Strony

środa, 31 marca 2010

Królowa - The Queen (2006)


Latem 1997 roku wiadomość o śmierci księżnej Diany wstrząsa brytyjską opinią publiczną. Królowa Elżbieta II, którą tragiczna wieść zastaje w rezydencji na szkockiej prowincji, odgradza się od medialnej burzy grubymi murami zamku Balmoral. Tymczasem, w Londynie dla nowo wybranego premiera Tony?ego Blaira, nadchodzi moment próby. Tłumy składają hołd zmarłej księżnej i coraz głośniej domagają się reakcji dworu. Prasa zaczyna atakować rodzinę królewską. Królowa jednak milczy.

Najnowszy film Stephena Frearsa (Niebezpieczne związki) o Elżbiecie II jest pierwszym filmem przywołującym wydarzenia związane ze śmiercią księżnej Diany, jak również pierwszym filmem tak bardzo obnażającym prywatność panującej brytyjskiej rodziny królewskiej.

''Królowa'' to pełna napięcia opowieść o walce dwóch światów ? powściągliwości i tradycji ze spontanicznością i otwartością, która tak bardzo charakteryzowała księżne Dianę. Ironiczne i pełne humoru spojrzenie Frearsa sprawia, że postać monarchini - dotychczas ikony sztywności i nadęcia ? nabiera cech ludzkich a my, nieoczekiwanie, nie tylko zaczynamy ją rozumieć, ale wręcz lubić i podziwiać.

[Opis dystrybutora]

Wpadłam wczoraj do księgarni i mimo, że nie mam absolutnie czasu na czytanie. Spłukałam się finansowo. Fotkę nowego stosiku wrzucę wkrótce. Ale do rzeczy. Kupiłam biografię Elżbiety II na którą dłuższy czas miałam ochotę i czytając książkę natknęłam się do kilku aluzji do filmu „The Queen” wstyd przyznać, ale nie miałam okazji nigdy wcześniej go oglądać. Do dzisiaj. Film przez 1,5 godziny opowiada o dniach po śmierci Diany, pokazuje królową „od kuchni”. Pokazuje kobietę, której każdy krok, każde słowo musi być przemyślane bo patrzy na nią pół świata. Chyba spodziewałam się czegoś lepszego po tym filmie a może ja po prostu nie czuję klimatu tego filmu bo jestem dzieckiem republiki? A może kolejny raz spodziewałam się niewiadomo czego i naturalną koleją rzeczy się zawiodłam?
Nie wiem.
Owszem gra aktorki wcielającej się w królową jest fenomenalna. Piękne są wnętrza oraz Szkockie plenery. Ale sam film. Zdecydowanie bez rewelacji
Za bardzo statyczne jak mniemam.

sobota, 27 marca 2010

"Malowany welon" - The Painted Veil


Akcja rozgrywa się w 1920 roku. Kitty zdradza swojego męża lekarza. Ponieważ w pewnej, oddalonej od innych siedlisk ludzkich, chińskiej wiosce wybucha epidemia cholery, para przenosi się tam. Na miejscu Kitty przechodzi duchową przemianę. Widząc męża, który z oddaniem poświęca się leczeniu zarażonych groźną chorobą ludzi, na powrót zakochuje się w nim.

Malowany welon, jeden z najpiękniejszych filmów o miłości jaki widziałam w swym –fakt-niedługim życiu. Nie przypomina w niczym durnych i pustych komedii romantycznych. To film o dojrzewaniu i pięknej wiernej miłości o jakiej chyba większość normalnych kobiet marzy. A i jedna z nielicznych ekranizacji, która jest o wiele lepsza od książkowego oryginału.
Ale po kolei: Młoda pusta Kitty wiedzie bezstresowe życie a jej jedynym „problemem” jest znalezienie męża. Na jednym z przyjęć spotyka Waltera, młodego, nieśmiałego zamkniętego w sobie bakteriologa, który pracuje w Chinach i mimo swej mądrości zakochuje się w puściutkiej Kitty, która w życiu by za niego nie wyszła, gdyby nie fakt, ze jej młodsza i brzydsza siostra się zaręczyła i jeśli Kitty czegoś nie zrobi to wyjdzie pierwsza za mąż a Kitty w niesławie zostanie starą panną. Wychodzi więc za Waltera o którym nic tak naprawdę nie wie i który szczerze mówiąc nudzi ją i nieco bawi… Wyjeżdżają do Chin, tam Kitty przy pierwszej okazji wpada w szpony podrywacza i nawiązuje z nim płomienny romans wierząc naiwnie, że ten ją kocha i na pewno gdyby nie to, że oboje są w związkach małżeńskich ożeniłby się z nią natychmiast. Pech pewnego dnia niespodziewanie Walter dowiaduje się o wszystkim, początkowo daje żonie alternatywę rozwód, albo wyjazd do opanowanego przez epidemię miasteczka, po pełnej wyrzutów ze strony Kitty rozmowie daje jej trzecie wyjście. Jeżeli Charcie rozwiedzie się z żoną on pozwoli Kitty odejść. Walter zna typ człowieka jakim jest Charcie i wie, że ten(zaangażowany w politykę) nie zrezygnuje dla kaprysu z kariery. Tak też się dzieje i Kitty musi jechać ze swoim obojętnym do granic możliwości, czasami wręcz okrutnym mężem na zapadłą prowincję gdzie ludzie padają jak muchy.
I paradoksalnie na tej zabitej dechami prowincji Kitty zaczyna odkrywać w mężu zalety których istnienia wcześniej się nie spodziewała. Walter zaś jakby sam siebie karał za to iż kiedyś pozwolił naiwnie zakochać się sobie w Kitty. Ona sama dojrzewa i zaczyna dostrzegać co straciła. Tylko czy nie za późno?
Naprawdę gorąco polecam ten film Waltera gra doskonały Edward Norton
I mam ochotę ponownie oglądnąć ten film, tylko nie wiem czy znajdę płytę...
A zastój na blogu jjest wynikiem nawału pracy...niestety

piątek, 19 marca 2010

Piraci z Karaibów: Na krańcu świata - Pirates of the Caribbean: At World's End


Dobre czasy, w których piraci królowali na wszystkich morzach świata, powoli dobiegają końca. Will Turner udaje się razem z dotychczasowym wrogiem Barbossą w podróż na Daleki Wschód, gdzie mają nadzieję na odnalezienie tajemniczych map, które pomogą im odkryć skrytkę Davy'ego Jones'a, a następnie ocalić kapitana Jacka Sparrow'a. Will chce także uratować swojego ojca, dlatego musi odzyskać Czarną Perłę, która jako jedyna jest w stanie doścignąć Latającego Holendra. Tymczasem Jones wraz z lordem Cutlerem Beckettem, demonicznym azjatyckim piratem Sao Fengiem i Jamesem Norringtonem zawierają układ zagrażający wolności i życiu Jacka, Elizabeth, Willa, Barbarossy i wszystkich piratów na całym świecie. Jeśli główni bohaterowie chcą ujść z tej przygody cało, muszą udać się na terytorium dotychczas nie zaznaczone na żadnej mapie - na wyspę Shipwreck na Krańcu Świata...

Kapitan Sparrow powrócił. W ubiegłą sobotę. A ponieważ z racji nawału zajęć nie mam czasu na nowe filmy czy książki(chyba, że ktoś się pisze na recenzję podręcznika do prawa handlowego, spółek handlowych, prawa podatkowego, albo do postępowania cywilnego, wtedy służę ;] ). Pamiętam, że po wyjściu z kina i jeszcze w trakcie seansu tej części moje wrażenia były niesamowicie pozytywne… jakoś później nie miałam czasu powtarzać sobie całego filmu, i tak musiało upłynąć trzy lata niemalże aby znowu zasiąść przed ekranem(nieco mniejszym niż kinowy to fakt) i przenieść się w sam środek walki floty imperium ze światem piratów.
Film zaczyna się z tak zwanej grubej rury, pamiętam iż w kinie byłam pod wrażeniem pierwszej sceny w której jest intonowana przez małego chłopca piosenka piratów. Zimmer to jest recepta na takie efekty, i proszę jak dużo może muzyka w budowaniu napięcia. Początek jest dobry reszta filmu wcale nie jest gorsza. Muzyka nie spada z piedestalik w moich muzycznych gustach. Po prostu GENIALNA jak się raz zacznie słuchać to później długo nie można przestać.
Sama akcja filmu też jest warta uwagi. No właśnie uwagi… mimo, że to nie był mój pierwszy seans to jednak dalej momentami nie wiedziałam kto z kim w danej chwili i dlaczego, ale to naprawdę nie było aż tak istotne, ważne były efekty specjalne(naprawdę robiły wrażenie, czy to wycieczka na kraniec świata czy walka okrętów), mnóstwo humoru za sprawą Jack`a oraz całej zgrai piratów z całego świata ubawiłam się fenomenalnie.
Jednak mimo wszystko uważam, że pewni bohaterowie nie zasłużyli na taki los jaki im zgotowano w końcówce…
Ale za to ostatnia scena z udziałem Jack`a jest po prostu boki zrywać. Jak każde zagoszczenie Jack`a na ekranie,. Gorąco polecam ;)

piątek, 12 marca 2010

Fringe - "Na granicy światów"


Teleportacja. Kontrola umysłu. Niewidzialność. Plan astralny. Mutacja. Reanimacja. Zjawiska, które istnieją na granicach nauki uwalniają swoją niezbadaną siłę w tym ekscytującym serialu stworzonym przez J.J. Abramsa ("Star Trek", "Zagubieni", "Agentka o stu twarzach"), Roberto Orci i Alexa Kurtzmana ("Star Trek", "Transformers"), w którym skomplikowane policyjne procedury połączone zostały z pełnym tajemnic Nieznanym. Historia obraca się wokół trzech osób: młodej, pięknej i zdeterminowanej agentki FBI, genialnego naukowca, który spędził ostatnie 17 lat w zakładzie dla umysłowo chorych oraz jego cynicznego i niepokornego syna; którzy prowadzą śledztwo dotyczące serii zagadkowych zgonów i wypadków nazywanych "Wzorem". Podejrzewają, że ktoś używa świata jako wielkiego laboratorium. Wszystkie ślady prowadzą ich do Massive Dynamic, tajemniczej światowej organizacji, która może okazać się bardziej potężna niż niejeden naród.
[opis dystrybutora dvd]

Moja nowa miłość serialowa. Jakoś odstawiłam wszystko inne. Liczyło się tylko Fringe, zarwane noce, worki pod oczami i biszkoptowe obżarstwo. Wszystkie te symptomy wywołał ten serial. Jestem strachliwa i zazwyczaj nie oglądam z własnej woli takich programów… kiedyś owszem oglądałam Archiwum X, ale byłam mała głupia i wtedy mało czego się bałam. Teraz jest inaczej. Ale Fringe wciąga, wciągający są bohaterowie, ciekawie skonstruowani.
Także ciekawa jest fabuła, otóż Fringe opowiada o różnych paranormalnych zjawiskach, które przekraczają nawet bardzo bujne granice wyobraźni.
Jednak moje serce podbił na długo Biszkopt, czyli syn genialnego naukowca dorównujący geniuszem ojcu Peter Bishop(ksywa Biszkopcik) mężczyzna idealny, inteligentny, dowcipny z cenionym przeze mnie sarkazmem i ironią, błyskotliwy, ale jednocześnie wrażliwy. Nic tylko brać.
Nie można pominąć postaci Waltera Bishopa w tej roli niezapomniany Denethor z LOTRa, który jest uroczym, zagubionym w rzeczywistości geniuszem, który rzadko docenia niebezpieczeństwo jakie go otacza gdyż pochłonięty jest swymi genialnymi teoriami, oraz jedzeniem na punkcie, którego ma obsesję(w czasie oglądania człowiek nabiera ochoty na różne dziwne rzeczy właśnie za jego przykładem). Smaczku dodaje temu wszystkiemu fakt, że przez 17 lat siedział w zakładzie dla obłąkanych i po wyjściu ma problemy z oswojeniem się z rzeczywistością poza murami…
Do kompletu należy dodać Oliwię Dunham, która jest spiritus movens całego przedsięwzięcia, albowiem to jej determinacja doprowadza do odnalezienia i zaangażowania w przedsięwzięcie Młodego Biszkopta, to za jej przyczyną Walter opuszcza szpital. Po drodze wyjdą na jaw różnie dziwne sprawy z życia Oliwii a ona sama zaskoczy swoją determinacją i oddaniem.
To w sumie trójca głównych bohaterów. Takich głównych, głównych, ale w tle pląta się co najmniej drugie tyle bohaterów niby drugoplanowych, ale bez których serial nie byłby tak porywający i nie trzymałby tak w napięciu.
Teraz żyję oczekiwaniem na początek kwietnia i nowy odcinek.

niedziela, 7 marca 2010

"Jesień cudów" - Jodi Picoult


Mariah przyłapuje męża z inną kobietą i wpada w depresję, a jej córka Faith - świadek zdarzenia - zaczyna zwierzać się wyimaginowanej przyjaciółce. Początkowo Mariah lekceważy te rozmowy, jednak kiedy Faith dokonuje kolejnych cudownych uzdrowień, a na jej dłoniach pojawiają się stygmaty, zadaje sobie pytanie, czy córce istotnie nie objawia się Bóg. Wieść rozchodzi się błyskawicznie - Mariah i Faith wbrew własnej woli stają się bohaterkami medialnego cyrku. Rozwój sytuacji nieuchronnie prowadzi do destabilizacji rodziny dręczonej przez media, lekarzy oraz posiadaczy jedynych słusznych prawd.

Jodi Picoult studiowała nauki humanistyczne na Uniwersytecie Princeton i pedagogikę na Uniwersytecie Harvarda. W 2003 roku otrzymała nagrodę New England Book Award za całokształt twórczości. Jest autorką trzynastu powieści, m.in.: "Bez mojej zgody", "Zagubiona przeszłość", "Świadectwo prawdy" i "Dziesiąty krąg"...

[Prószyński i S-ka, 2007]

Jesień cudów jak słyszałam rzekomo jedna ze słabszych książek Jodi Picoult. Chciałbym czytać więcej tak słabych książek. Książek zmuszających do refleksji, zastanowienia się nad podstawowymi wartościami. Jakimi wartościami? Bezwarunkowa miłość… wielkie dobro czy okropne nieszczęście? Bo wyobraźcie sobie, że wasze dziecko oświadcza Wam, że ma wymyśloną przyjaciółkę… Nic strasznego? Jasne, że nie dzieci w pewnym wieku wyobrażają sobie różne rzeczy. Ale pójdźmy dalej przyjaciółka waszego dziecka jest Bogiem. Bogiem kobietą. A Wasze dziecko zaczyna mieć stygmaty i uzdrawia oraz wskrzesza…. Co powinien zrobić kochający rodzic? Lanie dla dziecka które kłamie i oszukuje? Wizyta u psychiatry czy wiara. Wiara w prawdomówność dziecka. Bezwarunkowe wsparcie? Jakie wyjście jest dobre, które nie skrzywdzi istoty którą kochamy ponad wszystko. Zwłaszcza, że Picoult jak zwykle skonstruuje wokół głównego wątku wiele wątków pobocznych z których każdy będzie miał wpływ na wątek główny.
Owszem ta książka jest najmniej kontrowersyjna nie towarzyszył mi tak zwykły dla lektur książek tej autorką przytłaczający dylemat moralny. Jednak mimo wszystko było sporo niepewności, wątpliwości, wątków problematycznych, moralnych problemów. Nie zgadzam się wiec, że jest to słaba książka. Owszem, nieco inna, ale zdecydowanie nie słaba!

sobota, 6 marca 2010

Mój pierwszy stosik



Zawsze z przyjemnością oglądałam stosiki lekturowe na innych blogach i kilka razy nosiłam się z ułożeniem własnego.... czynię to teraz gdyż mając mało czasu mam nadzieję, że zmuszę się do samodyscypliny....
od dołu:
Orhan Pamuk "Nazywam się Czerwień" - bo czytałam o tej książce tyle dobrego, że nie mogę po nią nie sięgnąć
Jodi Picoult "Czarownice z Salem Falls" - bo zostały mi jeszcze dwie(łącznie z tą) nieprzeczytane Jodi i to skandal!! A Mama się zachwycała ;)
Sarah Waters "Muskając aksamit" - upolowana w sieci za grosze i też słyszałam dużo dobrego
John Boyne "Chłopiec w pasiastej piżamie" - o tej książce wiem mało.... tyle, że Alicja napisała zdanie bardzo pozytywne. I to jest dla mnie wystarczającą rekomendajć
No i teraz efekty mojej rozpusty w Empiku(tak inni szli oglądać ciuchy ja spłukałam się na książki)
Rabih Alameddine "Hakawati, mistrz opowieści"- ojej tyle czytałam o tej książce na Waszych blogach, no i okładka ma w sobie coś hipnotyzującego, jak zobaczyłam ją w Empiku nie mogłam jej wypuścić z rąk, zaczęłam czytać... i musiałam zabrać właśnie TEN egzemplarz
Eduardo Mendoza "Prawda o sprawie Savolty" mam wszystkie książki wydane w Polsce tego autora i przeczytane.... tą przegapiłam, ale juz poprawiłam błąd.... humor Mendozy mi się teraz przyda
Melanie Benjamin "Alicja w krainie rzeczywistości" - Kiedy tydzień temu Admete rzuciła opisem tej książki po przeczytaniu poczułam się zainteresowana.... i obiecałam sobie, że to będzie kolejna książka którą kupię.... byłam tak zdeterminowana, że nawet w poszukiwaniu tej książki zawracałam głowę pracownikowi Empiku robiąc sarnie oczy i minę zagubionej, słabej i bezbronnej kobietki. Mam nadzieję, że będzie warto...

"Miłość czy sport" - Ryszard Makowski


W czasach parytetu, gdy kobiety wypierają mężczyzn ze sfer życia zawodowego zarezerwowanego do tej pory wyłącznie dla panów, są jeszcze bastiony broniące przywilejów rodzaju męskiego. Choćby działy sportowe redakcji prasowych. Bo czy kobieta może być specem od piłki nożnej, hokeja, żużla bądź boksu? Niby może, ale to jest jakieś zaprzeczenie odwiecznych praw natury. Natomiast przypadek – kobieta szef redakcji sportowej, to już kuriozum na miarę światową.

Taka sytuacja się jednak zdarzyła. „Miłość czy sport” opowiada historię, w której męska ekipa dziennikarzy sportowych musi stawić czoło nowej szefowej, Malwinie Stern. Pasjonujące potyczki mają miejsce w redakcji warszawskiego pisma, w pubie „Pod kogutem”, w Sopocie lub w mieszkaniu narratora – Ryszarda. Można uznać, że rozgrywka kończy się remisem (słowo miłość w tytule nie jest użyte przypadkowo), ale zanim do tego dojdzie, zdarzy się wiele zabawnych perypetii, które lekkim piórem opisał Ryszard Makowski.

Najlepsza męska książka dla kobiet.


Ryszard Makowski – satyryk i kabareciarz, znany między innymi z Kabaretu OT.TO i kabaretu „Pod Egidą”, ostatnio zajmuje się także pisaniem. „Miłość czy sport” jest jego debiutem literackim.

[Wydawnictwo Grasshopper, 2009]

Jeżeli istnieją książki lekkie i przyjemne, na których można się bezstresowo rozerwać to tą bezwzględnie należy zaliczyć do tej kategorii, wracając o 8 wieczorem w czwartek do mieszkania i mając w perspektywie góra trzy godziny snu przed wyjazdem nie chciałam brać się za „Jesień cudów”, która jak każda książka Picoult wymaga myślenia i zastanowienia się wiec nie ma sensu jej czytać będąc półprzytomną. Chwyciłam więc „Miłosć czy sport” i przepadłam, męska literatura przypominająca do złudzenia czytadła pisane dla kobiet i przez kobiety, bez tych denerwujących wstawek o odchudzaniu i kupowaniu ciuchów dla odstresowania się.
Na całą noc, drogę do Stolicy(w powrotnej to naprzemiennie słuchałam muzyki lub uskuteczniałam integrację ;] ) oraz wróciwszy do domu nie usnęłam póki nie doczytałam ostatnich stronic.
Nie jest to literatura o charakterze egzystencjonalnym, nie znajdziemy tu filozofii ambitnej oraz pogadanek o metafizyce, znajdzie się za to dużo ciepła( seksistowski zabrzmię gdy stwierdzę iż miejscami zdziwił mnie sposób pisania i tworzenia atmosfery tożsamej raczej z kobietą-autorką) A i nie czytamy tego w miejscu publicznym… chyba, że jest to autobus wycieczkowy a wieć wybuch śmiechu może być wzięty za reakcję na coś zabawnego a co wyczynia powiedzmy Wasz sąsiad z siedzenia obok. Bo wiadomo, że w środkach masowej komunikacji, na nudnym wykładzie możecie być wzięci za dziwaka(wystarczy czytać książki a jest się z innej planety przecież”

Kreativ Blogger Award


Mimo, że rozpoczynając pisanie tego bloga miały to być luźne notatki w celu zabicia czasu i odpędzenia czasu w którym TRZEBA zacząć się uczyć w praniu wyszło, że ten blog stał Się raczej dziennikiem moich kulturalnych przeżyć. Tym bardziej cieszę się, że nie piszę tylko dla siebie, ale ktoś czyta to bez odruchu „zamknąć natychmiast tą stronę i autorkę najlepiej też”

Gdybym chciała przekazać dalej to wyróżnienie musiałabym wyróżnić wszystkie linki które mam na blogu, albowiem, każdy z tych blogów wnosi coś w mój kulturalny świat. Waszymi recenzjami się kieruję kupując książki i za to jestem wdzięczna


A Ani z bredablika serdecznie dziękuję za wyróżnienie!!