Strony

wtorek, 20 lutego 2018

"Stół króla Salomona" -Luis Montero Manglano [ Tylko tajemnica trzyma nas przy życiu]

Tak to już jest, że nosząc jakieś nazwisko odpowiadamy za nie. Jeśli macie rodzeństwo na pewno pamiętacie, że nauczyciele, często do braci bądź sióstr się odnosili. Bywa, że ktoś nam zaszedł za skórę, poznajemy tego kogoś np. siostrę i jakoś drzemie w nas pewna nieufność. Niczym oczywiście nieusprawiedliwiona. Dlaczego o tym piszę, ani dlatego, że gdyby nie Nicpoń literacki, pewnie po książki Luisa Montero Manglano długo bym nie sięgnęła, a może i wcale, a to z tego powodu, że wcześniej czytałam powieść jego siostry i cóż, nie zachwyciła mnie. Mam trzy inne jej powieści w domu i czekają na mój czas, ale to Bartek tak zachęcał, że stwierdziłam, a co, coś mi się od życia należy. Skutkiem czego, w ciągu ostatnich 48 osiem godzin przespałam jakieś 10 bo MUSIAŁAM czytać.



Pełna inteligentnego humoru i zagadek powieść osnuta tajemnicą, w której śmierć i niebezpieczeństwo czają się na uliczkach współczesnych miast i w podziemiach średniowiecznych zamków
Tirso Alfaro, doktorant na wydziale historii sztuki, podczas praktyki w muzeum w Canterbury jest świadkiem kradzieży zabytkowej pateny. Po powrocie do Madrytu odpowiada na enigmatyczną ofertę pracy i bierze udział w osobliwym procesie rekrutacji, nawet nie podejrzewając, że na próbę wystawia go tajna organizacja - Narodowy Korpus Poszukiwaczy, którego celem jest odzyskanie cennych dzieł sztuki należących do dziedzictwa Hiszpanii. Wkrótce Tirso włączy się do szaleńczej pogoni za mitycznym Stołem Salomona, który wedle legend może przynieść tylko nieszczęście. Tym samym zostanie wciągnięty w oszałamiającą spiralę niebezpieczeństw, zdrady i śmierci.


Poznajemy Tirsa chłopca, który wychowuje się w dziwnych warunkach, jego matka goni za karierą archeologa, a ojciec jest pilotem. Obojga nic nie łączy, ot przydarzyła się ciąża. Ojciec czasami zabiera syna do muzeum i opowiada mu historie. Pewnego dnia ojciec ginie. Chłopiec zostaje z matką wyzutą z czegokolwiek co kojarzymy jako macierzyństwo, ale jest przystojny, inteligentny. Kończy studia, jak każdy po tak praktycznym kierunku jak historia sztuki, ma problem ze znalezieniem pracy, więc jak każdy, kto staje przed takim dylematem w końcu zaczyna rozważać doktorat. Tak trafia do małego angielskiego miasteczka, gdzie ma badać bardzo starą patenę, jednak stamtąd zostaje zwolniony, musi wracać do Madrytu. Trafia mu w ręce dziwne ogłoszenie o pracę. Tirso stara się dostać tajemniczą pracę, a sam proces kwalifikacyjny przypomina tor przeszkód. Poznaje Narodowy Korpus Poszukiwaczy, organizację, której zadaniem jest odzyskanie dzieł sztuki, które kiedyś zrabowano Hiszpanii. Praca niebezpieczna, ale na pewno nie nuda.

Dawno aż tak się nie wciągnęłam, żeby odmówić sobie obiadu, kolacji, pospania pół godziny dłużej, bo muszę czytać. Książka jest sprawnie napisana, że od razu czytelnik wpada w intrygę, chce zgadywać, szukać rozwiązań. Według mnie jest to książka dla wszystkich lubiących gatunek typu Indiana Jones, o wiele lepsze to niż Brown, w stylu Skarbu Narodów.
Bartek Wam może potwierdzić jak przeżywałam tę książkę, bo snułam przypuszczenia, końcówkę przeżywałam tak, że chyba wyłączył komunikator i miałam wielkie WOW, chociaż kilka moich pomniejszych hipotez się potwierdziło.



Strasznie lubię takie odniesienia do wierzeń, legend, do kabały. A tutaj dodatkowo za sprawą pewnych Bliźniaków jest super kurs z łaciny i antyku.
Jest to sprawnie napisana powieść, pełna barwnych postaci, nie ma tam nikogo nijakiego, może prócz głównego bohatera, który sprawia wrażenie straszniej ciamajdy i mentalnego siermięgi, ale w trakcie książki jednak ewoluuje i chociaż dalej bywa lotny jak worek cementu i czasami chce się nim dotelepać, to jest jakiś taki pocieszny. Miewa przebłyski. Najchętniej zabrałabym się już za drugi tom, ale chyba zrobię sobie weekend z rodzeństwem Montero, bo tych książek w sumie mam pięć, przy czym tylko niestety dwie z tej serii. Zresztą to podobno ma być tylko Trylogia. Z jednej strony dobrze, bo już dobiegły mnie głosy, że drugi tom jest słabszy, ale mimo wszystko jestem ciekawa, ale nie wytrzymam kolejnego dnia w pracy, chora z niewyspania.


Ocena: 9

*tłumaczyły: Katarzyna Okrasko i Agnieszka Ostrowska

2 komentarze:

  1. Ta siostra to autorka 'Szmaragdowej tablicy?"?

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawno nie czytałam takich przygodówek sensacyjnych z wątkami historycznymi, zachęciłaś mnie :)

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.