Strony

czwartek, 8 lutego 2018

"Dwór w Haliniszkach" - Emma Dmochowska [ o urokach litewskiej prowincji ]

Oj wzięło mnie to wyczytywanie zapasów widzę na amen. Tym razem wzrok spoczął na błękitnych tomach, a ankieta na FB pozwoliła wybrać. Pyza Pruska uświadomiła mi istnienie powieści Dwór w Haliniszkach, a według opisu miało to być coś zupełnie w moim klimacie. Bałam się czy to nie będzie zbyt sentymentalne, mdłe, ale postanowiłam zaryzykować, bo w Internecie, opinie chociaż nieliczne, to zasadniczo pozytywne. Więc jeśli ktoś lubi klasyczną powieść, z akcją na Kresach, taką typowo polską, z odrobiną pozytywistycznego moralizmu, ale jednak z taki dosyć odważnymi tezami, jak ślady emancypacji to się nie rozczaruje. Czytałam i żałowałam, że BBC nie ekranizuje polskich książek, z tej powieści byłby ładny mini serial, tak na cztery odcinki.



Wileńszczyzna i Rzym na przełomie XIX i XX w. Zosia Halicka, 'słońce' dworu w Haliniszkach, ma szybko zostać wydana za mąż, ponieważ jej matka i siostra potrzebują pieniędzy na założenie nowego zakonu dla pań 'z towarzystwa'. Idealny kandydat, hrabia Barberini-Baraniewski, uważa narzeczoną za prowincjonalną gęś, po kryjomu zaś nadal spotyka się z dawną kochanką. Daleko na Syberii jest jednak ktoś, kto od dzieciństwa kocha Zosię miłością prawdziwą i beznadziejną... Czy dumny Jerzy Lipowski, na którym ciążą długi rodziców, sięgnie po osobiste szczęście?

Na Kresach mieszka osiemnastoletnia Zosia, pod wpływem zarządzającej majątkiem babuni- marszałkowej, dziewczę ukochało wieś i pracę, nasiąkło ideałami pracy u podstaw. Miała ku temu wiele okazji, bo matka dziewczynki i jej siostra oddały się wyższym celom. Siostra Teresa Leonia, będąc dzieckiem cudownie ozdrowiała, a w chorobie ukazała się Maryja co naznaczyło dziewczynkę religijnością i teraz przebywa z matką w Rzymie, by wybrać najlepszy zakon, ale ponownie ukazuje jej się Matka Boska i nakazuje ufundowanie nowego zgromadzenia. Z taką misją wraca Teresa Leonia z matką do Polski. Taki pomysł nie spotyka się z entuzjazmem, to wymaga kosztów, a w majątkach się nie przelewa. Zresztą dookoła wszyscy mówią, że zakładanie zakonu w Rzymie nie przysłuży się Polsce, że trzeba tu żyć, tu pracować. Jednak kobiety są nieugięte, na dodatek by ułatwić formalności, podziały umyślają sobie wydać chyżo Zosię za mąż. Jeśli zaś chodzi o absztyfikantów Zosi, to liczyć się będzie dwóch. Z jednej strony mamy prawego, zacnego chłopca, obciążonego długami, który kochając dziewczynę nie chce jej rujnować życia, bo sam się nigdy nie dorobi. Z drugiej zaś strony mamy zamożnego, arystokratę, zasłużonego w Watykanie, któremu jednak daleko do prawego charakteru. Emma Dmochowska zabierze nas w podróż do świata który przeminie tak szybko, co uświadamiamy sobie dowiadując się, ze wydana została w 1903.

Emma Dmochowska sięga do bogactwa ideałów pozytywizmu, pokazuje nam ziemski majątek, w którym, dziedzic, w tym przypadku marszałkowa, trzyma rękę na pulsie wszystkiego. Pracuje od świtu do zmierzchu, dba o moralność, porządek. Oddana Bogu i ludziom. Autorka pokazuje, jaki to niekończący trud, ile trosk, które nigdy się nie kończą. Ustami marszałkowej wypowiada najważniejsze tezy, jak małżeństwo to z miłości, najważniejsze to słuchać bożej woli, pracować dla dobra kraju. Każe nam też ufać mężowi, ale już nie skreśla rozwodów, definitywnie. Ta książka to zestawienie dwóch odmiennych filozofii, próżnej dewocji, z prostą organiczną wiarą. Pięknie to konfrontuje Zosia, obserwując przepych Mszy w Watykanie, z prostotą nabożeństwa w rodzinnym kościółku, mimo swej młodości zauważa, że tu wśród światowych rzeźb, bogactwa, góruje blichtr a w Haliniszkach ludzie przychodzą nie dla człowieka, nie dla pychy, a dla Boga.
Jak tak sobie to uświadamiam, to książka oparta jest na konfrontowaniu skrajnych postaw i wydobywaniu prawdy, dobra, wartości uniwersalnych. I chociaż ktoś powie, że taka tania dydaktyka, sentymentalne pisanie jest passe to ja nie mogłam oprzeć się czarowi tej powieści, leniwemu urokowi, który przenosił mnie o wiele lat wstecz, do kraju, gdzie niewzruszone były pewne wartości dziś wyparte. Chociaż smutno mi się zrobiło, pod koniec, gdy zaczęłam się zastanawiać, co z Zosią stanie się, gdy przeżyje jeszcze jakieś czterdzieści lat.




Naprawdę polecam Wam tę powieść, nie jest to nic szalenie ambitnego i wiele osób ją zgani(ostatnio poznaję ludzi, którzy czytają jeno ambitną literaturę i czuję się jak pustak), ale ja cieszę się, że ją przeczytałam, bo było to miłym doświadczeniem!!! Zapomniana a niesłusznie!

6 komentarzy:

  1. Ja pewnie ominęłabym tę książkę szerokim łukiem. Podziwiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasami lubię. Mam Dunin-Kosicką w domu.
    BBC nie kręci o Polsce. Oni propagują swoją historię, z całym szacunkiem. Ale Anglicy wiedzą jak robić pijar wokół trzech królów na krzyż i jednej królowej i historii, która tylko dlatego skończyła się dla nich dobrze, bo mieszkali za morzem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że nie kręci o Polsce, szkoda, że u nas się tak nie robi filmów

      Usuń
  3. Z sentymentem wspominam tę powieść. Przydałoby się wznowienie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, wypadałoby wznowić polską klasykę

      Usuń
  4. Właśnie czytam, urocza książka. Emma była dobrą pisarką, szkoda, że jest mało znana.

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.