Strony

niedziela, 30 listopada 2014

"Patriotów 41" - Marek Ławrynowicz

Stalinizm jako okrutna groteska. Nowa powieść najbardziej hrabalowskiego z polskich pisarzy!
Opowieść o mieszkańcach pewnego domu. Tych sprzed wojny, którzy go zbudowali, marząc, że będzie dla nich schronieniem do końca życia, z okresu wojennego i tych z czasów PRL. Jego mieszkańcy doświadczyli zmiennych kolei losu: zbrodni i miłości, podłości i szlachetności, chwil szczęścia i samotności. Usiłowali przetrwać w świecie, który był nieprzewidywalny, czasami balansując na granicy tragifarsy i absurdu. A dom trwał razem z nimi….




Kiedy tylko przeczytałam opis książki „Patriotów 41” poczułam się zachęcona. Gdy książka przyszła, obie z Mamą stoczyłyśmy o nią batalię. Zapowiada się świetnie, opis jest intrygujący i obiecuję naprawdę genialną lekturę. Dlatego nikt się nie zdziwi, gdy sięgnęłam po nią tak szybko. Nazwisko autora, niestety, nic mi nie mówiło, notka biograficzna wymienia jego spore dokonania i dowodzi, że ma spory dorobek, jego pracy przy serialu radiowym W Jezioranach dodatkowo predestynują go do pisania książki właśnie w takim stylu.

„Patriotów 41” to opowieść o mieszkańcach domu stojącego przy tytułowej ulicy. Przed wojną dom ten wybudowali żydzi, którzy na stare lata mieli dosyć Warszawy i szukali schronienia w podwarszawskich lasach o uzdrawiającym powietrzu. W Niemczech do władzy dochodził Hitler, a oni cieszyli się odpoczynkiem. Przyszła, wojna, holocaust, nad ulicę Patriotów nadciągnęły czarne chmury, ich dom znalazł się na terenie getta, aż w końcu poprowadzono ich na stację kolejową. Wojna dobiegła końca, przez dom przewijali się szabrownicy, aż w końcu zaczęli pojawiać się lokatorzy, jak to po wojnie, z różnym bagażem doświadczeń, szukający bliskich, nowej przyszłości, zapomnienia. Dom powoli się zapełniał. Mieszkańcy stworzyli wspólnotę, barną jak witraż, składający się z różnych, czasami skrajnie niepasujących do siebie kawałków, które summa summarum tworzą coś barwnego, oryginalnego.
Każdy  rozdział poświęcony jest poszczególnym lokatorom, to tak jakby wprowadzenie do tematu. Jest Mamcia, która wierzy, że jej syn jest w Anglii, nie traci nadziei, pogody ducha i chęci pomocy innym, jest ubek z awansu społecznego, była gwiazda teatru, pracownik biura meldunkowego, są pracownicy PKP, nauczyciel rosyjskiego. Cały spoełeczny przekrój. Każda z tych osób ma swoją tajemnicę, historię. Rozwinięcie ich losów mamy w dalszej części książki, jedni będą pojawiać się częściej, inni rzadziej, ale każdy z nich jest potraktowany indywidualnie, z uwagą i w sposób mistrzowski opisany. Brawo.

Na początku po głowie chodziło mi porównanie do serialu Alternatywy 4, ale szybko mi przeszło, bo jednak ten serial to była satyra na tamte czasy, ta książka jest głębsza, przypomina mi jeden z moich ukochanych seriali Dom.  W tej powieści mamy podobny klimat, akcja jest skoncentrowana wokół budynku, przez który przewijają się różni mieszkańcy, dookoła trwa dziejowa zawierucha, socjalizm, stalinizm, odwilż, relatywizm wszechwładza MO i UB. Absurd miesza się ze wzruszeniem. Chyba najbardziej wzruszającym rozdziałem jest Wrzosowisko dosłownie wyciska łzy z oczu, porusza… jest piękne w smutku.

Ta książka nie jest obszerna, ale bogactwo treści wynagradza, to że zbyt długo się nią nie nacieszymy. Autor ma świetne pióro, pisze dowcipnie, lekko, niekiedy kpiąco, a jednocześnie potrafi dotknąć spraw ważnych, tak że popłyną nam z oczy łzy.

Doskonała książka, dla czytelnika w każdym wieku. Książka która pokazuje losy ludzi, na tle lat powojennych w Polsce. Naprawdę wspaniała!!

7 komentarzy:

  1. Zaintrygowała mnie ta książka, poszukam i przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama z siebie to bym raczej po nią nie sięgnęła, ale... kto wie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty to wiesz, jak narobić ochoty;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Idealna książka dla mnie. Biorę w ciemno każda książkę, która opowiada o czasach powojennych, PRLu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Namówiłaś mnie:) lecę szukać tej książki;))

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapiszę sobie na przyszłość :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak, tak, tak - wielkie TAK dla nowej pozycji Ławrynowicza.
    Odkąd, jako dziecię podstawówkowe przeczytałam "Kapitana Cara", uwielbiam jego pisarstwo.
    Kurczę, ten "Kapitan Car", czytany potem jeszcze parokrotnie, za każdym razem odbierany był przeze mnie trochę inaczej. Uwielbiam tę książkę.
    Myślę, że i ta przeczyta się sama. Narobiłaś mi jeszcze większej ochoty swoją recenzją, dzięki! :)

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.