Strony

piątek, 4 stycznia 2013

"Krótka historia geniuszy" - Bill Bryson

Nauka, wielkie odkrycia i ludzie, którzy patrzyli dalej i widzieli więcej. John D. Barrow („Pi razy drzwi”, „Księga nieskończoności”, „Kres możliwości”, „Księga wszechświatów”), Paul Davies („Kosmiczna wygrana”, „Czas”), Richard Dawkins („Samolubny gen”), Richard Holmes („Wiek cudów”), Martin Rees („Przed początkiem”, „Nasz kosmiczny dom”), Ian Stewart („Dlaczego prawda jest piękna”, „Stąd do nieskończoności”) – to tylko niektórzy spośród wyśmienitych autorów, którzy wnieśli wkład do projektu „Krótka historia geniuszy” Billa Brysona. Wyjątkowa książka, prezentująca najwybitniejsze postacie i osiągnięcia, kształtujące rozwój nauki na przestrzeni ostatnich 350 lat, skupia się na barwnej historii Towarzystwa Królewskiego. Dzieje wielkich odkryć przeplatają się tu z zabawnymi historiami, absurdalnymi hipotezami i niezwykłymi eksperymentami, które do dziś mogą budzić przerażenie. W 1660 roku dwunastu ludzi powołało do życia Towarzystwo Królewskie, którego zadaniem było zdobywanie wiedzy eksperymentalnej. Badali dziwne doniesienia o ogniu pojawiającym się na morzu, dymiących jeziorach na Islandii i jamach, które miały ponoć wyrzucać, wrzucane do nich kamienie. Próbowali dociekać, czy minerały powstają z „podziemnych soków, przepływających przez żyły Ziemi”, czy też może istnieją od stworzenia świata. Bez litości kroili psy, koty, kurczęta, myszy, szczury i ryby. Przetoczyli także człowiekowi krew owcy. Pod koniec 1671 roku członkowie Towarzystwa Królewskiego po raz pierwszy usłyszeli o młodym człowieku z Lincolnshire, Isaacu Newtonie, który wynalazł teleskop nowego typu, co najmniej dziesięciokrotnie mocniejszy od istniejących dotychczas. Dwa lata później teleskop dotarł do Londynu. Jak się przekonali członkowie, był to nie tylko poważny krok naprzód w rozwoju nauki, ale także technika mająca zastosowanie wojskowe. Wkrótce wybrali Newtona na członka, chociaż żaden z nich jeszcze go nie poznał.


Może wiecie, może nie lubię biografię. I lubię czytać o historii odkryc, historii nauki. Lubię dowiadywać się jak ludzie dochodzili do tego, co my mamy za pewnik. Dlatego zainteresowała mnie „Krótka historia geniuszy”. Wbrew pozorom nie dlatego, że spodziewałam się, że ktoś napisał moją biografię. Za wcześnie na to : P Jeszcze blurb utwierdzał mnie w przekonaniu, że to może być to, czego się spodziewałam, ale już początek książki rozwiał moje nadzieje. To nie są biografie zebrane w jedną księgę, ale czy to, że coś nie spełnia naszych nadziei, oznacza, że jest złe? Oczywiście, że nie.

Książka jest poświęcona Towarzystwu Królewskiemu – Royal Society, organizacji skupiającej wybitnych naukowców, może się poszczycić najdłuższą historię oraz tym, że jako jedno z nielicznych, dawało szansę tym, którzy w swoich czasach byli uważani za szaleńców, porywających się z motyką na księżyc. W czasach pełnych ksenofobii i nacjonalizmu nie zamykało się na obcokrajowców, w swoich szeregach ma i miało wybitnych naukowców, którzy zmienili nasze postrzeganie świata.
„Krótka historia geniuszy” to wbrew pozorom nie jest biografia jej poszczególnych członków, to podzielona na rozdziały historia, ludzkiego geniuszy, odkryć które stały się podwalinami nowych dziedzin. Ja sobie lekturę dawkowałam, nie jestem hiper inteligentna i na dodatek jestem humanistką, która przez sporą część edukacji była na bakier z taką fizyką. Aby się umysłowo nie przemęczyć czytałam sobie po rozdziale i dowiadywałam się masy ciekawych rzeczy. To nie jest książka banalna, ale nie jest też łatwa zmusza do wysiłku, wymaga skupienia. To nie jest książka do czytania w komunikacji miejskiej(nie tylko ze względu na rozmiar).

Według mnie to fajny pomysł na prezent dla osób lubiących naukowe ciekawostki i oryginalne książki, bowiem ta wydania jest bardzo starannie, twarda oprawa(i słuszna waga, predestynują książkę do bycia potencjalnym narzędziem zbrodni), świetny papier, klimatyczne ryciny i artykuły osób, które są merytorycznie przygotowane do napisania danego felietonu.
Gdyby więcej książek było tak wydanych. Byłoby pięknie.
Polecam na długie zimowe wieczory. Nie wzruszycie się, nie pośmiejecie, ale wielu rzeczy się dowiecie.

1 komentarz:

  1. Chyba raczej nie dla mnie ta książka, a tak w ogóle co tam Kasiu u Ciebie, jak święta, Sylwester?
    Zapraszam też do mojego bloga u Was http://asymaka.blogspot.com/
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.