Strony

środa, 19 grudnia 2018

"Moja europejska rodzina. Pierwsze 54 000 lat" - Karin Bojs

Chyba każdy człowiek ma w sobie taką ciekawość świata, tego skąd jesteśmy, jak wyglądały te meandry ewolucji. Człowiek jest nieco zadufany w sobie i uważa tę krótką chwilę w dziejach Ziemi za pępek świata. A jednak chętnie sięgam po książki, które potrafią uchylić tajemnicę mojego pochodzenia. To niesamowite jak tak pomyśleć, że dawno, dawno temu byliśmy jednym plemieniem, gdzieś w Afryce. Wszyscy mamy jedną matkę :P a przecież życie jest ciągiem przypadków, gdyby nie przypadkowe mutacje genów, ewolucyjne przypadki. Kto wie jakby to wyglądało. Chociaż my Europejczycy wolimy pomijać kwestię naszej afrykańskiej proweniencji, czy mamy powody by wstydzić się pochodzenia?



Karin Bojs dorastała w małej, niepełnej rodzinie, co niezwykle silnie odczuła w dniu pogrzebu matki. Aby ukoić ból po stracie, postanowiła dowiedzieć się czegoś więcej o sobie i swoich korzeniach. Wykorzystała w tym celu możliwości, jakie daje nowoczesna genetyka.
Zagłębiła się w genealogię swojej rodziny na wiele pokoleń wstecz. Dzięki archiwom oraz badaniom genetycznym prześledziła dzieje swojej rodziny zarówno w okresie historycznym, jak i przedhistorycznym. Odkryła nie tylko wiele informacji o swych przodkach, lecz również to, że prawie wszyscy ludzie są ze sobą w jakimś stopniu spokrewnieni.
W badaniach pomagali jej liczni naukowcy: genetycy i antropolodzy.
W swojej książce Karin Bojs zabiera czytelnika w fascynującą podróż po Europie w czasie i w przestrzeni. Przemierzymy z nią tereny północnych Niemiec z czasów neandertalczyków i poznamy kromaniończyków z Francji. Moja europejska rodzina pełna jest zdumiewających faktów. Zwiedzając starożytne jaskinie, autorka dowiedziała się, że jej przodkowie żyli w ich okolicy wtedy, gdy powstawały malowidła naskalne. Ponowna, dokładniejsza analiza DNA wykazała, że genom Karin Bojs zawiera geny Lapończyków, a ona sama jest potomkinią łowców zbieraczy z epok brązu i żelaza oraz żyjących w późniejszych czasach wikingów.
Moja europejska rodzina to niezwykłe, nowatorskie, a zarazem osobiste spojrzenie na genetykę i geny, które w zdumiewający sposób odsłania dzieje pewnej rodziny oraz dowodzi wspólnej historii wszystkich europejskich narodów.


Skandynawska pisarka, szefowa działu naukowego popularnego periodyku, powodowana ciekawością o własne korzenie zaprasza nas w podróż po historii Europy. Wszyscy pochodzimy od jednej pramatki, a genetyka przychodzi nam w sukurs i pozwala odkryć korzenie. Książka jest wynikiem solidnej kwerendy, ogromnej pracy i wielu podróży. Specyficzna książka, która rzuca więcej światła na losy Europejczyka, Analizowane mamy różne prace badawcze, które przytoczone są w naprawdę przystępnej formie. Nic tylko czytać!

Takie książki jak ta pokazują mi jak mało rzeczy tak naprawdę wiem o świecie. Autorka wychodzi od swojej rodziny, bada DNA i wyjaśnia historię wędrówek, dróg bez powrotu. Podpiera się solidnymi badaniami, ale nie interpretuje ich arogancko i dogmatem nieomylności, a tłumaczy dlaczego doszła do takich, a nie innych wniosków. 
Jeśli mam być szczera na tę książkę warto jest przeznaczyć więcej czasu, czyta się ją powoli, trzeba zachować skupienie i analityczny umysł, by móc panować nad informacjami, które podaje autorka.
Mnie kwestie związane z DNA bardzo frapują, to szalenie ciekawe jak z kawałeczka tkanki można odczytać taki ogrom informacji, łącznie z tym skąd się wywodzę, skąd przywędrowali moi przodkowie. Skoro badanie tkanek może dostarczyć informacji, że gdzieś pochowano ofiary dżumy ze starożytności, to z ekscytacją myślę o czym jeszcze możemy się dowiedzieć.

Ta książka będzie wymarzona dla tych którzy lubią naukę, którzy prócz fikcji literackiej lubią czasami poznawać fakty. Nie poleciłabym jej jednak każdemu kto deklaruje, że kocha historię. Taka prehistoria, jest już bardzo specyficznym działem i zanim uznamy, że skoro on lubi czytać o II wojnie światowej to może i to polubi, radziłabym sprawdzić, czy nie ma awersji do antropologii, archeologii, połączonej z pracą na genach. Bo to jest dobra książka, ale trzeba mieć do niej natchnienie.

 Książka recenzowana dla  portalu Duże Ka


*tłumaczyła: Urszula Gardner


4 komentarze:

  1. To jest wprost coś dla mnie, genetyka i archeologia idą teraz w parze :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie dla mnie ;)

    Pozdrawiam,
    Lady Spark
    [kreatywna-alternatywa]

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka zapowiada się bardzo ciekawie aż chyba ją przeczytam w wolnej chwili.

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.