Strony

piątek, 29 grudnia 2023

"Błękitny zamek" - Lucy Maud Montgomery [lubię wracać]

 


Moim skromnym zdaniem, chociaż wiem że gusta są różne. Tylko możliwość powrotu do ukochanych książek czyni czytanie wspaniałym. Gdyby nie świadomość, że w każdej chwili mogę wrócić do swiata, który już uwielbiam, to po co mieć regały pełne książek. To z taką nadzieją, zaczynam nową książkę, z nadzieją, że oto będzie kolejny wielki zachwyt, do którego będę wracać latami. Ostatnio jest mniej książek nowych, do których chcę wracać, ale nadal wracam do klasyków. Kupiłam niedawno Błękitny zamek, zapytacie po co, skoro mam stare wydanie a obiecałam, że nie kolekcjonuję wydań… to wszystko prawda, ale słyszałam, że są dwa tłumaczenia tej powieści, że stare wydanie jest nieco pocięte, zatem, no rozumiecie.


„Błękitny zamek” Lucy M. Montgomery to wzruszająca książka, opowiadająca o tym, że nigdy nie jest za późno na to, by spełnić swoje marzenia.


Główną bohaterką powieści jest dwudziestodziewięcioletnia Valancy Striling mieszkająca z matką i ciotką. Mimo swojego wieku przez wszystkich nadal jest traktowana, jakby była małym dzieckiem. By nie popaść w przygnębienie, Valency ucieka myślami w świat fantazji, gdzie w Błękitnym Zamku adorują ją sami najprzystojniejsi rycerze.


Gdy pewnego dnia otrzymuje list, w którym lekarze piszą o złym stanie jej zdrowia i nie dają jej zbyt wielu szans na długie i szczęśliwe życie, Valency postanawia wreszcie zacząć żyć pełną życia...

Doss zbliża się do trzydziestki i jest zahukana przez krewnych. Żyje według tak skostniałego regulaminu, że dziwić się należy iż nie oszalała. Zawsze jest w cieniu swojej pięknej kuzynki, zawsze wyśmiewana, pomiatana. Wszystko zmienia jeden deszczowy dzień. Zła pogoda sprawia, ze ciotka odwołuje piknik a Doss idzie do lekarza z powodu problemów z sercem. Ta wizyta odmienia jej życie. Okazuje się, że dziewczyna jest umierająca, został jej maks rok. I ten wyrok śmierci uświadamia jej, że nigdy nie żyła naprawdę. Nie może ubolewać, że się umiera, skoro się nie żyło, skoro egzystencja była tylko wegetacją. Doss się budzi, zaczyna mówić to co myśli i porzuca dom, by zamieszkać z umierającą dziewczyną, skazaną na ostracyzm. Ten rok chce przeżyć pełną piersią, chociaż rodzinę przejmuje to zgrozą.

 

Nie jestem taką znawczynią Błękitnego zamku by podarować tutaj analizę obu wydań. Teraz mam to z piękną okładką z Egmontu, miałam i znałam to klasyczne wydanie z Naszej księgarni. Nie robiłam powtórki tej książki od dłuższego czasu, więc teraz ta książka dobrze mi siadła. Jest wzruszająca, miałam kilka razy łzy w oczach. Nie wiem, nie kojarzę które fragmenty zostały wycięte, musiałabym porównywać akapit po akapicie, a to mija się z sensem, czytałam dla przeżyć, dla emocji. Inaczej patrzę na tę książkę, po lekturze biografii Montgomery, nabiera ta książka, a zwłaszcza finał innego wydźwięku. Lubię wracać do Montgomery, wiele osób zarzuca jej książkom, że trąca myszką, że nie pasują do współczesności, ja uwielbiam wracać i to moje remedium na gorycz świata!

1 komentarz:

  1. Bardzo lubię tę książkę. Piękna, optymistyczna, romantyczna i z humorem. Autorka nie miała łatwego życia, ale mimo to dla swoich czytelników nie była zgorzkniała. Swoim piórem chciała odbiorców inspirować i zachęcać do pozytywnych zmian, podążania za marzeniami. :) Jak napisałaś, jej książki to dobre "remedium na gorycz świata".

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.