Strony

wtorek, 9 lipca 2019

"Teraźniejszy przeszły, przeszły teraźniejszy" - Eugène Ionesco


Od czasu do czasu bierze mnie nastrój na nadrabianie czytelniczych zaległości, gdy widzę nazwisko, nasłucham się, czy naczytam. O Ionesco słyszałam od jakiegoś czasu, same pochlebne opinie. Trochę się bałam go czytać, bo jednak sporo się pisało o tym, że to ambitny twórca, a ja ciągle obawiam się tego, że mój gust czytelniczy nie jest znowu aż tak wysublimowany. Bardzo sobie cenię dzienniki, lubię wnikać do umysłu autora, nawet nie muszę być wielbicielką akurat danego autora często znajomość z danym nazwiskiem zaczynam od dzienników, a dopiero potem poznaję jego powieści. Czy mam ochotę poznać twórczość Ionesco? Zdecydowanie tak, chociaż nie ukrywam, że jego styl jest ideały do czytania w formie dzienników, mam obawy czy przekonam się do jego powieści.




Eugene Ionesco (1909-94) – jeden z najważniejszych twórców XX wieku – zaskakiwał wielokrotnie. Wielki mistrz teatru absurdu wciąż rozśmiesza nas do łez paplaniną bohaterów „Łysej śpiewaczki", tłumacząc pułapki używania języka, wstrząsa śmiesznosmutnymi „Krzesłami" na parę staruszków, opisującymi sens ludzkiej kondycji i imponuje błyskotliwą diagnozą totalitaryzmu w „Nosorożcu".
Nie mniej zaskakująca jest ta książeczka, rozmiarami odwrotnie proporcjonalna do bogactwa spostrzeżeń w ponadczasowych kwestiach. Przede wszystkim jest bardzo osobista: powstała z zapisków, dokonywanych w zeszytach przez młodego Ionesco w czasie II wojny, uzupełnianych notami z lat sześćdziesiątych i jeszcze później przejrzanych. Ów „dziennik intymny", jak nazywa go sam autor, zawiera więc wiele wątków autobiograficznych, w tym nieposkromionych traum, przeżytych, gdy ojciec, rumuński prawnik, opuścił matkę Francuzkę, a potem odebrał jej prawa rodzicielskie, przymusowo ściągając małego Eugene z Paryża do Rumunii i oddzielając go od siostry.
Dosławnie tu rozumiana „ojczyzna", znienawidzona zarówno za sprawą ojca jak i panującej tam, totalitarnej władzy skłania Ionesco do bolesnych rozważań na temat natury totalitaryzmu, roli propagandy i mechanizmów władzy...zdumiewająco przystających do naszych współczesnych realiów. Nie mniej aktualne pozostają rozważania na temat kwestii żydowskiej: opowiedziawszy się w wojnie 1967 roku za Izraelem, autor „Lekcji" analizuje zarówno antysemityzm jak i stosunek samych Żydów do ich państwa.Przeplatając wątki osobiste, literackie, publicystyczne i filozoficzne z aforystyką, prozą niemal poetycką i nieodparcie śmiesznymi, absurdalnymi „bajkami dla dzieci poniżej trzeciego roku życia", widzi też Ionesco więcej niż niejeden pisarz science fiction: wszystko to, co zdaje się banalne, powierzchowne, nawet płaskie, za dwadzieścia lat, albo za lat pięćdziesiąt, może okazać się pasjonujące i zadziwiające.

Intymny dziennik autora, który opisuje zarówno czasy II wojny światowej, jak i rzeczywistość powojenną, te dwa przedziały czasowe się przeplatają, tworząc mozaikę pełną kontrastowych barw, ale często też gorzkich przemyśleń. Przyznacie, że ten okres nie był dla ludzi łaskawy, ale za to był pretekstem do obserwacji, które pomimo uspokojenia się historii, nie tracą na aktualności. Ta książka to rzeka przemyśleń. Autor nie skupia się na antysemityzmie, czy na holocauście, opisuje świat i społeczeństwo w sposób kompleksowy często zaskakując nas swymi refleksjami. Dla mnie to przemyślenia do których chce się wracać, czytać na wyrywki, odkładać i czytać od nowa.

Jak dla mnie jest to idealna pozycja do czytania w takie ponure przedwiośnie. Nie wiem jak Wy, ale gdy za oknem jest tak ponuro, odechciewa się żyć, to wolę uciekać w świat cudzych przemyśleń i unikać swoich własnych refleksji. Jestem zachwycona tym, jak autor przechodzi od refleksji nad kondycją ludzkości, do opowiadania o swoim życiu, prywatnej historii. Ta książka jest po prostu wspaniale napisana, jak arcydzieło. Nie jest to oczywiście lektura do pochłonięcia na raz, trzeba się w nią wczytywać, w wolnych chwilach, ze skupieniem, bez zgiełku dookoła, ale gdy już przysiądziemy z nią, olśni nas i wciągnie. Mogę wam to zagwarantować.
Wspaniała, w oczywisty sposób zachwycająca na wielu płaszczyznach. Ach, żeby udało mi się częściej trafiać na takie książki. Teraz jestem naprawdę bardzo ciekawa, czy powieści autora też mnie tak olśnią, bo jego styl jest naprawdę obiecujący. Cieszę się, że chociaż mogłam się na początek zapoznać z takim dziennikiem. Było warto!!! Jest przewrotna, tak jak tytuł!



Książka recenzowana dla portalu Duże Ka

1 komentarz:

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.