacić mniejszy podatek, jak zrobić w konia szefa, nie myślimy kompleksowo. Nie powiem, że to czyni z nas prymitywów, mamy po prostu inny styl życia. I już.



Mnie marzy się Skandynawia bo jest dużo ciemności, zimna, śniegu, ale chyba życie w klatce z paragrafów z moim legalizmem, chyba by mnie zabiło. Gdy zdarza mi się np. przejść przez drogę nie przez pasy, to później samobiczuję się, że nie powinnam byłą tak czynić, a w tej Danii tych przepisów na wszystko jest miliony, naprawdę! Idzie oszaleć. Z drugiej strony, uśmiechnięci ludzie, nie, to też by mnie wkurzało, jak to? Jechać do pracy i nie ponarzekać z ludźmi na przystanku na: deszcz/słońce/wiatr/ciszę/upał/zimno/ciepłą zimę/mróz/upalne lato/zimne lato i milion innych rzeczy? To o czym oni rozmawiają? No, ale to państwo opiekuńcze… jeny, nie mieści mi się to w głowie, serio, że tak można żyć. Dobra, płacą wysokie podatki, ale mimo wszystko…

Bardzo polecam tę książkę, pokazuje kraj, który jest stosunkowo mało znany. Owszem ostatnio zrobiło się modne to duńskie hygge, ale dzięki tej książce poznacie kontekst. Moim zdaniem, naprawdę bardzo, bardzo warto!!!


Książka Życie po duńsku do kupienia w księgarni Tania książka

6 komentarzy:

  1. Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma.....obawiam się,że nam tam trudno byłoby żyć....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba tak. Masz rację, najlepiej pokochać swoje miejsce.

      Usuń
  2. Bym przeczytała. Muszę sobie zapamiętać!
    Dobrze, że to reportaż, a nie co innego. Ostatnio miałam w rękach książkę "Hugge" i strasznie przypominała katalog z yska ;))) Świeczek nie mogą sprzedać czy co? :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. daj spokój mnie skandynawska stylówka nie rusza, to hygge te koce, świeczki itp to nie mój klimat

      Usuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.