Strony

wtorek, 12 sierpnia 2014

rzecz o... imbirowym zmierzchu

Od kiedy w zapowiedziach firmy Yankee Candle pojawiły się propozycje nowych zapachów, ycmaniaczki ogarnął szał wyczekiwania. Jęłyśmy się zastanawiać - na oko - które zapachy będziemy kochały miłością prawdziwą, a z którymi - jak z teściową - jedno spotkanie w roku(góra) i do domu. 


Trzeba mieć lodowate serce, żeby nie skusić się na wosk ginger dusk czyli dosłownie imbirowy zmierzch, o takiej czarownej etykiecie, przedstawiającej niebo o zmierzchu... a że mamy jeszcze palmowego liścia to łatwo możemy sobie wyobrazić, że z takim woskiem poczujemy się jak w tropikach, gdy dopadnie nas nie-złota polska jesień.

Ale bywa, że jak okładka książki zawodzi, tak zawodzi wosk z najbardziej nawet uroczą naklejką. Byłam przekonana, że będzie to wtopa sezonu, bo wosk primo zasmrodził mi całą paczkę, secundo  smród to eufemizm, bo momentalnie rozbolała mnie głowa i odechciało mi się zapachowych eksperymentów. Później odkryłam źródło tak silnej woni(pęknięta folia). Niemniej jednak zapachu nie dało się przegonić. Zapowiadało się u r o c z o. Zapakowałam wosk w folię i siepnęłam byle dalej od łóżka. 


Rano zasiadłam do laptopa i tak niuchać ten wosk zaczęłam, kawa zaczęła działać, za oknem było pluchowato(teraz za to mam cudowny zmierzch, jeszcze ładniejszy niż ten na naklejce - chociaż bez palm). I ten imbir pasował do tego deszczu, do tej szarówki i chłodnych powiewów wpadających przez okno. 

Do imbiru nikogo nie muszę przekonywać. Tej wiosny, po niezbyt zimnej zimie zrobił furorę. Wszędzie roiło się od przepisów na napar z imbiru, który panaceum był na wszelakie przeziębienia. Imbir - korzeń imbiru konkretnie, kojarzy się z bardzo specyficznym smakiem i zapachem, nuty cytrusów, takiej kwaskowatości - szczypiącej w język, świeżości, ale przede wszystkim kojarzy mi się z czymś co fenomenalnie rozgrzewa. Coś czego potrzebujemy w słotę. 



Wkruszyłam do kominka tyle ile widzicie na fotografii i na początku nic nie czułam... chociaż okna zamknięte i pokój też... dopiero później otoczył mnie zapach bardzo specyficzny bo z jednej strony orzeźwiający i odświeżający jak eukaliptus, ale jednocześnie ciepły jak gorąca herbata z cytryną. Zapach jest bardzo rześki, mam wrażenie, że oczyszcza i udrażnia moje drogi oddechowe jak inhalacja, ale nie jest zimny, kwintesencja naparu z korzenia imbiru. 

Już się cieszę na myśl jak miło będzie w słotne dni jesienne, wracać do domu i rozgrzewać się tym zapachem.

Jednak ostrzegam - daje orzeźwiającego kopa, aż po dno zatok szczękowych.



Ten  i inne zapachy kupicie na goodies.pl


1 komentarz:

  1. Ja najczęściej używam świeczek o zapachu owoców leśnych lub zielonego jabłuszka czy lawendy ^^ W zależności od nastroju.

    Zapraszam serdecznie na nową notkę tym razem o Mr. Sheeran na http://the-sound-of-your-heart-beating.blogspot.com/2014/08/zauroczona-brytyjskim-akcentem-2-ed_12.html :)

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.