Cztery córki Mikołaja II dorastały niczym cudowne ptaki w złotej klatce, odizolowane od świata w zaciszu carskich rezydencji. Były ikonami stylu, gorącym tematem plotek, najbogatszymi i najbardziej pożądanymi pannami z europejskich rodzin królewskich na progu XX wieku.
Za oficjalnym wizerunkiem uroczych małych księżniczek w białych sukniach skrywały się jednak cztery silne osobowości i wyraziste temperamenty.
Prywatny świat Wielkich Księżnych Olgi, Tatiany, Marii i Anastazji wychodzi poza krąg nastoletnich miłości, dworskich intryg, dziewczęcych marzeń i aspiracji. To także historia dojrzewania czterech inteligentnych kobiet na tle nieuchronnego schyłku wielkiego imperium i całej epoki. Rewolucyjna zawierucha i dramat całej rodziny Romanowów uczyniły z nich bohaterki drugiego planu. Prawie sto lat po tragicznej śmierci ta opowieść po raz pierwszy wybrzmiewa ich własnym głosem.
Od
ponad dekady interesuję się losami ostatnich Romanowów, zbieram książki,
czytam, oglądam filmy, co wpadnie mi w ręce. Premierę książki o Oldze,
Tatianie, Marii i Anastazji przyjęłam z ogromną radością i ciekawością. Gdy
tylko książka przyszła, wiedziałam, że wszystko pójdzie w odstawkę i tak
faktycznie się stało. Od razu zabrałam się do czytania i na dwa dni praktycznie
zniknęłam z życia. Książka dla ludzi, którzy kochają historię, interesują się
losami jednostek w burzliwych momentach historii. Wczoraj rozmawiałam z Mamą i
uświadomiłyśmy sobie, że Romanowowie wydają nam się postaciami, które żyły eony
temu, niemalże mitycznymi, a przecież nie minęło nawet sto lat od ich śmierci.
Bolszewicy wykonali swoją pracę, sprawili, że ostatni car jawi się jako potwór,
jego żona jako wariatka uwikłana w romans z Rasputinem, a ich córki to zbiorowy
twór – OTMA. O Aleksym zaś pisze się w kontekście hemofilii, ta książka daje im
szanse by odżyć, powiedzieć prawdę.
Ta
historia zaczyna się w niemieckim, mało znaczącym księstwie Hesji w którym na
świat przychodzi Alicja Heska, jej matką jest córka królowej Wiktorii a ojcem
następca tronu księstwa Hesji. Ich rodzina jest prawie zwyczajna, matka
wychowana na wiktoriańskim dworze dba o to, by dzieci nie uważały się za uprzywilejowane.
Sama udziela się społecznie, bierze czynny udział w wychowaniu dzieci, czego
nauczy również swoje córki. Niestety Alicja umiera zaraziwszy się od dzieci i
kładzie się to cieniem melancholii na Alicję, której wychowanie przejmuje babka
– Wiktoria, sprowadzając ją do Anglii. Tam dziewczynka chłonie umiłowanie
prostoty, walory życia rodzinnego. Później jej drogi splatają się z drogami
następcy rosyjskiego tronu – Mikołaja. Pomimo sprzeciwu obu rodzin młodzi
jednak się zaręczają, a Alicja – jako Aleksandra Fiodorowna będzie ostatnią
carycą, przybywa do kraju pogrążonego w żałobie po śmierci ojca Mikołaja.
Aleksandra – chorobliwie nieśmiała, ale zakochana w mężu tworzy z nim duet
idealny, rozkochanych w sobie – do ostatnich chwil ludzi, dla których największym
szczęściem jest rodzina i proste przyjemności. Niestety rodzą im się cztery córki pod rząd, które dla rodziców są szczęściem, dla
państwa porażką dynastyczną, gdy zaś rodzi się carewicz okazuje się, że Alix
przekazała mu gen hemofilii i jego życie jest ciągle zagrożone. A Rosja wpływa
na niebezpieczne wody, złe wieści docierają do rodzinnego zacisza w którym
coraz bardziej zaszywa się carska rodzina. I właśnie do tego zacisza dzięki tej
książce mamy dostęp. Najbardziej kompleksowy, jak do tej pory, pozbawiony
maksymalnie polityki. Rodzinne życie carskiej rodziny jest lekturą porywającą i
fascynującą. Na pewno chcecie to przeczytać!
Mam
pewne zastrzeżenia do tytułu, najpierw pomyślałam, że to tłumacza poniosła
fantazja, ale tytuł polski jest dokładnym(niemalże)tłumaczeniem tytułu
angielskiego, a lektura połączona ze znajomością kultury rosyjskiej, reguł
rządzących tym językiem(jakby co pod ręką byłą Mama), przyniosła wniosek, że
tłumaczka – Anna Sak wykonała naprawdę dobrą robotę. Nie mam nic do zarzucenia(tak
wiem, że książka jest tłumaczona z angielskiego, ale jednak pisanie o
rosyjskiej rodzinie carskiej wymaga znajomości kultury rosyjskiej – naprawdę
brawo!!). W przypadku tytułu fantazja poniosła autorkę, bo tytuł Cztery Siostry nijak ma się do stanu
faktycznego, owszem OTMA(skrót od pierwszy liter imion, którego używały
siostry) nie są głównymi bohaterkami. Książka traktuje o prywatnym życiu
carskiej rodziny i jest tak proporcjonalnie o Aleksandrze, siostrach, carze,
carewiczu. Muszę podkreślić, że książka w
żaden sposób nie traci, na takim stanie rzeczy, ale wprowadza to w błąd i hipotetycznie może rozczarować. Mnie
nie rozczarowało, mnie zachwyciło. Tak często napalam się na biografię jakiejś
postaci historycznej, która ma traktować o życiu prywatnym, a znajduję daty,
nieuzasadnione politykowanie i jest po prostu zieeeew, tutaj to jest tak
fantastycznie wyważone, bez gloryfikacji, książka nie jest hagiografią. Widać
dużo pracę jaką musiała włożyć autorka w zdobycie niektórych informacji o których
czytałam pierwszy raz, bo przecież większość świadków ostatnich dni tragicznie
pożegnała się z życiem w bolszewickich katowniach.
Naprawdę
chcę zachęcić do tej książki, od dziesięciu lat na przekór podręcznikom darzę
sympatią Mikołaja i jego rodzinę, po przeczytaniu tej książki chciałam(najpierw
pojechać do Liwadii), ich po prostu przytulić. Ciekawą sprawą jest jak różne
było ich kameralne, rodzinne pełne miłości życie rodzinne od życia rodzinnego
Franciszka Józefa, a dynastie upadły tak samo, ale upadek Romanowów był
straszny. Pomimo tego koszmaru rewolucji ta rodzina nie przestała się kochać i
wspierać. To jest piękne i warto o tym poczytać. Po prostu warto. To jak płomyk
świecy, pośród bezmiaru zła i podłości.
Polecam!!
O, chętnie bym przeczytała :). Lubię takie historyczne klimaty, tym bardziej na jesień :). Lato jakoś takim lekturom u mnie nie sprzyja ;).
OdpowiedzUsuńBędę czytać, oj będę, bo już mam chrapkę od czasu jak w zapowiedziach zobaczyłam, a jak jeszcze mówisz, że genialna, to tym bardziej:)
OdpowiedzUsuńAktualnie czytam, a właściwie pochłaniam ją :) genialnie napisana i arcyciekawa!
OdpowiedzUsuńJa też interesuję się rodziną Romanowów, mam świadomość, że moi przodkowie byli ich poddanymi (zabór rosyjski), a mój stryjeczny czy tam wujeczny pradziadek walczył w 1905 roku w Mandżurii z Japońcami. Normalnie, 'na sopkach Mandzurii" walczył, tak jak w tym walcu :)))
OdpowiedzUsuńKasiu, wierzę na słowo, że książka wspaniała i zazdraszczam lektury. Musze ją przeczytać!
Musisz!! Moje Przodki pod Franzem się rodzili :P
UsuńA czytałaś Steva Berrego i jego wersję dalszych losów Romanowów?
OdpowiedzUsuńNieee, chyba nie. Czyli warto?
UsuńZ wielką chęcią bym się na nią skusiła. Dzisiaj już sobie o niej troszkę poczytałam i widzę, że to lektura dla mnie :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Od dawna fascynuje mnie historia życia ostatniego cara i jego rodziny dlatego muszę mieć "Cztery siostry".
OdpowiedzUsuńMam wielką ochotę na tę książkę. Wydaje się bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuńZwróciłam już uwagę wcześniej na tą książkę i jestem bardzo jej ciekawa, z chęcią po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńZnowu mi to robisz. Ostatnio, gdy pisałaś o Romanowach, przez Ciebie kupiłam "Romanowowie. Imperium i familia", a teraz to. Na szczęście podobnie jak poprzednio, jesteśmy w okolicy moich urodzin, to znajdę łatwo chętnych do kupna ;) A mój komentarz pod tamtą konkretną książką, jak widać jest ciągle aktualny :P
OdpowiedzUsuńBo jestem wredna. A przeczytałaś tych Romanowów?
UsuńWłaśnie ją przeczytałam i jestem pod wrażeniem, przyjemnie się czyta. Dzięki książce można poznać historię jednego z najpotężniejszych rodów Rosji, a także jej kulturę. Jeśli zastanawiacie się czy warto po nią sięgnąć to z czystym sumieniem mogę ją polecić.
OdpowiedzUsuń