Strony

wtorek, 4 lutego 2020

"Waffen SS" - Robert Gerwarth, Jochen Böhler

Gdy Polak myśli o SS to zasadniczo myśli o ideale aryjskiego nadczłowieka. Chociaż nazwa tej jednostki zapisała się krwawymi zgłoskami w naszej historii to jednak oddziały te na pewno, na pierwszy rzut oka kojarzą nam się jako elitarne, pełnokrwiście niemieckie. No dopóki nie zaczniemy więcej czytać o wojnie i dowiemy się, że zdesperowani Niemcy werbowali do tych oddziałów, do Waffen SS ludzi niekoniecznie rasowo czystych, nie liczyło się już tak pochodzenie, wyznanie. W końcu mieli maszerować z bronią, a tutaj wiadomo liczą się umiejętności i dążenie do celu. Ta książka to prawdziwe opus magnum, które przybliży ciekawym te epizody z II wojny światowej, moja Mama jak tylko zobaczyła tytuł od razu się napaliła na lekturę.  


Pół miliona Europejczyków walczących u boku Niemców pod sztandarem Waffen-SS. Kolaboranci? Zdrajcy? Oportuniści? Kim byli nieniemieccy członkowie tej zbrodniczej organizacji?
Dotkliwy brak ludzi w niemieckiej armii i administracji zmusił faszystów do stworzenia „nowych Niemców” – z obywateli krajów skandynawskich, bałtyckich, wschodnioeuropejskich, a nawet muzułmańskich mieszkańców Bałkanów. Ci ludzie ramię w ramię walczyli z Niemcami na froncie, mierzyli się z antyniemiecką partyzantką, służyli jako strażnicy w obozach koncentracyjnych, a wobec zbliżającej się klęski do samego końca wojny większość z nich biła się na ulicach upadającego Berlina.
Jakie pobudki nimi kierowały? Jaka była ich rola w Holokauście i zbrodniach wojennych, które zostały zainicjowane i przeprowadzone przez Niemców?
Jak na tym tle wyróżniała się Polska? Dlaczego nigdy nie udało się stworzyć dywizji Waffen-SS złożonej z rodowitych Polaków? Jakie formy przybierała tutaj kolaboracja z SS i niemiecką policją? I czy naprawdę różniła się od tej działającej w innych krajach?
Historycy z całej Europy po raz pierwszy łączą siły, aby opowiedzieć całościową historię setek nie-Niemców ochotniczo lub pod przymusem walczących w Waffen SS. Nie ograniczają się jednak tylko do przeszłości, lecz zajmują również współczesnością, próbując odpowiedzieć na pytanie, dlaczego w krajach bałtyckich i na Ukrainie członków Waffen-SS traktuje się dziś jak bohaterów.


Książka ta jest owocem współpracy wielu naukowców, którzy chcą nam przedstawić te osobliwe oddziały werbowane wśród narodów podbitych. Czy to nas zszokuje, pewnie nas Polaków nie, byliśmy w niewoli tak długo, tak często nas zmuszano do bratobójczej walki za obce sztandary, a czasami – jak za Napoleona – sami się wyrywaliśmy, że chyba powinniśmy spojrzeć na tych walczących łaskawszym okiem. Pamięć jednak bywa zawodna, a jednak Waffen SS w naszej historii zapisało się okrutnie, a jednak uważam że warto poczytać i dowiedzieć się o tych żołnierzach, o tym kim byli, skąd się wywodzili, jakie były ich losy. Ciężka lektura, taka która wymaga refleksji, pouczająca i moim zdaniem warta uwagi.  

Sami podbici brali udział w potwornych epizodach II wojny światowej, czy można stawiać pytanie jakie myśli chodziły im po głowie, gdy pacyfikowali kamienice, gdy dokonywali zbrodni ludobójstwa? Czy nie bali się tego, że ich rodziny spotyka taki sam los? A może przyłączając się do rydwanu zwycięscy chcieli zapewnić sobie przetrwanie? A żeby Polacy nie byli zbyt dumni, że w naszym kraju nie powstał oddział Waffen SS złożony z Polaków przypomnieć sobie należy jak my kolaborowaliśmy z nieprzyjacielem, ja zdaję sobie sprawę, że takie tematy są u nas bardzo niepopularne, ale historyczny obiektywizm wymaga by i je poruszyć. 

Wymaga ta książka bardzo dużo uwagi, jak każda książka historyczna którą czytam, czeka zwykle na wolniejszy czas, kiedy będę mogła czytać w skupieniu, bez konieczności odrywania się na prozę życia, czy na pracę. Bardzo lubię te historyczne serie Znaku, pouczające i ciekawe i naprawdę na wysokim poziomie!  Z tej czarnej serii Znaku mam już na oku kilka innych tytułów, a ten zapisze się w mojej pamięci naprawdę bardzo pozytywnie, chociaż wiadomo, temat niewesoły i z tych trudniejszych!


Książka recenzowana dla portalu Duże Ka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.