Strony

piątek, 10 kwietnia 2015

"Długi film o miłości. Powrót na Broad Peak" - Jacek Hugo-Bader

Atak – linia śmierci – deadline. Kulisy tragicznej wyprawy.
Wielki sukces polskich himalaistów (pierwsze zimowe wejście) i jednocześnie wielki dramat. Hugo-Bader w czerwcu i lipcu 2013 roku przebywał w bazie, w Karakorum, był jednym z czterech członków polskiej wyprawy, która wyruszyła po zaginionych Tomasza Kowalskiego i Macieja Berbekę. Udało się odnaleźć tylko ciało Tomka. 
Czterech uczestników zimowego ataku na Broad Peak chciało przekroczyć granicę strachu, dwaj z nich przekroczyli granicę życia i śmierci. Co było przyczyną tragedii − miłość do gór, utrata instynktu samozachowawczego, czy pycha i żądza sukcesu? Komisja powołana przez Polski Związek Alpinizmu o tragiczne skutki wyprawy obwinia tylko Adama Bieleckiego. Ale czy to możliwe, aby błąd jednego człowieka przesądził o wszystkim? Jak było naprawdę?
Bielecki nie chce więcej wspinać się z Polakami, Kowalski i Berbeka nie wrócili spod Broad Peaku, wkrótce potem pod górą w Karakorum ginie Artur Hajzer, twórca programu Polski Himalaizm Zimowy. Autor kreśli portrety wspinaczy i rozmawia z żyjącymi bohaterami. Odsłania tajemnicę wysokogórskiej wspinaczki i wprowadza w jej magię. Hugo-Baderowi można zaufać: poznamy naturę lodowych (jak ich nazywają) wojowników, zapach górskich bitew, ich gorycz i słodycz.

Nie lubię gór. Mogę na nie patrzeć, podziwiać, ale chodzenie po górach nie jest moim hobby. Nie przekonałam się do tego sposób spędzania wolnego czasu, nawet w czasach licealno-studyjnych, gdy modne było chodzenie po górach w opozycji do spędzania wakacji nad morzem, co dobre jest dla starców, a nie młodych, co to zdobywają góry. U mnie wzięło się to z tego, że mając dziesięć lat na pierwszą kolonię pojechałam do Zakopanego, bo było blisko i gdybym odstawiała cyrk, jak ongi moja siostra, można byłoby mnie zwieźć. Dotrwałam do końca, ale jako człowiek, który wychował się na nizinie, nie byłam przyzwyczajona do długiego chodzenia pod górę. A na kolonii dzieci od 7 do 18 lat, ciężko dobrać takie trasy, żeby wszystkim siadło, a i z pogodą było różnie, tylko, czy deszcz, czy słońce program trzeba zrealizować. Brrr, jak to wspominam to mi zimno. Dlatego emocje związane ze zdobywaniem szczytu są mi totalnie obce. A hobby, które ma śmiertelność tak wysoką… no jawi mi się, jako szukanie śmierci, która przecież i tak nas znajdzie. Ale rozumiem, dla innych moje zainteresowania są dziwne. Jeden lubi róże, drugi piwo duże. Różne są pasje.


Kto nie słyszał o tragedii na Broad Peak? Nawet ja słyszałam, przeżywałam tragedię. Chociaż dla wielu osób, ktoś kto idzie w góry w takich warunkach, sam się prosi… wiele osób nie ma współczucia dla tych ludzi sami szukali kłopotów, przecież. Podczas zdobywania szczytu Broad Peak, już po zdobyciu szczytu, podczas zejścia dwóch himalaistów zginęło. Z jednym szybko stracono kontakt, nie włączył radiotelefonu, ale później Tomek Kowalski, który osłabł, został z tyłu, rozmawiając z kierownikiem wyprawy meldował, że Maciej Berbeka jest obok niego. Później okazało się, że to umierający mózg podsunął mu taką wizję. Żeby nie umierał w samotności. Po tragicznym końcu udanej wyprawy, w lecie wyrusza wyprawa ratunkowa, ma na celu odnalezienie i pochowanie Macieja Berbeki i Tomka Kowalskiego, żeby nie zostali na grani, aby nie służyli za obiekt zdjęć i nie stali się wiecznym drogowskazem. Wyprawę organizuje brat Berbeki – Jacek. Znany reporter – Jacek Hugo Bader wprasza się na wyprawę i to jego relację czytamy w tej książce. Książce, która niesie z sobą nie tylko ogromny ładunek emocjonalny, ale i sporo kontrowersji, autora oskarżano o plagiat i o przekłamania. Jak było naprawdę? Nie wiem. Wiem tylko, że książka mnie zmasakrowała, tak jak każda opowieść o miłości i śmierci na moich oczach.

chciałbym umrzeć z miłości”
O tym jest ta książka, o ludziach którzy szaleńczo kochają góry. Szanują je, ale porywają się na ogromne cele, aby tworzyć historię, bić rekordy. Lubią sytuacje ekstremalne… Gdy autor opisuje historie polskiego himalaizmu, nasze sukcesy, zamiast dumy, czułam głębokie niezrozumienie, smutek, że tyle osób zapłaciło najwyższą cenę za bycie „posągiem człowieka na posągu świata”.
Ta książka aż kipi od emocji, dobrych i złych. Od miłości, pasji, wrogości, tęsknoty i żałoby. Dlatego tak ciężko mi o niej pisać, opowiadać. Bo ciężko nazwać to co dzieje się w człowieku, gdy słucha jak kierownik wyprawy bezradnie słucha umierającego na grani chłopaka. Młodego chłopaka, który chciał na szczycie oświadczyć się swojej dziewczynie. Mówią, że wyprawa była źle przygotowana, że to była pewna śmierć. Łatwo mówić po fakcie. Łatwo oceniać. Ja się nie znam, więc z ocenami się nie wyrywam. Czytam, oglądam zdjęcia i czuję ogromny smutek… podbudowany niezrozumieniem, ale smutek jest smutkiem.

To moja pierwsza książka Badera, więc nie mam porównania, ale druga czeka w kolejce. „Długi film o miłości” to naprawdę mocna książka… ja ją polecać będę na pewno

22 komentarze:

  1. Odkąd ta książka się pojawiła cały czas mysśę o tym, żeby ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie czekała od premiery, gdyby nie DKK pewnie jeszcze by czekała.

      Usuń
  2. czytałam tę książkę, mocna rzecz, nie mogłam spać

    OdpowiedzUsuń
  3. To prawda, książka jest mocna, wywiera na czytelniku swoiste piętno. Pomimo tego, warto ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla mnie to książka nad książki. Mistrzostwo. Zazdroszczę tym, co przekraczają strefę śmierci. Gdybym mogła poszłabym bez zastanowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem za chora, bez kondycji i chyba bym się bała.

      Usuń
  5. Uwielbiam góry, podziwiam himalaistów, zazdroszczę im odwagi. Sytuację Broad Peak śledziłam na bieżąco cała w nerwach, ostatnio byłam na spotkaniu z Krzysztofem Wielickim. Książkę na pewno przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jemu to bardzo współczuję, być świadkiem umierania i nie móc nic uczynić

      Usuń
  6. Taa, książka mocno bo przekoloryzowana przez autora. I wkurzająca dla himalaistów, przede wszystkim dla tych, którzy wzięli JHB na tę wyprawę. Ale efekt reporter osiągnął - ludzie książkę czytają, a jak było naprawdę, tego nie wiedzą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też czytałam te głosy, że Berbeka był wściekły...

      Usuń
  7. Polecam Ci inne jego książki. ta była zupełnie inna, jakby pod publiczkę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię chodzić po górach, ale przyznam, że nie rozumiem narażania życia dla zdobywania kolejnych szczytów. Oczywiście nie mnie oceniać postępowanie Alpinistów i nie mam zamiaru głosić, że "sami się prosili", bo nieprawda. Niektórzy ludzie nie boją się ryzyka, chcą przekraczać własne ograniczenia i zobaczyć ile wytrzymają, ale na pewno nie chcą umierać. Ogromnie współczuję rodzinom, nie dość, że taka tragedia, to jeszcze złośliwe głosy, że "sami się prosili. Co do książki, raczej nie przeczytam. Przeżywam takie historie mocno i wolę sobie tych emocji oszczędzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja przeżywam któryś dzień... niewyobrażalnie.

      Usuń
  9. Też nie rozumiem pasji do chodzenia po górach, w warunkach ekstremalnych gdzie można zginąć.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kasiek, w tematyce gór to ja bym Ci bardzo polecała "Zwyciężyć znaczy przeżyć" Aleksandra Lwowa, mocna rzecz, którą doskonale się czyta.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ej, ja to na zielonej szkole w Rabce organizowałam strajki okupacyjne przeciwko chodzeniu po górach :D Też tego nie lubiłam, ale byliśmy raz z M. na wakacjach, bodaj w Korbielowie, i bardzo mnie te nasze górskie wycieczki radowały. Teraz, jako wykończona pani matka, chyba jednak zdecydowałabym się na morze, wobec którego też dawniej lubiłam się hipstersko buntować ;)

    Skusiłabym się na tę książkę właśnie dla tych emocji, tych ludzi i historii, które działają na wyobraźnię. Już parę razy zdarzyło mi się, że pisarz czymś mnie tak zafascynował, że nową pasję w sobie znalazłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Morze uwielbiam... na góry mogę patrzeć i wycieczki w góry wspominam dobrze, zwłaszcza te prywatne podczas których nikt mnie nie wganiał na górę, w czasie deszczu. Brrrr.

      Usuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.