Strony

wtorek, 4 grudnia 2012

"Jestem blisko" - Lucyna Olejniczak

Historia, która łączy klimat irlandzkich pubów, wietrznych i okrytych mgłą przestrzeni z magią i celtyckimi wierzeniami. Lucyna i Tadeusz odwiedzają znajomych w Irlandii. Tam poznają tajemnicę wynajmowanego domu, w którym mieszka ich gospodyni. Mieszkająca w nim sto lat wcześniej dziewczyna zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach, po tym jak kategorycznie odmówiła ręki synowi okolicznego bogacza. Tenże został posądzony o morderstwo i na podstawie poszlak, gdyż ciała dziewczyny nigdy nie odnaleziono, skazany na śmierć. Małgosia, córka gospodyni, zaczyna się interesować sprawą i wraz ze swoim przyjacielem śledzić stare dokumenty jej dotyczące. Nagle, w niewyjaśnionych okolicznościach, znika i ona. Czy coś łączy oba zdarzenia?


Chyba musze sobie odpuścić celtyckie klimaty. Nie mogę trafić na książkę, która przekona mnie i urzeknie. A przecież tematyka, krajobrazy, wierzenia, mitologie są wymarzone jako tło do porywającej historii. I tym razem miałam dać się porwać. Obiecujący opis okładkowy. Klimatyczna okładka. I tytuł, tytuł, który w połączeniu z pierwszymi rozdziałami obiecuje mocne emocje, dramatyzm.  Miało być tak pięknie.


A ja tymczasem mam wątpliwości. Bo, o ile początek  zapowiadał się obiecująco, o tyle rozwiniecie akcji, jest moim zdaniem dużą wadą tej powieści. Ale od początku:
Lucyna i Tadeusz wyjeżdżają do Irlandii, do przyjaciółki Lucyny – Marty. Marta mieszka wraz z córką Małgosią, w niezwykle urokliwym miejscu, landszafty są piękne, ale niestety historia, którą ma to miejsce, może odebrać sen największemu twardzielowi. Wiele, wiele lat temu w okolicy zaginęła dziewczyna. Dziewczyna o której rękę zabiegał zamożny sąsiad. Chodziły słuchy, ze dziewczyna go nie chciała, a tuż przed śmiercią dodatkowo się pokłócili, świadkowie słyszeli, ze groził iż zabije i ją i siebie, jeśli panna go nie zechce. Dziewczyna znika, chłopak zostaje oskarżony o morderstwo, któremu gorliwie zaprzecza, ale zeznania świadków i nowe fakty zdają się potwierdzać jego winę. W wyniku procedury dowodzenia, opartej na poszlakach, chłopak zostaje skazany na śmierć. Mijają lata – chodzą słuchy, że duch młodej dziewczyny krąży po okolicy, jakby prosił o odkrycie prawdy. Czy przeszłość skrywa tajemnicę? Czy złapano właściwego mordercę? A gdzie są zwłoki kobiety? Może to wszystko, w rzeczywistości wyglądało zupełnie inaczej?
Moim zdaniem, sama ta zagadka z przeszłości była fajną podstawą dobrej książki. Ale Autorka zaczęła kombinować, sam wątek historyczny nie wystarczał. Moim zdaniem, skoro historia nie wystarczyła, a książka była docelowo dla kobiet, można było pokombinować z wątkiem romansowym, współczesnym.
Czuję się, jak ktoś komu obiecano złote góry, lśniące, wspaniałe – wymarzone. No ósmy cud świata, a dostałam książkę, którą – owszem – przeczytałam w jeden wieczór, zostałam zasypana tematami, ale żaden nie został wyczerpany. Każdy został liźnięty. I tyle.

Mam ogromny niedosyt i czuję się zawiedziona… 
No, ale żeby był zachwyt, muszą się pojawiać i takie zawody.

4 komentarze:

  1. Literka "g" Ci się zjadła w zdaniu: "Chodziły słuchy, ze dziewczyna o nie chciała, a tuż przed śmiercią dodatkowo się pokłócili,".

    Pierwsza nieentuzjastyczna recenzja tej książki, jaką spotkałam. Ale byłaś łagodna :)

    Ładne ostatnie zdanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oleńko, trzeba było przeczytać moją ;)

      Widzę, że - jak to my - znów mamy podobne zdanie. Historia z potencjałem, ciekawa zapowiedź, kiepskie wykonanie i kombinatorstwo, w efekcie dające nudę i rozczarowanie.

      Usuń
    2. A akurat mi umknęła (sporo mi teraz umyka, zwłaszcza gdy ktoś wiele publikuje :)). Ale zajrzę. :)

      Usuń
    3. Dzięki :)
      Juz poprawiłam.


      Zastanawiałam się wczoraj, dlaczego byłam taka "łagodna", i doszłam do wniosku, że ta książka mnie po prostu zawiodła, jest mi smutno, bo mogło być pięknie, ale zmarnowano potencjał. I chociaż zwykle marnowanie potencjału mnie zlości, tym razem jestem za słaba.


      Klaudyna... My znamy Józefa po prostu :P

      Usuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.