Strony

piątek, 17 maja 2013

"Brzoskwinie dla księdza proboszcza" - Joanne Harris

Kontynuacja bestsellerowej „Czekolady”.

Vianne Rocher, znana czytelnikom bohaterka „Czekolady” i „Rubinowych czółenek”, od lat mieszka z ukochanym Roux i dwiema córkami w Paryżu. Pewnego dnia otrzymuje list, którego autorką jest Armande Voizin, dawno nieżyjąca mieszkanka Lansquenet. Armande prosi w nim swą dawną przyjaciółkę o przyjazd do swego starego domu. Komu potrzebna jest pomoc Vianne? Jak ułożą się jej stosunki z tamtejszą społecznością? Jaką rolę odegra w tym wszystkim proboszcz Reynaud, który kiedyś doprowadził do wyjazdu Vianne z Lansquenet?
 




Dalej cierpię z powodu utraty zęba mądrości(już drugiego).  Niby nie boli(dentysta naprawdę miał rację). Ale jestem strasznie senna i na niczym się nie mogę skupić. Wczoraj usnęłam czytając książkę i oglądając serial. Że przy tylu bodźcach byłam w stanie….
Opiszę książkę, która znowu mi się skojarzy z trauma. Gdy kilka lat temu kupiłam „Czekoladę” było to kilka godzin po oblaniu egzaminu na prawo jazdy. Przyznacie, że nie jest to zbyt miłe skojarzenia. Teraz „Brzoskwinie” będą mi się kojarzyć z traumą po resekcji. Chociaż akurat książkę czytałam z masą pozytywnych emocji. Pożyczyłam z biblioteki „Rubinowe czółenka” ale jeszcze ich nie przeczytałam. Nadrobię. Wiec mam pewne fakty z życia bohaterów poznałam z wyprzedzeniem, trudno, darmo. Nie będę miała niespodzianki.

Od zakończenia akcji „Czekolady” minęło kilka lat. Vianne ze swoją rodziną wiedzie w miarę spokojne życie w Paryżu. Wszystko zmienia list, w którym przyjaciółka prosi ją o przyjazd do miasteczka, które wiele lat wcześniej opuściła, w niezbyt miłych okolicznościach.  Vianne zabiera córki i wraca, do miasteczka, które nie zmieniło się wcale, a jednak zmieniło się zupełnie.

Joanne Harris słynie z książek emanujących magią taką specyficzną, pełną ciepła atmosferą. Moim zdaniem jest nie inaczej w „Brzoskwiniach dla księdza proboszcza”. To książka, która w bardzo ciepły, przyjazny sposób opowiada ważne historie, a  jednocześnie czyta się ją bardzo dobrze.  Nie nazwałabym jej powalającą na kolana, porażająco lepsza niż poprzednie dwie – zdecydowanie nie. Ale wydaje mi się że to po prostu „Czekolada” postawiła poprzeczkę wysoko i ciężko jej dorównać.

Osobiście, polecam tę książkę, porusza problemy coraz aktualniejsze w obecnych czasach . Serie uzależniają, ale powroty do znanych i tak lubianych bohaterów są świetnym doświadczeniem, więc chociaż, zwykle seria nie ma równego poziomu, to jednak łatwo się nie poddaję. Żałuję, że nie zmusiłam się do przeczytania „Rubinowych czółenek”. Więc ze swej strony polecam czytanie „za kolejką” pomoże to być „na bieżąco” i bardziej zżyć się z bohaterami. Chociaż co kto lubi. Ja lubię wszystko po kolei mieć.

Polecam „Brzoskwinie dla księdza proboszcza” jako ucieczkę od codzienności. Powieść magiczną i smakowitą… oj chwyci głód w trakcie lektury : P Możecie być pewnie. Umiejętność autorki w opisywaniu smaków to wirtuozeria. 

10 komentarzy:

  1. Krótko i na temat :) no.. może oprócz tego zęba ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ząb jest trauma, a ja mam dziś dramatyczny dzień. Nie miałam siły :| na rozpisywanie się... Jutro, obym się poprawiła :P

      Usuń
  2. Zawsze na dystans trzymałam się od takich pozycji, ale może czas to zmienić.. Umiesz zachęcić :) Tym bardziej, że ostatnio sięgam po nowe gatunki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam okazję przeczytać "Czekoladę" jakiś rok temu i bardzo mi się podobała :-) Teraz poluję na część drugą, ale za "Brzoskwinie dla księdza proboszcza" też na pewno się wezmę :-)

    Pozdrawiam i zapraszam do konkursu na moim blogu!

    OdpowiedzUsuń
  4. 'Czekolada' nie ujęła mnie na tyle, bym spróbowała 'Rubinowych czółenek' (czemu musiałaś się zmuszać i nie dałaś rady?), więc pewnie po 'Brzoskwinie' również nie sięgnę, choć okładka i opis kuszą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo za "Rubinowe" wzięłam się podczas czytelniczego kryzysu i każda książka ciężką mi była ;/

      Usuń
  5. Chyba najpierw wypadałoby mi zacząć od "Czekolady" :-)
    Strasznie mi przykro z powodu bólu zęba (a w sumie to bólu spowodowanego brakiem zęba). Wyrywanie ósemek jeszcze nie doświadczyłam, ale ze słyszenia wiem, że ból jest potworny...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyrywają w znieczuleniu i jeśli nie ma powikłań po resekcji(u mnie tfu, tfu - brak) to nie jest to ból obezwładniający. Dyskomfort raczej.

      Usuń

  6. Planuję przeczytać "Czekoladę" i zobaczę jakie będę miała wrażenia po tej lekturze. Okaże się wtedy czy sięgnę po następna część:)
    Ból zęba, wyrywanie ósemki...brrr, współczuję!

    OdpowiedzUsuń
  7. Od dawna czaję się na "Czekoladę", ale ciągle mi nie po drodze z tą książką. Jak już w końcu ją upoluję i przeczytam to pewnie zabiorę się też za kontynuację :)

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.