I mamy Wszystkich Świętych, niepodważalny dowód na to, że październik odszedł w cień historii i zaczął się najpiękniejszy miesiąc - listopad. Ludzie nie lubią listopada. Nawet moja własna Matka, zawsze utyskuje na ten miesiąc, nazywając go najpaskudniejszym i najgorszym w całym roku. To nieładnie z Jej strony, biorąc pod uwagę, że miała kaprys wydać mnie na świat właśnie u schyłku listopada. Mogłaby chociaż udawać, że dla niej listopad jest najpiękniejszy ;). Listopad powinien dostać jakiejś depresji, wszyscy na niego narzekają i się go czepiają. A On się biedny nie daje i w tym roku pokazuje całe swoje piękno. Już się szykuję na wieczorny spacer na cmentarz, w taką pogodę grzechem byłoby zaniedbać takiej przechadzki.
Sama najchętniej popadłabym w depresję, gdyby nie to, że mam i miałam tyle roboty. Usypiałam na siedząco przy każdej okazji. I dlatego też październik był najsłabszym, w ostatnim czasie, miesiącem jeśli idzie o liczbę przeczytanych książek. Jedenaście (11). Kiepściutko, ale i tak nieźle, biorąc pod uwagę, ze tygodnia spokojnego i leniwego nawet nie miałam. I nie zapowiada się by coś się w najbliższym czasie poprawiło. Jak nie praca, to studia, jak nie studia, to... eh do kitu do wszystko. Miałam jednak świetne zadośćuczynienie, nie czytałam w październiku książek złych. Gdy przeglądniecie moje recenzje, może Was zemdlić od zachwytów, ale naprawdę czytałam dobre książki, na złe nie miałam czasu. Po prostu.
Dlatego jestem szczęśliwa, dziękuję Bogu za te moje książkowe zachwyty. Dziękuję za to, że do łez może mnie zachwycić piękna książka, wschód, czy (częściej) zachód słońca, piękny utwór muzyczny. Jak długo odczuwam te moje zachwyty wiem, że mam serce, czuję że żyję, że nie zatracam swojego człowieczeństwa, duszy wiecznie ciekawego dziecka, w tym pędzie codzienności.
Chciałabym, żeby listopad był również miesiącem świetnych książek, na co mogę mieć nadzieję, patrząc na stosy piętrzące się dookoła mnie. Czeka mnie dużo pracy, dużo czytania. To dobrze, myślenie mi szkodzi a za dużo wolnego czasu sprzyja właśnie myśleniu ;/
Założyłam sobie konto na instagramie i pokażę Wam październik w obrazkach :)
Widokowo :)
Kotowo, książkowo i hobbystycznie ;)
A Wam jak minął październik? Jaka książka zrobiła na Was największe wrażenie?
Fajne pozycje czytałaś w październiku : ) A jako, iż zapowiedzi listopadowe są fenomenalne... to mam nadzieję, że listopad też będziesz miała udany : )
OdpowiedzUsuńMyślę, że każdy miesiąc ma swoje plusy i minusy. Listopad lubię za ponuractwo...ale bywały listopady cudownie jesienne, więc...
OdpowiedzUsuńW październiku książką, która zrobiła na mnie spore wrażenie było: 1000 wspaniałych słońc Khaleda Hosseini. Polecam!
Tysiąc wspaniałych słońc - Khaled Hosseini - Lubimy Czytać
11 książek i narzekasz? Ja chyba nigdy tyle nie przeczytałam w jednym miesiącu ;-)
OdpowiedzUsuńGratuluję!
Mimo tego, iż masz taki nawał zajęć, 11 książek to wynik godny pogratulowania. Nie każdy potrafi pogodzić codzienne obowiązki z czytaniem książek. Życzę Ci, aby listopad był dla Ciebie przyjemnym miesiącem, obfitującym w interesujące lektury, zwłaszcza, że tak bardzo lubisz ten miesiąc :)
OdpowiedzUsuńChciałabym żeby u mnie było zawsze tak "słabo" jak u Ciebie ;) Faktycznie czytałaś same świetne książki w październiku, u mnie niestety ilościowo sporo, ale jakościowo tak sobie :/
OdpowiedzUsuńo Kasiu:)ja też jestem listopadowa:)))"skorpionica z jadem czułości"-wiesz kto to napisał?moja lista książek jest jeszcze krótsza niż Twoja:)))i jakieś same takie łzawe mi się trafiały..a może to ja jakaś taka rozmemłana jestem,że płaczę nawet na promocjach w hipermarkecie:))))pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNiezłe wyniki, ja nawet tylu nie miałam, a podsumowania października jeszcze nie robiłam, dopiero ogarnęłam podsumowanie sierpnia, czytam więcej niż piszę :P
OdpowiedzUsuń