Strony

piątek, 27 września 2019

"Pieniądze mojej pani" - Wilkie Collins

Wydawnictwo MG zasłynęło wznowieniami klasyki. Wiele książek cieszyło się swego czasu wielką renomą, ale upływ czasu zatarł je w ludzkiej pamięci, dzięki takim wznowieniom możemy po prostu cieszyć się nimi na nowo i tak naprawdę odkrywamy je. Ja właśnie dzięki wznowom dowiedziałam się o powieściach Collins, bo próżno było ich u mnie szukać. Nie mam niestety wszystkich jego książek, ale to co czytam jest zachęcające, żeby wziąć się i nadrobić.  Tym razem na tapet trafiła powieść Pieniądze mojej pani, nie słyszałam o tej książce, nie widziałam zbyt wielu recenzji, no ale cóż, dzięki temu nie mogłam się jakoś bardzo nastawić ani na super hurra, ani jakoś przypuszczać, że będzie dno stulecia. Umówmy się, poprzednie książki jednak jakoś mnie do tej przygody, podświadomie przygotowały.. 







Kiedy z domu lady Lydiard znika banknot o wysokim nominale, podejrzenie pada na Isabel – jej przybraną córkę. Jednak ani jaśnie pani ani jej zarządca Moody nie wierzą w winę prostolinijnej i uczciwej dziewczyny. Niezrażony bezsilnością policji i pojawieniem się potężnego rywala do ręki Isabel, beznadziejnie zakochany Moody, postanawia za wszelką cenę udowodnić jej niewinność.




Motyw znany, zamożna kobieta, która dostała od losu wiele, przygarnia mniej szczęśliwą dziewczynę Isabel. Wdowa chce uczynić  dziewczyny córkę, zresztą takie układ nie są jakoś nowe, to taki układ wzajemny, kobieta może zwalczyć samotność, a biedna Isobel może mieć szansę na lepsze życie. Taka adopcja ma szansę na powodzenie, ale jest też spore prawdopodobieństwo klęski o czym świadczą również liczne przykłady z literatury. Tutaj też mamy zaczątek dramatu, otóż w domu lady Lyriard ginie banknot o sporym nominale. Podejrzaną staje się podopieczna i pewnie byłaby z góry skazana na porażkę, ale zarządca Lady Lyriad obdarzył dziewczę uczuciem i chce jej pomóc. 

Wilkie Collins do tej pory przyzwyczaiła mnie do dużych emocji, wprawdzie kojarzyłam ją nieco z innymi emocjami. Nie zrozumcie mnie źle, ta książka nie jest zła, to że do tej pory czytałam po prostu powieści innego charakteru, bardziej emocjonujące, może w gęstszej atmosferze grozy i tajemnicy. Ta książka jest bardziej spokojna, ale nie jest nudna. Może i nie jest to księga gruba ale nie jest uboga. Sądzę że każdy człowiek obdarzony empatią będzie w tę książkę na sto procent zaangażowany. Mamy dziewczynę, której najpierw otwiera się okno, a później, bardzo szybko wpada w tarapaty. Polubiłam bardzo bohaterkę, co jest łatwe, ale ja zawsze ujmuję się za słabszymi. Lubię takie historię, w których prawy człowiek musi tę prawość udowodnić. A może to tylko pozór, w końcu nie wszystko złoto co się świeci.  Moim zdaniem warto za tę książkę Collins się zabrać, jest wciągająca i się ją po prostu świetnie czyta!! Mam nadzieję, że uda się mi w końcu skompletować wszystkie książki autorki!! 

Książka recenzowana dla portalu Duże Ka

3 komentarze:

  1. Może wezmę ten romans, na razie pomiędzy książkami czytam Dumę i uprzedzenie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Wilkie Collins był mężczyzną...
    Czytelniczka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Święta racja, w końcu nie pisze pierwszej jego powieści. Dzięki za zwrócenie uwagi, to nie jest jedyna sytuacja, kiedy umysł jedno, ręka drugie ;)
      Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.