Strony

czwartek, 8 marca 2018

"Ciotka Zgryzotka" - Małgorzata Musierowicz [ nihil novi sub sole ]

Są w naszym życiu chwile, w których nie wiemy dlaczego podejmujemy taką, a nie inną decyzję. Na ten przykład, ja nie wiem, dlaczego kupuję kolejne tomy Jeżycjady, chociaż od kilku tomów, więcej mam słów krytyki, niż zachwytu. Nie chcę przecież wracać do oceniających, moralizujących Borejków z ironiczną Milą na czele, a jednak siłą rozpędu, zamawiam kolejne tomy. Ciotkę Zgryzotkę kupiłam w przedsprzedaży i dostałam niemalże od ręki, bardzo przydało mi się przeto niespodziewane wolne w pracy. Jak wstałam dziś, książka czekała w kuchni, gdyż kurier ledwo pięć minut temu ją dostarczył. Zaczęłam czytać, a że Musierowicz czyta się szybko, to na gorąco spieszę, by donieść o mych wrażeniach. Pozwólcie, ze ułożę je sobie na bieżąco.



Któż jest Ciotką Zgryzotką? Czy tylko Ida?
I co słychać w rodzinie Borejków? Czy nadal jest w tym samym składzie? A może nawet się powiększyła?
Kolejny tom niezawodnej „Jeżycjady”- jak zawsze dowcipny, wzruszający i ciekawy – rozśmiesza, podnosi na duchu i skłania do myślenia.
A przede wszystkim sprawia, że chce się radośnie żyć - pomimo wszelkich zgryzot!

Borejkowie chyba definitywnie przenieśli się na wieś. W mieszkaniu na Roosvelta ostał się Ignacy Grzegorz z małżonką Agnieszką, która spodziewa się dziecka i dogląda pracowicie remontu, malując freski, konkurujące z tymi sykstyńskimi, chociaż w nieco mniej sakralnej tematyce. Józinek przygotowuje się do ślubu, Ida remontuje swoją chaupkę, którą synowa dała jej w prezencie, a ucieka do niej najmłodsza latorośl Górskich, czyli Nora. To ona będzie centrum tej części, chociaż autorka, chyba postanowiła definitywnie zamknąć usta krytykom, którzy zarzucali jej, że porzuciła barwnych bohaterów, więc wspomina ich tak w sumie z czapy, bo na weselu swojskim i wiejskim, rodem z Wyspiańskiego, obejrzymy korowód gości, których nie widzieliśmy na weselu Tygryska, ale u Józinka się zjawili. Niektórych nie widzieliśmy od kilkunastu lat, ale na weselu syna Idy się pojawiają. Wesele też będzie organizowane w ostatnich dniach, bez ładu i składu, ale i tak zachwyci wszystkich. Będzie jesiennie i w sumie możemy zakrzyknąć nihil novi. Nie ma chyba wątku, który mnie zaskoczył, który był jakoś nowatorsko poprowadzony.

Znów mamy dowód, że autorka po napisaniu nie przykłada wagi do wcześniejszych opisów, bo znów nie ustrzegła się pomyłek(tym razem okazuje się, ze Bernard wywiózł suknię Laury do Lublina, nie do Zamościa, ale pewnie z dalekiego Poznania, to jedno i to samo). Jednak nie te pomyłki są najgorsze, bo przecież nikt nie jest encyklopedią, robotem, bardziej przeszkadza mi miałkość i wtórność powieści. Znowu mamy ten sam, identyczny schemat, znowu mamy młodocianą postać ze specyficznym charakterem, która stoi u bram swojej młodości i wielkiej miłości na całe życie. Najwyraźniej u Musierowicz, trzeba się zakochać mając maksymalnie 18 lat, bo inaczej to już nowomodne dziwactwo. Borejkowo nadal kryształowo przejrzyści, bez ikry, bo wycięci według tego samego schematu a ich świat skupiony na krwi Borejków bo autorka zapomniała, że chociażby Grześ ma córkę i jest już dziadkiem, bo o Rojkównie sobie łaskawie i skromnie przypomniała, tak jak o Żakach i o przyjaciółce Mili i Ignacego Loni, która wyskakuje jak Filip z konopii, ale dała Mili zakładkę z latareczką, która przydaje się przy awariach prądu, więc zasłużyła, by na wesele przybyć.



I chociaż Musierowicz opisuje piękną jesień, to zasadniczo całość jest mdłe, nie ma prawie tego humoru, bo jednak wątek z gotowaniem kurczaka, jest jak echo przeszłości, echo humoru i lekkości. Reszta tej książki po prostu nie zapada w pamięć. Wszystko jest niejakie i schematyczne, znowu ci mieszkańcy wsi, z gwarą i ciasnymi horyzontami, ale plus za coraz bardziej rozbudowany wątek zwierzęcy. Moim zdaniem ta część jest słabsza niż dwie poprzednie, już chyba McDusia podobała m się bardziej.
Podobno książka trzyma w napięciu, może w zamierzeniu, ale z wykonaniem jest raczej kiepsko, mnie tam w niczym nie trzymała, żaden wątek mnie nie wciągnął tak, żebym nawet zbliżyła paznokieć do zębów. Żaden. To wszystko naprawdę już było. I dom Florków z gumy, wesele na ostatnią chwilę, perturbacje u Róży, no dosłownie wszystko.

Po prostu nic nowego. A i ma być nowy tom. Cóż, nikt o zdrowych zmysłach nie zarzyna kury, która znosi złote jajka. 

27 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Sama nie znoszę spojlerów, więc preczytałam wnikliwie, zdradzam tak naprawdę tylko, że odbędzie się ślub. Ciężko byłoby mi pisać o tej książce, gdybym nie mogła napisać niczego, nie zdradzam rozwiązań fabularnych, ani o kogo chodzi, który chłopak będzie TYM, nie piszę co u Róży, nie piszę...

      A jak zaskakuje ten tom? Chętnie się dowiem, bo może akurat docenię? ;)

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. Ale co konkretnie?

      Chętnie docenię, ale co? Czy to jest po prostu pochwała, dla pochwały?

      Usuń
    5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    6. Pytam tylko, bo próbuję uzyskać konkretną odpowiedź, a nie mogę się doczekać ;)

      Usuń
    7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    8. Acha, czyli kolejna fanka Musierowicz, która się oburzy, ale konkretnie nie napsize, co zaspojlerowałam. No nic. Szkoda, że na oburzenie siła jest, a na merytoryczną odpowiedź już brakuje!

      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Nie wiedziałam, że Musierowicz wciąż pisze swoją serię. Doceniam, że masz odwagę napisać, że Ci się nie podoba.

    OdpowiedzUsuń
  3. Krótko mówiąc, wredne mał... gerytki z forum "ESD" na Gazecie miały rację, jak niestety często mają. Jeżycjada zjechała z poziomem okrutnie, chwilami bywa niezła (tylko tyle - niezła) a nazbyt często bulgocze spod metra mułu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od czasu do czasu podczytuję to forum, ale uzależnia okrutnie. Niestey od pewnego czasu dokładnie, jest tylko najwyżej nieźle, zwykle smrodek dydaktyczny truje atmosfere i tak naprawdę brakuje tej iskierki która przyciągnęła tłumy i pokolenia całe.

      Usuń
  4. Hej :) W której księgarni zamawiałaś, że już dostałaś książkę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Przeczytałam tylko początek Twojego wpisu, wrócę jak uda mi się kupić i skończyć książkę. Pozdrawiam, Gosia.

      Usuń
  5. Szkoda, że jest tak, jak jest no ale...cóż, każda formuła prędzej czy później się wyczerpie. Chyba warto o tym pamiętać. Pozdrawiam, Chiara76

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego warto powiedzieć sobie dosyć, wiedzieć kiedy ze sceny zejść.

      Usuń
    2. A ja mam wrażenie, że nie tyle "formuła się wyczerpała", co MM poszła na łatwiznę. Zauważ, jak fajne było "spotkanie" w Kłamczusze Cesi i Danki, poznanych wcześniej. Jak w początkowych tomach było ciekawie znaleźć wzmianeczkę o bohaterach z ubiegłego tomu. Ale właśnie - WZMIANECZKĘ. A MM postanowiła porzucić świetną formułę (czyli każda książka o innej bohaterce, powiązanej z poprzednimi baaaardzo luźno (vide np Brulion Bebe B - Beata chodzi do klasy z Natalią i tylko tyle!), a postanowiła pisać "Klan" z Jeżyc. I ta formuła, telenoweli, jak widać, się nie sprawdziła. Dopóki MM pisała książki każdą o innych nastolatkach i ICH sprawach, ICH problemach, ICH miłościach - to było ok, bo unikała zarówno błędów typu czy Mila na swoim ślubie mała groszki czy goździki, ale i znacznie poważniejszych, jak gospodarstwo Florka i Pulpy, na 2,5 hektara sady, pasieka, HODOWLA koni, dwór Soplicowu równy, pawilon dla gości i licho wie co jeszcze... Niestety... Pozdrawiam, Tandaradei

      Usuń
  6. Dokładnie mam takie zdanie jak Ty. Zakończyłam czytanie na MacDusi kolejne tomy czekają, ale jakoś mi się nie śpieszy. Do Kalamburki miało to jeszcze jakiś sens. Kolejne tomy są na tyle słabe, że aż momentami żenujące.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj McDusia jest, bardzo specyficzna, ale Feblik jest już uroczy na swój sposób.

      Usuń
  7. Nawet nie wiedziałam, że powstają kolejne tomy tej serii. Jeżycjadę wspominam z sentymentem (te początkowe tomy)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie ostatnie książki Musierowicz rozczarowują bo jak wiele tu osób zauważa nie ma w nich ostatnio nic nowego, ale też dlatego, że nie pokazują prawdziwych nastolatków i ich emocji tylko jakieś przeintelektualizowane dziwadła. Pierwsze tomy dała mi do poczytania moja starsza siostra i te książki były zabawne i takie świeże. Teraz mam lat 16, czytam "Ciotkę Zgryzotkę" i zastanawiam się, z jakiego archiwum wygrzebane są te postacie. Starsze jak by nie było ciotki zachowują się prawie jak małolaty a znowu młodzi mający po dwadzieścia kilka lat o niczym nie marzą jak o małżeństwie i oczywiście obowiązkowo dzieciach. Nikt tak wokół nie żyje, nie znam też żadnego małżeństwa, które po latach zachowywało by się jak para zakochanych. No i to zakochiwanie się na całe życie w liceum to po prostu żenada. Ludzie w tym wieku dopiero się kształtują i szukają swojej drogi a autorka dla wszystkich swoich bohaterek widzi tylko jedno wyjście - małżeństwo. Książka mnie mocno rozczarowała.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mnie się niestety nie chce. Ale ja cierpię na ZOK, praktycznie nie do wyleczenia, także przez zamążpójście (gdyby mnie ktoś chciał) ani przez urodzenie dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja właśnie przymierzam się do przeczytania 3 ostatnich tomów "Jeżycjady" (tak mnie jakoś siekło) i od kilku dni czytam recenzje. I zachwycona nie jestem, zwłaszcza, że większość jest takich samych, więc pewnie faktycznie ta książka jest nieszczególna. Skończyłam przygodę z "Jeżycjadą" na "Mc Dusi", stwierdzając, że chyba już wyrosłam. Wróciłam do serii teraz, niedawno, przypadkiem. Chyba niekoniecznie wyrosłam ja, a raczej Musierowicz niestety się zestarzała, pierwsze tomy czytam nadal z sympatią, chociaż z wiekiem dostrzegam coraz więcej idealizmu. No cóż, bywa.

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.