Strony

wtorek, 22 maja 2018

"Polski most szpiegów. Kulisy operacji dyplomatycznych oczami ambasadora RP" - Łukasz Walewski, Jan Wojciech Piekarski


Czasami mam wrażenie, że wśród nowości pojawia się mało książek będących zapisem rozmów z ciekawymi, wartościowymi ludźmi. Jak nie celebryci, to specjaliści od olewania wszystkiego. Tymczasem przecież mamy w kraju ludzi, którzy byli świadkami przełomów. Na ich oczach działa się historia. Dlaczego ich nie wysłuchać. W końcu będziemy sobie pluli w brodę, gdy zaczną odchodzić. Na szczęście w ręce me wpadła książka Polski most szpiegów, tak nie wczytywałam się w opis i nie wiedziałam dokładnie o czym to będzie, ale wiedziałam, że bardzo chcę przeczytać. Okazało się, że to świetna książka na leniwe czytanie w świetle majowego słońca. Coś dla fanów tajnych operacji, polityki międzynarodowej i stosunków dyplomatycznych.



Prawda historyczna o polskiej dyplomacji.
Kiedy w 1966 roku Jan Wojciech Piekarski wyjeżdżał jako tłumacz na Daleki Wschód, nie wiedział, że to początek błyskotliwej kariery dyplomatycznej. W ciągu kolejnych lat zdobywał doświadczenie w Laosie, Iranie, Pakistanie i Izraelu. Po zerwaniu stosunków dyplomatycznych między Irakiem a USA na skutek wojny w Zatoce Perskiej przeprowadził spektakularne negocjacje zmierzające do uwolnienia amerykańskiego obywatela z irackiego więzienia Abu-Grahib. Oto polski ambasador – do niedawna urzędnik z „przeciwnej strony Żelaznej Kurtyny” – stał się dla amerykańskiego prezydenta „our man”, człowiekiem od zadań niewykonalnych, i otrzymał najwyższe odznaczenie departamentu stanu. Po powrocie do kraju uczył polskich prezydentów, premierów i ministrów ogłady, szefując Protokołowi Dyplomatycznemu.

Jan Wojciech Piekarski to dowód, że Polacy bywają doceniani, a w nie liczy się tylko nepotyzm i kumoterstwo. Jest przykładem błyskotliwej kariery. Jak z tłumacza stać się dyplomatą, specjalistą od protokołu, a także strażnikiem interesów wielkiego kraju. Jednak dyplomacja, stosunki międzynarodowe to nie tylko czerwone dywany, to nie tylko rauty z udziałem wielkich tego świata. To również niebezpieczne misje, presja, ryzyko zamachu. O tym wszystkim opowie Łukaszowi Walewskiemu właśnie Jan Wojciech Piekarski, który był świadkiem tak niesamowitych wydarzeń, że nic tylko posłuchać. Dodatkowo książka zawiera osobiste zdjęcia, co sprawia, że staje się wiarygodnym świadectwem opisywanych czasów.

Powiem Wam, że ja jestem fanką wywiadów- rzek. Moim zdaniem mało która forma literacka jest tak dobrym sposobem na pokazanie danych czasów. Wiadomo unikamy nudnej i bezosobowej narracji rodem z podręczników. Tutaj mamy zapiski świadka, kogoś kto był bezpośrednio zaangażowany, czy w chronienie amerykańskich interesów w Iraku, kto chodził po Pentagonie, kto organizował wyjazdy polskich prezydentów za granice. Oczywiście, że ktoś może zarzucić tego typu publikacjom, że pewne sprawy pomijają milczeniem, ale to wydaje mi się, że nie dotyczy tej książki. Sądzę, że panowie ustalili o co można pytać, o czym można mówić, żeby stało się zadość tradycjom dyplomatycznym.
Bardzo, bardzo gorąco tę książkę polecam, czyta cię ją z prawdziwą przyjemnością, wynikająca z obcowania z człowiekiem na poziomie. Wszystko jest ciekawie opisane, nie ma dłużyzny, ani nudy. Na pewno świetna książka na prezent!!


książka do kupienia w księgarni Tania Książka.pl


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.