Strony

poniedziałek, 25 grudnia 2017

"Wieczór taki jak ten" - Gabriela Gargaś [ a nadzieja znów wstąpi w nas ]

To absolutnie nie jest moje spotkanie z Gabrielą Gargaś. Poznałam tę autorkę przypadkiem, gdy własnym sumptem wydała powieść, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Autorka nie pisze banalnych książek, więc chwila wahania przy koszu w biedronce była krótka. Specjalnie powieść zachowałam sobie na Wigilię, oczyma wyobraźni widziałam kubek kompotu z suszu, obok sernik, migające światełka i siebie z książką, w te spokojne godziny okołopasterkowe(u mnie w domu część rodziny hołduje drzemce przed Pasterką, którą ja bojkotuję). Wczytywałam się uważnie w opis wydawcy(och jaki okazuje się nieścisły), miałam nadzieję na lekturę niebanalną, ale taką, która mnie poruszy. Okładka już jest cudowną obietnicą świąt. Zawsze łapię się na takie chwyty.





Święta to szczególny czas. Czas cudów. Bo zawsze znajdzie się Ktoś, kto rozdaje prezenty, niekoniecznie pod choinką…
Michalina ma 27 lat i sama wychowuje młodszego brata. Mieszkają w przepięknej, malowniczej miejscowości u podnóża Tatr. W codziennych trudach wspiera ją jej babcia Zosia, właścicielka cukierni „Cynamonowe serca”. To za jej radą, by podreperować budżet, wnuczka postanawia na okres Bożego Narodzenia wynająć pokoje dla gości.
Do pensjonatu przyjeżdżają tylko cztery osoby: ekscentryczny rozwodnik, który najchętniej wymazałby Święta z kalendarza, starsza pani, która pragnie odzyskać utracone wspomnienia oraz tajemnicza pani doktor z córką.
Gdy dzień przed Wigilią do drzwi domu Michaliny zapuka jeszcze jeden gość, życie kobiety wywróci się do góry nogami.
Poruszająca opowieść pełna świątecznego, niepowtarzalnego klimatu i magii. Bo gdy ludzie walczą o to, co w życiu najcenniejsze, atmosfera Bożego Narodzenia może zdziałać cuda.

Michalina ma 27 lat, od dziewięciu samotnie wychowuje braciszka, bo ich matka zmarła zaraz po porodzie, ojciec zaś jest wolnym ptakiem i wolał polecieć w świat. Dziewczyna więc pomaga babci w cukierni, w sercu Bieszczad, a nie u podnóża Tatr, jak wyczytamy z okładki(czyżby ktoś kto czytał książkę czynił to pospiesznie i po łebkach, czy po prostu jak góry to od razu Tatry bo w Polsce tylko Tatry?). Aby podreperować budżet Michalina wynajmuje pokoje i tak w okolicach świąt Bożego Narodzenia ma przyjechać ich garstka, ale bardzo specyficznych. Jest Artur, pracoholik i rozwodnik, który porzucił dzieci dla kariery i szuka ciszy i spokoju, jest Lena z córką, kobieta jest lekarzem i straciła męża i wciąż nie przeżyła żałoby, jest Wiktora, z początkiem Alzheimera, która zraziła do siebie synową i teraz chce po raz ostatni zobaczyć góry. Ta gromadka życiowych rozbitków spotyka się w niewielkiej miejscowości, która urządzona jest na wzór wioski Mikołaja, ludzie chodzą w strojach elfów, wszędzie jest pełno śniegu i tuż przed świętami będą mieli szanse zrozumieć swoje błędy.


Brzmi banalnie? Bo niestety tak jest. Nie spodziewałam się, że spod pióra Gabrieli Gargaś wyjdzie tak sztampowa powieść, w której bohaterowie sadzą komunały, udzielają rad rodem z Coelho. W sumie zapowiadało się świetnie to mogło być coś na kształt To właśnie miłość tylko tam twórcy uniknęli całej masy lukru, bo film jest zdecydowanie słodko-gorzki, a tutaj, nie rozumiem dlaczego autorka poszła w lukier. Po co? Po to mamy obok serniczek i makowczyk żeby móc się zewnętrznie dosładzać. Tak popłynęła mi łezka, ale zaziębiona jestem to i rozchwiana. Ceniłam Gabrielę Gargaś, za to że nie uderza w ckliwe nuty, że raczej ucieknie od tej konwencji, że im bliżej Wigilii, tym wszyscy się odmieniają, bo tak to nie działa. Dziecku jest ciężko wyjaśnić, dlaczego nie dostało wymarzonego prezentu, nauczycielka też nagle nie zdecyduje się nie milowy krok, którego bała się uczynić od lat, a przepaść dzieląca ojca i syna nie zostanie zniweczona sernikiem na zimno. Nawet, gdy chcemy wierzyć w świąteczne cuda, życiowe doświadczenie i wcześniejsze zawody uczą nas sceptycyzmu.

Zawiodłam się na tej książce, ale zbiera dobre recenzje, więc wychodzi na to, że jestem jedyna. Aczkolwiek ktoś kto pisał opis na okładkę powinien usłyszeć jakąś uwagę, nie wiem czy osoby które wydają i zachwalają tę książkę, nie czytały jej?

7 komentarzy:

  1. Ja jednak podziękuję... Ale serio? Taki błąd geograficzny?

    OdpowiedzUsuń
  2. Całkiem możliwe że chwalą po okładce. Ponoć to samo jest z 'Psiego najlepszego'.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałam chyba okładki Psiego... co za błąd tam był?

      Usuń
  3. Nie miałam do czynienia z twórczością Gargaś i na razie nie zanosi się, żebym ten stan zmieniła, ale współczuję rozczarowania. Jeśli wiemy, że pisarza stać na więcej niż ckliwą opowiastkę o świętach to boli tym bardziej. Zszokował mnie też błąd w opisie. Tragedia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja mimo wszystko Gargaś bardzo lubię i z jej czterech ksiażek jakie czytałam ta jest owszem fatalna, ale pozostałe były niezłe.

      Usuń
  4. Ksiązka już zamówiona w bibliotece, więc nie moge się już doczekać!

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.