Strony

wtorek, 8 października 2019

"Siedmiopiętrowa góra" - Thomas Merton



W pewien sposób fascynuje mnie duchowość ludzi z Zachodu. Przywykłam do religijności Polaków i sądzę, że my nie umiemy ludzi zachęcać do religijności. Polski katolicyzm często staje się synonimem zawziętości, braku tolerancji. Lubiłam filmy i książki o pastorach o protestantach, ale ogólnie lubię czytać książki o czymś rozwoju duchowym, lubię te poszukiwania, lubię to inne spojrzenie na duchowy świat. Zwłaszcza, gdy ktoś się przyznaje do swoich słabości a nie pokazuje że od początku był taki super kryształowy. O właśnie to jest dla mnie podstawowa różnica pomiędzy Polakami a resztą świata, Polak nie przyznaje się do błędów, nawet gdy pozornie coś robi źle to i tak się okazuje, że to był świetny wybór. A reszta świata jednak ma większą łatwość przyznawania się do błędu.  


Siedmiopiętrowa góra Thomasa Mertona jest jedną z najsłynniejszych książek, jakie kiedykolwiek napisano o poszukiwaniu wiary i pokoju. Jest to niepowtarzalny dokument duchowy człowieka, który odszedł od świata dopiero wówczas, gdy całkowicie się w nim zanurzył.
„Miałem – pisze Merton – postawić stopę na brzegu podnóża wąskiej, siedmiopiętrowej góry czyśćca, bardziej stromej i ciężkiej do pokonania, niż mogłem sobie wyobrazić, a nie zdawałem sobie wcale sprawy z trudu wspinania się, jaki stał przede mną”.

Thomas Merton zaprasza nas do wspinaczki po drodze światopoglądu, poszukiwania tego o co chodzi w życiu. Czy rodzimy się z wbudowaną w nas wątpliwością? Głodem wiedzy, poszukiwaniem odpowiedzi na fundamentalne pytania? Bo przecież ten mechanizm zaczyna w nas się odzywać niezależnie od tego w jakiej rodzinie się wychowujemy, nie każda rodzina sprzyja takim poszukiwaniom. Motyw góry w odkrywaniu życiowych prawd nie jest może odkrywczy, ale Siedmiopiętrowej górze nie można zarzucić wtórności. Jest książką tak sprzyjającą refleksji, nastrajającej do rozważań, że stanowi po prostu literackie odkrycie.  

Nie wiem dlaczego takie książki ja ta straciły na popularności. Mam wrażenie, że teraz mówienie o wierze nawet nie, że nie jest modne, a jest synonimem obciachu i zacofania, modnie jest być ateistą o nihilistycznych poglądach. Wydaje mi się, że wiara, że to wszystko ma jakiś sens, poszukiwanie przyczyny Wszechrzeczy przyświecała człowiekowi od wieków, nie umarła ta przyczyna w skutek ewolucji. Taka książka jak ta przywraca w nas tę ciekawość, przypomina, że  owszem możemy błądzić, możemy upadać, mylić drogę, ale najważniejsze to nie zatrzymywać się i szukać. Merton się nie wybiela, nie idealizuje, jest bardzo ludzki, bliski każdemu, chociaż dzielą nas poszczególne doświadczenia, ale łączy nas człowieczeństwo i droga którą będziemy musieli pójść, nie zawsze oczywista, prosta i łatwa, ale zawsze wiodąca ku górze. 
Czytając tę książkę czułam obcowanie z literaturą, nie z powierzchownym bzdurnym tekstem, ale książką która dotyka mojego wnętrza, inspiruje mnie do rozwoju, skłania do poszukiwania, kwestionowania, czegoś co uznałam już za pewnik. Świetnie napisana, mądra, warta przeczytania! 

książka recenzowana dla portalu Duże Ka

1 komentarz:

  1. Sama po takie książki nie sięgam. A dlaczego? Chyba nie umiałabym na to pytanie odpowiedzieć.

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.