Miał 50 lat, gdy ją poznał. Za sobą wojnę, legendę playboya w komunistycznej Polsce, literackie laury i gorycz politycznego wygnania. Autor pierwszego powojennego bestsellera w swoim kraju, sensacyjnej powieści o Warszawie Zły, był wówczas dwukrotnym rozwodnikiem, autorem kontrowersyjnym i zakazanym u siebie, rozpoczynającym nowy etap kariery w nieznanym kraju i języku.
Leopold Tyrmand, od czterech lat w Ameryce, stawał się właśnie znaczącą postacią w intelektualnych kręgach Nowego Jorku. Jego teksty zaczął drukować prestiżowy „New Yorker”., jeździł z wykładami po uniwersytetach. Jako człowiek zza żelaznej kurtyny, z wielką pasją tłumaczył Amerykanom sposób funkcjonowania komunizmu. Przedstawiał również własne, szczególne spojrzenie na amerykańską demokrację: „Postanowiłem bronić Ameryki przed nią samą”.
Mary Ellen Fox, studentka iberystyki Yale, czytała z młodzieńczym zachwytem jego artykuły, które jak niczyje inne wyrażały jej poglądy na świat. Marzyła o poznaniu owego niezwykłego moralisty. Miała 23 lata, kiedy napisała do niego pierwszy list i doprowadziła do spotkania. Zdziwiła się, że okazał się niski. Zakochała od razu, od chwili, kiedy starł jej z policzków nadmiar pudru. W jego inteligencji, wiedzy, poczuciu humoru. Nazywała go: Lolek. On mówił o niej i do niej Miskeit – co znaczy małe brzydactwo. Nie znała czulszego imienia. Wkrótce została jego żoną. Stał się jej mistrzem, ukształtował ją, uczył świata. Doktoratu nie napisała, urodziła bliźnięta, która dla niego były większą radością niż dla niej.
Książka składa się z jej opowieści o ich wspólnie spędzonych piętnastu latach, do nagłej śmierci Tyrmanda 19 marca 1985 na Florydzie. Wraz z niepublikowaną dotychczas korespondencją ich obojga (niemal sto listów!) pokaże jeszcze inne oblicze dawnego „pornografa”, który po latach gorszył się nawet Playboyem. Książka zawiera wiele nieznanych fotografii rodzinnych Tyrmandów
Strony
poniedziałek, 5 listopada 2012
"Tyrmandowie. Romans amerykański" - Agata Tuszyńska
17 komentarzy:
To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.
A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )
Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.
Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)
Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.
Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy
Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.
Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.
Lubię wszystkie biografie, które wychodzą spod ręki Tuszyńskiej! Przeczytam na pewno:)))
OdpowiedzUsuńTo był mój pierwszy kontakt z piórem tej Autorki, ale mam nadzieję, że nie ostatni ;)
UsuńMnie niezwykle poruszył sposób w jaki Mary Ellen po tylu latach opowiada o Tyrmandzie - cały czas czuć, jak bardzo go kocha. Niesamowite uczucie :) A książka rzeczywiście przepięknie wydana.
OdpowiedzUsuńO tym też pisałam, bo to również mi w oczy się rzuciło. Dobrze się czyta o tak pozytywnych uczuciach, udzielają się.
UsuńOgromną mam ochotę na tę książkę, a widząc kolejne pozytywne recenzje, już wręcz nie mogę się doczekać, kiedy wpadnie w moje ręce. Chciałabym w końcu przeczytać o tak głębokim i pięknym uczuciu, jakie połączyło tę szczególną parę.
OdpowiedzUsuńCzyli kuszę. to dobrze. Sama uwielbiam takie opowieści i mam nadzieję zarazić, więcej osób :)
UsuńPodoba mi się pomysł umieszczenia w książce listów, zwłaszcza z pierwszego okresu ich znajomości. A prywatne zdjęcia doskonale uzupełniają całość.
OdpowiedzUsuńZgadzam sie w całej rozciągłości :)
UsuńRomansów nie lubię, ale historie z życia wzięte..to co innego :D tej książki jestem ciekawa już od dłuższego czasu, ale jak to bywa.. portfel ma swoje ograniczenia :) Może wycyganię od męża w ramach jakiegoś prezentu ;)
OdpowiedzUsuńMogą być romanse z życia wzięte. Takie są wyjątkowe :)
UsuńTy masz męża, moja Mama ma mnie, a ja nie mam nikogo... tylko siebie
O tak, te z życia wzięte są wyjątkowe.. Dziś rano, przebiegając do pracy przez Dworzec Centralny (codzienne trudy dojazdów do pracy w Waw) zajrzałam do Matrasa obejrzeć sobie ten romans amerykański. Ależ ślicznie wydany! Ależ kusi..
UsuńO, Kasiu, masz Mamę :D Macie siebie nawzajem i wzajemnie możecie sobie prezenty dawać :D
Mama mi daje najwyżej pieniadze, zebym sobie cos kupiła. Podczas gdy ja kombinuję z prezentami, żeby Ją ucieszyć, Ona idzie po najmniejszej linii oporu.
UsuńA czasami niespodzianka jest milion razy fajniejsza niż to "masz, kupc coś sobie" nawet nie czasami. Zawsze.
Mam to na liście, wiem, wiem, ja też już nie mogę o tych listach słuchać, aż mnie mdli. Nie powiem wobec tego, ze strasznie bym chciała, bo co to da? Gdyby moja córka była w Polsce, gdybyśmy tam mieszkały, to bym sobie mogła takie listy życzeń z polskich tytułów robić, a tak jeśli sama nie, to nikt
OdpowiedzUsuńMasz mnie, ja Ci zawsze mogę podesłać.
UsuńSama mam listę jak z mojej Turbi kilkanaście razy dookoła świata. Ale jest proza życia, inflacja, Tusk i skutkiem tego oglądam zapowiedzi i pocieszam się, tym że nie zdążę przeczytać tego co już mam na półkach... ale jestem tylko słabym człowiekiem. Marzyć wolno
Cholera, jestem ignorantem, ale nazwisko Tyrmand jeszcze do niedawna nic mi nie mówiło. :/ Muszę koniecznie się poprawić... Swoją drogą lubię książki wydawnictwa MG, bo są zawsze ładnie wydane. :)
OdpowiedzUsuńPrzestań!! Jaki ignorant, nie Nasze pokolenie, gdyby Mama kilkanaście miesięcy nie zaczęła mi suszyć głowy o "Złego" to bym o facecie nie słyszała. Długo myślałam, ze to obcokrajowiec... to jest ignorancja :P
Usuńpolecam książkę ,,Zły Tyrmand" Mariusza Urbanka
Usuń