Strony

środa, 12 lutego 2020

'Trzy bieguny. Dotknąć niemożliwego" - Marek Kamiński, Julia Hamera , Leszek Cichy

O Marku Kamińskim usłyszałam, gdy zdobywał bieguny i mówiła o nim cała Polska. Przejście bezkresnej bieli wydawało mi się tak abstrakcyjne, jak lot w kosmos. Leszek Cichy był dla mnie postacią zupełnie nieznaną, chociaż czytałam biografie kilku himalaistów. Reklama Trzech biegunów wpadła mi w oko, bo z wiekiem coraz bardziej kocham zimę. Marzę o wjeździe na Biegun, co nigdy się pewnie nie spełni, tak jak nigdy nie stanę na dachu świata. No bywa. Lubię jednak czytać takie książki, z bohaterami pokonywać przeciwności, patrzeć na ludzi, którzy mają odwagę nie tylko marzyć, ale walczą o to co tam wymyślili. Ta książka jest właśnie ilustracją takiej postawy 


Opowieść o pasji, ryzyku i męskiej przyjaźni.

"Po siedmiu i pół godzinie wspinaczki stoimy na szczycie. Padamy sobie w ramiona i siadamy. Nie od razu łączymy się z bazą, przez moment trzymamy kolegów w napięciu."
Fragment

Takiego duetu jeszcze nie było. Himalaista, pierwszy zimowy zdobywca Everestu, i ekstremalny polarnik w jednej książce opowiadają o przygodach na granicy życia i śmierci, ryzyku, adrenalinie i o wyczynach, których nikt już nie powtórzy.

Leszek Cichy to jeden z pierwszych polskich wspinaczy. Brał udział w najważniejszych i pionierskich wyprawach, był świadkiem i uczestnikiem podboju szczytów w złotej erze polskiego himalaizmu. Wspinał się m.in. z Wandą Rutkiewicz i Krzysztofem Wielickim. W 1981 roku jako pierwszy człowiek (wraz z Wielickim) stanął zimą na najwyższym szczycie świata – Mount Evereście.

Marek Kamiński – podróżnik, zdobywca, eksplorator, rekordzista Księgi Guinnessa. Samotnie osiągnął biegun południowy. Jako pierwszy człowiek dotarł na dwa bieguny w ciągu jednego roku. W 2004 roku wspólnie z Jaśkiem Melą pokonał pieszo drogę na obydwa bieguny. W książce wspomina niezwykłe wyprawy, trudną młodość, moment, w którym podjął decyzję, by zostać podróżnikiem.

Szli tam, gdzie nikt inny wcześniej nie był. Niezwykła opowieść polskich zdobywców.


Wbrew tytułowi, nie jest to książka opowiadająca o jednej wspólnej wyprawie, czy większym wspólnym projekcie, ta książka to przede wszystkim autobiograficzne opowieści. Obu podróżników łączy kilka wątków, obaj pochodzili z rodzin w których nie było tradycji podróżniczych, pochodzili z małych miejscowości, wcześnie pojawiła się u nich ciekawość świata, którą zaczęli rozwijać, zachęcani przez rodziców. Marek Kamiński od najmłodszych lat prowadził życie Wagabundy, często się przeprowadzał z matką, a później sam zaczął wymyślać różne koncepcje, a rodzice się nie sprzeciwiali i wspierali syna, w pomysłach za które u mnie na wsi dostałabym szlaban. Leszek Cichy  przeciwnie, grzecznie się uczył, dopiero na studiach zaczął przygodę z Klubem Wspinaczkowym i tak zaczęła się jego przygoda, szybko się wkręcił w temat, zaczął organizować wyprawy. Po kilku latach Leszek Cichy zwróci się o pomoc do Marka Kamińskiego, który miał doświadczenie z Biegunem Południowym, by pomógł mu zdobyć najwyższy szczyt Antarktydy. To jest pretekst by przedstawić historię ich obu. 
Przyznam się, że nastawiłam się na opowieść o zdobywaniu tych tytułowych Biegunów, tymczasem dostałam obszerną autobiograficzną opowieść o dwójce mężczyzn, pełnych pasji. Dziś gdy wystarczy wskoczyć do autokaru i można pojechać na drugi koniec Europy, te czasy paszportów, wiz, celników wydają się abstrakcją, a to całe załatwianie, szmuglowanie to wydaje się być przeszkodą nie do pokonania. Tymczasem przykład tej dwójki pokazuje, że chcieć to móc. Podziwiam takich ludzi, bo sama jestem i tchórzliwa i leniwa, a tutaj mogłam obcować z prawdziwą pasją. Książka jest napisana bardzo lekko, chociaż przyznam, że bardziej podobała mi się narracja Leszka Cichego. Każdy fragment był bogato ilustrowany zdjęciami, co pozwala zwizualizować to o czym czytamy. Jeśli ktoś lubi górską, podróżniczą tematykę, powinien zwrócić na tę książkę uwagę - bezwzględnie! 


Książka recenzowana dla portalu Duże Ka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.