Tęsknota za miłością, pragnienie domowego ciepła i rodzinnego szczęścia to najbardziej poruszające wątki tej rodzinnej sagi, której tło stanowi historia XX-wiecznej Rosji – od głodu i terroru wojen po przemiany kapitalistyczne.
Marusia, Galina i Lidoczka, trzy kobiety, których losy skupione są wokół jednego mężczyzny – Łazarza Lindta. Genialny fizyk i twórca sowieckiej bomby atomowej został naznaczony przez nieodwzajemnioną miłość, przez co sam staje się przyczyną cierpienia, bólu i nienawiści. To twórca i niszczyciel.
„Kobiety Łazarza” to hipnotyzująca historia miłości, straty i ludzkiego geniuszu.
Dlaczego czytamy smutne książki?
Czy po to, aby nie zagłodzić się własnym szczęściem? Czy sięgamy po nie w
chwilach naszych prywatnych dramatów, aby odnaleźć echo naszego cierpienia,
uświadomić sobie, że w tym nieszczęściu nie jesteśmy sami. Że nie tylko nasze
życie jest smutne i puste? Nie umiem odpowiedzieć na te pytania. Uwielbiam,
jednak czytać smutne książki, pozostawiają uczucie pustki, namacalnie
oddziałują na czytelnika. CZUŁAM, że „Kobiety Łazarza” będą dobrym wyborem.
Należą do Szmaragdowej serii, do tej w której ukazał się „Niewidzialny most”, o
czymś to świadczy. No i jestem fanką zielonego koloru. : ) wszystko przemawiało
ZA tą książką, ale wszystko przecież mogło się zepsuć. Książka mogła okazać się
tombakiem, a nie szczerym złotem. Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana, jak
się dowiedziałam od kolegi.
Tytułowy Łazarz to przybłęda,
człowiek znikąd. Pewnego dnia staje przed naukowcem Czałdanowem, który pod
wrażeniem umiejętności wyglądającego jak kloszard, człowieka bez wykształcenia,
pod wpływem jakiegoś nienazwanego impulsu roztacza nad osiemnastoletnim
Łazarzem opiekę. Zabiera go do domu, gdzie jego małżonka, bezdzietna Marusia z
ogromnym instynktem macierzyńskim przygarnia zawszonego, zabiedzonego Żyda.
Jest rok 1918, Rosja odpoczywa po rewolucji, która przeszła przez jej ziemię. My właśnie wyruszamy w podróż przez burzliwe
lata w Kraju Rad, a później Rosji, po pieriestrojce.
Książka pełna dygresji i retrospekcji, z chronologią tylko z grubsza utrzymaną,
pełną wątków pobocznych, z pozoru niemających wpływu na głównych bohaterów, a
naprawdę niezwykle sprawnie zazębiających się i tworzących całość. Całość,
niezwykle zajmującą i poruszającą. Łazarz osiągnie szczyty ziemskiej,
rosyjskiej drabiny społecznej, z samouka-geniusza wyrośnie współtwórca
radzieckiej bomby atomowej. Człowiek o ponadprzeciętnym umyśle, sowiecki
Einstein. Pozostanie jednak człowiekiem, pragnącym ciepła i miłości. Za wszelką
cenę. To jego nieszczęśliwa, niemożliwa do zrealizowania miłość zdeterminuje
losy tytułowych kobiet Łazarza.
„Kobiety Łazarza” to opowieść o
poszukiwaniu miłości i szczęścia, poszukiwaniu skazanym na niepowodzenie,
kończące się tragedią, jak rodem z Sofoklesa. Niesprzyjające okoliczności,
wiatry historii, z pozoru nic nieznaczące spotkania okazują się mieć ogromny
wpływ na ludzkie losu. Człowiek okazuje się marionetką, nie ma wpływu na swoje
życie. Kowal swojego losu? Dobry żart! Ale czy na pewno? Do końca zachowujemy
rozum, zdolność podejmowania decyzji, mamy obowiązek strzec godności,
człowieczeństwa, używać serca, rozumu i sumienia. A zdarzenia, będące niby przypadkowymi
okazują się konsekwencją wyborów, które zostały podjęte, karma, dobro i zło
wracają.
Czas spędzony na lekturze „Kobiet
Łazarza” uważam, za wykorzystany bardzo dobrze. Książka przyciąga nie tylko
ciekawą fabułą, interesującym tematem, ale stylem. Marina Stepnowa ma bardzo
ciekawy styl, lekkie pióro, tworzy dźwięczne zdania, zazębiające się, płynne.
Sprawiają wrażenie luźnego strumienia świadomości a jednocześnie są
przemyślane. Bardzo dobrze napisana książka. Przyjemnie się czytało, lekko.
Nie uważam, że „Kobiety Łazarza”
to książka lekka, czytadło. Tematyka jaka została w niej poruszona pozostawia w
czytelniku pustkę, często odrywałam wzrok od tekstu, musiałam odpocząć, bo coś
we mnie buzowało, poczucie niesprawiedliwości, niemy sprzeciw. Nie wspomnę o
tym, że oczywiście w pociągu musiały mi popłynąć łzy. Więc lico w stronę okna,
żeby sensacji nie robić. Przy takich książkach grunt to wodoodporny makijaż ; )
Będziecie zachwyceni tą
wielowątkową sagą. Autorka zabierając nas w podróż w czasie pokazuje nam Rosję
kilku epok, z różnymi grupami narodowościowymi i społecznymi. Walka o byt i o własne miejsce,
a przede wszystkim przesłanie, że nasze czyny determinuje, jak igła kompasu
wyznacza nam azymut pragnienie miłości. Byle tego nie zepsuć i nie wypaczyć.
|
a tak pięknie było dziś przed południem w Lublinie :) |
Jestem bardzo ciekawa tej lektury
OdpowiedzUsuńWydaję mi się, że nie ma opcji, żebyś się zawiodła :)
UsuńJeżeli książka wzbudzała takie emocje to obowiązkowo do niej zajrzę :)
OdpowiedzUsuńTo emocjonalny gejzer!
UsuńCzasami lubię sięgnąć po sagi, zwłaszcza jeśli wzbudzają duże emocje.Często się wkurzam przy czytaniu książki ale raczej rzadko płaczę. Jak się już zdarzy to dzieciaki się dziwnie na mnie patrzą:D
OdpowiedzUsuńOj tam a w sumie gwizdać na opinię innych. Nie wszystkie łzy są złe, oczyszczają.
UsuńMuszę przeczytać:)
OdpowiedzUsuńMusisz :D
UsuńSłyszałam o tej książce i ciekawi mnie. Jak będę miała okazję- przeczytam :)
OdpowiedzUsuńBardzo serdecznie polecam!!
UsuńWspaniała literatura! Pokłon i wielkie dzięki pani Aleksandrze Wieczorek za tłumaczenie.
OdpowiedzUsuń