Strony

czwartek, 15 sierpnia 2013

"Wakacje w Europie" - Marilyn Brant

Upewnij się, że masz ważny paszport – po przeczytaniu tej powieści zechcesz podążyć śladami jej bohaterów.

W dniu trzydziestych urodzin Gwendolyn Reese otrzymuje od ciotki Bei zaskakujący prezent: pięciotygodniową wycieczkę po Europie w towarzystwie przyjaciół starszej pani. Perspektywa wyjazdu nie wydaje się Gwen zbyt zachęcająca, lecz kiedy spodziewany prezent – pierścionek zaręczynowy od chłopaka – się nie pojawia, postanawia zaryzykować.

Z początku, jak na poukładaną nauczycielkę matematyki przystało, skrupulatnie odhacza kolejne zabytki na liście miejsc wartych obejrzenia. Jednak stopniowo, pośród zapierających dech w piersiach krajobrazów południowych Włoch, coś zaczyna w niej pękać… Wędrując po kamiennych schodach Capri, podziwiając dzieła sztuki w Luwrze i próbując nowych potraw w marsylskich kawiarenkach, Gwen odkrywa, że cuda wokół niej są niczym w porównaniu z przemianami, jakie zachodzą w jej duszy.
 


Mamy już końcówkę wakacji… studenci, którzy pilnie studiowali są dopiero na półmetku. To ostatni dzwonek, aby spakować walizkę i pojechać w świat. Nie praktykuję wakacyjnych podróży, nie tylko dlatego, że mój paszport stracił ważność i nie mogę się ruszyć poza strefę Schengen. Chociaż lubię podróże, uciekający krajobraz za oknem, zapach nowych miejsc, nowych ludzi i nie dały rady zniechęcić mnie do tego kolonie na które jeździłam jako dziecko, uważam że nigdzie nie śpi się tak dobrze jak we własnym łóżku. A dodatkowo, trzeba mieć kompana, który jest odpowiedzialny, który przypomni mi o najważniejszych rzeczach…  W tym roku bardzo potrzebowałam wyjazdu, zmiany powietrza, ale niestety nie mogę zostawić mojej Ferajny, dlatego udałam się na wycieczkę w sposób bardzo ekonomiczny i wygodny. Nie dostałam odcisków, nie odkleiła mi się siatkówka z powodu dźwigania sakwojaży. Ograniczyłam się do „dźwigania” tableta i wirtualnego wędrowania po Europie!

Ponieważ ja sama byłam bardzo sceptyczna czytając ten tekst na okładce, że należy zatroszczyć się o ważność paszportu, przed lekturą tej książki, chcę ostrzec Was! W naszym przypadku potrzebny jest ważny dowód. Miejcie ważny dowód!! Nie sposób się oprzeć przygodzie, która woła z kart tej książki.

Gwen budzi się w dzień swoich trzydziestych urodzin. Jest to jeden z tych dni, które uświadamiają kobiecie jej przemijanie. To jedna z tych granic, gdy uświadamiamy sobie, że czas gna do przodu, że oto przyszedł czas na ślub, na dzieci, na stabilizację. Gwen ma chłopaka, jest z nim od dwóch lat i jest przekonana, że zaprosił ją na urodzinową kolację aby zadać TO pytanie. Niestety Richard, jest takim nudziarzem, że przysłowiowy księgowy się chowa.  Domyślając się, że Gwen jest rozczarowana, gdy w prezencie zamiast pierścionka dostaje kolczyki, tłumaczy jej, że najlepszą porą na MYŚLENIE o zaręczynach jest jesień. Bo przecież pora roku MA ogromne znaczenie :/ Zasmucona Gwen idzie na przyjęcie, które organizuje jej ciotka – siostra matki Gwen, która zmarła gdy dziewczyna miała dwanaście lat. Okazuje się, że ciocia Bea i jej grono znajomych, żwawych starszych państwa, jest o niebo bardziej żywiołowa, niż Richard. W prezencie urodzinowym Gwen dostaje bilet na wycieczkę po Europie. Z ciotką i jej znajomymi z klubu. Pretekstem jest konkurs w sudoku, ale dlaczego przy okazji się nie zabawić. EUROPA!! Rzym, Wiedeń, Budapeszt, Londyn, Paryż, to tylko niektóre przystanki. Gwen jest jednak, w pewnym sensie, nudziarą, boi się takiej spontaniczności i nawet gdy się decyduje na wyjazd, wciąż jest spięta, zamiast cieszyć się pięknem oglądanych miejsc odhacza kolejne pozycje z listy, wszystko próbuje wepchnąć w rubryczki. Za nic nie chce wyluzować.  Na szczęście nie podróżuje sama, inni będę robili co mogli, aby dziewczyna odetchnęła pełną piersią, zachwyciła się staruszką Europą a najlepiej, żeby wdała się w romans, pierwszym poważnym kandydatem jest przewodnik ;)  Czy Gwen wyzwoli się z własnych zahamowań? Czy piękno starej Europy zmieni jej sposób myślenia, jej plany?
Jedno jest pewne – podróże kształcą. Sprzyjają też łamaniu konwenansów, od młodości słyszymy o letnich przygodach znajomych. Może sami mamy za sobą wakacyjne miłości, takie na kilka tygodni. Dlaczego nie? Dlaczego na urlopie nie poluzować swoich zasad? Oczywiście są tacy, Gwen należy do takich, którzy nie uważają, że przerwa w pracy i zmiana otoczenia zobowiązuje do zmiany charakteru. Stara się być wierna swoim zasadom i przyzwyczajeniom. Przede wszystkim, chce być wierna Richardowi, którego – jak sądzi – kocha. Chociaż tego też, do końca, nie jest pewna. Pewnie wyjazd byłby niewypałem, gdyby nie dołączenie do wycieczki dwóch braci z UK. Jeden z nich – młodszy – zupełne przeciwieństwo Richarda, sprawi, że Gwen odkryje uroki wakacyjnych wojaży i inaczej spojrzy na zabytki i na klasyczne piękno europejskich stolic.

Spodziewacie się letniego czytadła? Oj zawiedziecie się, ale In plus, moim zdaniem, pod pozornie lekką formą czeka na Was sporo rozważań o sensie życia, o tym co jest naprawdę ważne, jak żyć w zgodzie ze sobą. Te dysputy nie się utrzymanie w nudnym, patetycznym tonie, mamy je podane w przyjazny sposób, w pięknych okolicznościach przyrody, tak jakbyśmy to My stali na placu św. Marka, czy przemierzali Prater, lub biegali po Luwrze, dyskutując o ważnych sprawach z przyjacielem.  Chcę przez to powiedzieć, że nie jest to taka banalna, pusta książka.
Nie jest to jednak traktat filozoficzny, to też, a właściwie, przede wszystkim ciepła dobra książka, która sprawia, że chcemy rzucić swoją codzienność i ruszyć w trasę. Jak przy żadnej innej książce czułam klimat opisywanych miejsc, oglądałam w Internecie opisywane miejsca, zachwycałam się opisami, czułam zapach, klimat tych miejsc. A jednocześnie przeżywałam uczucia szarpiące Gwen. Ta książka mnie poruszyła i zachwyciła, jeśli miałabym wskazać książkę, która jest kwintesencją lata, wakacji, zapewne byłaby to właśnie ta!
Jeśli nie macie możliwości wyjazdu, prawdziwych szalonych wakacji sięgnijcie po „Wakacje w Europie”, poczujecie się jak w podróży marzeń!




Zapraszam na fanpejdża, stworzyłam album ze zdjęciami miejsc o których czytam :) Zainspirowana tą książką właśnie :)




źródła zdjęć - wyszukiwarka Google

6 komentarzy:

  1. Z chęcią przeczytałabym tę książkę. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślalam, że to kolejne, sztampowe czytadło z serii "jestem nieszczesliwa, jadę zmienić swoje życie na poludnie Europy" a tu widzę, ze warto sie zainteresowac, dzięki! :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, ja nie wiem, czy bym się nie zapłakała z żalu, że nie mam możliwości pojechania w taką podróż...dlatego ostatnio unikam książek podróżniczych i podróżuję głównie w czasie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam podróżować, ale tylko w książkowym świecie - poza nim jestem straszną domatorką :) Podoba mi się, że pod tą pozornie lekką otoczką autorka ukryła głębszą treść. Czuję się zachęcona do przeczytania! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To coć dla mnie, podróże wielbię, kocham i uwielbiam, nawet te tylko literackie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Właśnie skończyłam tą książkę i mam lekko mieszane uczucia. Opis miejsc, krajobrazów, potraw, dźwięków rzeczywiście zachęcający do podążenia szlakiem bohaterów. Spodziewałam się lekkiej, wakacyjnej lektury i dlatego momentami irytowały mnie filozoficzno-naukowo-moralizatorskie wywody podchodzące mi trochę pod P.Coehlo, za którym nie przepadam. I druga kwestia- chyba autorkę trochę poniosło przy kreowaniu postaci Emersona- toż to chodzący superman! :) Zna 5 języków,wszystkie europejskie miasta na pamięć, kocha sztukę i muzykę, gra na instrumencie,wali cytatami poetów/pisarzy, diabelsko inteligentny, wszechstronny humanista i naukowiec,oczywiście do tego przystojny, czuły i delikatny i.... bez dziewczyny :P No i wybrał się na wycieczkę po Europie z towarzystwem,którego średnia wieku wynosiła 70 lat :P Nie wiem, mogłabym to przełknąć,gdyby to było zwykłe romansidło, ale tu mnie to trochę rozczarowało. Reasumując-warto przeczytać? Tak- dla opisów miejsc oraz emocji głównej bohaterki, które przywołują na myśl motyle w brzuchu naszych własnych "zakochań" :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.