Strony

sobota, 13 lipca 2013

"Domek nad morzem" - Maria Ulatowska

Pięćdziesiąt lat życia Ewy i jej przyjaciół obfituje w wydarzenia wspaniałe i dramatyczne. Są narodziny, śmierć, małżeństwa, zdrady, miłości, przyjaźnie, zwątpienia, osobiste tragedie, pragnienia... Warszawa, Bydgoszcz, Trójmiasto – tam dzieje się wszystko. To historia o tym, jak los przejmuje inicjatywę, czasem wystarczy mu tylko pomóc, mocno wierzyć i bardzo chcieć, by wszystko się udało.
Maria Ulatowska czytała od zawsze. To, że napisze książkę, wiedziała również od bardzo dawna. Na co dzień specjalistka od prawa dewizowego, dopiero na emeryturze znalazła trochę czasu i zrealizowała swoje marzenie. Mieszka w samym centrum Warszawy, ale najchętniej mieszkałaby gdzieś poza miastem… Na przykład tam, gdzie stoi dworek pośród sosen. Najbardziej bowiem kocha las, swoją rodzinę i psy. Może w trochę innej kolejności… „Domek nad morzem” to jej trzecia książka.


Moją przygodę z prozą Marii Ulatowskiej rozpoczęłam niezbyt udanie. Powoli kończyłam studia i czytałam(zauroczona okładką) drugi tom Sosnówki, bądźmy szczerzy – wkurzyła mnie ta książka i rozczarowała. Tylko, że ja jestem naiwna i daję drugą, trzecią i trzydziestą szansę. I dobrze, bo dzięki tej „naiwności” odkryłam „Kamienicę przy Kruczej” piękną, ciepłą opowieść przenosząca mnie w świat taki jaki pamiętałam z serialu „Dom”. I dzięki tej „naiwności” wygrałam na FB inną książkę pani Marii. P.T. Autorce pozostawiłam wybór, w ten sposób w środku mroźnego grudnia przywędrował do mnie „Domek nad morzem”, na stosie  przeleżał swoje, aż do wczoraj, gdy zdjęłam go z półki. Marzę o morzu, chce mi się plaży, słońca znikającego w wodach Bałtyku, a to miałam, chociaż tylko na okładce.

Tylko gdzie to morze skoro przenosimy się do Warszawy połowy XX wieku, gdzie mieszka Ewa z dziadkami oraz chorą mamą i ojcem, który rzadko jest obecny ciałem, jeszcze rzadziej duchem, ale te krótkie chwile gdy JEST wystarcza, aby zarazić dziewczynkę miłością do książek. Przez całe życie Ewy, książki będą sposobem na ucieczkę od trosk, większych i mniejszych tragedii. A życie Ewy nie będzie wolne od trosk, pochowa najbliższą rodzinę w bardzo młodym wieku, dziecięcym jeszcze, będzie musiała się przeprowadzić i porzucić przyszywanego brata – Maćka, przyjaźń którego – obok książek będzie dla niej tarczą obronną przeciwko światu.
Autorka z niezwykłą lekkością, przeplatając historie bohaterów z wierszami K.I. Gałczyńskiego snuje opowieść o miłości, przywiązaniu, wierności marzeniom. Na przekór losom, na przekór czasom.  Przypomina, że warto marzyć, że w życiu chodzi się na kompromisy, ale są dziedziny, w których zadowalanie się półśrodkami nikomu nie przyniesie szczęścia.

Ta książka, jak i „Kamienica przy Kruczej” to dojrzała powieść, mimo zakończenia, budząca smutek, nostalgię, żal jaki wywołuje świadomość, że zmarnowało się tyle lat, gdy już od tak dawna mogło się być szczęśliwym. Takie przedstawienie tematu zawsze budzi u mnie lęk i właśnie smutek, lęk, że mnie to spotka i smutek jaki budzą zmarnowane szanse.  Mimo przemyconej sporej dawki goryczy, książka jest słodka, dobrzy są bohaterowie, którzy trwają w swym idealnym świecie, odcięci od polityki, od przemian ustrojowych, od ciężkich czasów PRL-u i rodzącej się w bólach demokracji. Czy słusznie? Nie wiem, dla wielu będzie to pewnie wadą, mi przeszkadzało, że z powodu braku odniesień(albo tylko krótkich wspominek) nie mogłam umiejscowić wydarzeń w czasie, ani wczuć się w klimat. Ale z drugiej strony ileż było takich sag rodzinno-politycznych? Tutaj mamy tylko losy bohaterów. Nie ma co się nastawiać na powieść historyczną! To dobra historia o ludziach. Opowieść skłaniająca do refleksji i co tu dużo mówić – wyciskająca łzy z oczu. Ja się oczywiście popłakałam.

Książkę wygrałam na FBowym profilu Autorki. DZIĘKUJĘ!!! 

9 komentarzy:

  1. Twórczość pani Marii miałam już okazje poznać, i jak będzie okazja to na pewno sięgnę, po inne jej książki, w tym tą :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A miałam w planach, ale nie znoszę wyciskaczy łez to chyba jednak sobie daruję czytanie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem, czy się skuszę, chyba najpierw przeczytam "Kamienicę..." jednak ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja przeczytałam jedną powieść pani Marii. Jak dla mnie jest za słodka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli chodzi o twórczość autorki, to miałam z nią do czynienia przy okazji książki "Sosnowe dziedzictwo". Niestety książka nie przypadła mi do gustu i więcej powieści tej Pani póki co nie szukałam. Może kiedyś...

    OdpowiedzUsuń
  6. Aż wstyd się przyznać, ale nigdy nie słyszałam o tej autorce. Książka jednak w miarę mnie zainteresowała, więc jeżeli nadarzy się ku temu okazja, myślę, że przeczytam :)

    Zapraszam: im-bookworm.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Może sięgnę po nią tego lata:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam już dwie powieści pani Ulatowskiej za sobą (pierwszy i drugi tom sosnowej historii). Rzeczywiście są przesłodzone, ale na "odmóżdżenie" i oderwanie od szarości dnia codziennego mogą być:P.
    Po książkę z pewnością sięgnę - to taka historia, z którą warto zapoznać się latem. Musiałam jakoś przeoczyć "Kamienicę...", a ona wydaje się równie ciekawa. Czas nadrobić zaległości.

    OdpowiedzUsuń
  9. Z tego co piszesz w recenzji to w ksiażce nie ma tzw.utyskiwań na PRL,opisów jak to było źle w tamtych czasach?Pytam ponieważ ostatnio wiele razy trafiłam na ten temat w książkach naszych rodzimych autorów i mam tego już przesyt:(

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.