Tak
się złożyło, że moja rodzina nie zdradza inklinacji do dziwnych imion.
Wyłączywszy przypadek cioci-babci, to moi krewni mają imiona normalne, takie
które były normalne za ich czasów i do dziś jakoś się bronią. Obie moje babcie
to Józefy, dziadek Piotr i Mieczysław, Tatko i Matek też w normie, tylko
siostra babci – Teodozja. Pradziadkowie mieli niesamowitą fantazję… Długo myślałam, że ona Teodora zwie się bo
zdrabnia się ją Dozia. Do dziś przeżywam Teodozję… Mnie nazwać chcieli
Zdzisławą, co wpędziłoby mnie do grobu… Tak – mam hopla na punkcie imion, imię
to człowiek, potrafi sprawić, że ktoś już na wstępie ma przegwizdane, np. taki
Mietek, wyobrażacie sobie prezydenta Mietka? Z drugiej strony, zwykle stosunek
do osób je noszących określa stosunek do imienia i tak, imię może być piękne,
może kiedyś nam się bardzo podobało, ale jeśli jakaś Beata odbiła nam chłopaka,
to córki tak nie nazwiemy. W imionach jest siła, w końcu istnieje to co
nazwane… dlatego z taką radością przyjęłam zapowiedź książki Na drugie Stanisław, w której panowie
Bralczyk i Ogórek biorą na tapet imiona… miałam przy tym nadzieję, że mają
podobny do mojego stosunek do tych nowych wydziwionych. Bo… Mamusiu i Tatusiu,
gdybyście mieli mnie nazwać Dżesiką, to chyba wolałabym być Zdzisławą, na pewno
wolałabym nią być. Zresztą, do dziś nią bywam…. I nie!! Nie Zdzicha, jak już to
Dziunia : P
Jerzy Bralczyk: Z reguły dostaje się imię po kimś. Dawniej raczej po przodkach. Albo po bohaterach. Teraz raczej po bohaterach i bohaterkach zbiorowej wyobraźni
Michał Ogórek: Ale co zrobić, kiedy to są jakieś Andżeliki? Nosimy imiona? Nie, to one nas niosą. Dlatego warto wiedzieć, co tak naprawdę znaczą. Ale czy Beata na zawsze oznacza piękna, Benedykt będziedobrze gadać, a Barbara to nadal barbarzynka? A może ważniejsze jest to, jaki sens nadają imionom ci, którzy je nosili lub noszą?
Arcyjęzykoznawca prof. Jerzy Bralczyk ifelietonista Michał Ogórek w błyskotliwych dialogach opowiadają o tym, jak pod wpływem swoich nosicieli popularne i chwalebne imiona zmieniały się w imiona przeklęte oraz jak wielcy tego świata wywołują mody na imiona. Czy warto im ulegać? Jak wybrać imię, z którym będzie naszemu dziecku do twarzy?
Dwaj
zacni panowie, obyci, elokwentni, urządzają lot… nie nad kukułczym gniazdem, a
nad polskim alfabetem i księgami stanu cywilnego i dywagują nad imionami. Tymi
popularnymi; od Anny, przez Jana, na Tomaszu kończąc i wspominając o tych
rzadszych, jak chociażby Ida, Greta, Filon, czy Urban. Omawiają etymologię,
skojarzenia, znane postaci o tym imieniu. Jest bardzo wesoło i pouczająco, ot
dowiemy się, dlaczego Jezus w Polsce nie występuje, jak miał mieć na imię
główny bohater Pana Tadeusza, gdyby
Tadziem nie była. Książkę niby tylko otworzyłam wczoraj, żeby zerknąć, a tak
się zaczytałam, że po godzinie się zorientowałam, że herbatę miałam robić. O
wszystkim zapomniałam, tak ta książka jest fajna. Czyta się ją… tak jakby się
siedziało, nomen omen, w kawiarni, i słuchało jak pan Jerzy z Michałek
rozmawiają sobie, żartuję i człowiekowi nic więcej w zasadzie nie potrzeba.
Na drugie Stanisław,
skrzy się humorem z najwyżej półki, nie tym wulgarnym, rynsztokowym, który
można usłyszeć, gdy tylko wystawi się głowę z biblioteki, to humor
inteligentny, pełen aluzji, smaczków. Mamy tu sporo nawiązań literackich,
dowiemy się jakiej kultowej powieści prof. Bralczyk nie czytał, który pisarz
jest burczymuchą – chociaż nie do końca wypada o nim tak powiedzieć
Właściwie,
gdyby ktoś mnie zapytał, co ta książka ma w sobie, to długo bym opowiadała, bo
to połączenie wspaniałego stylu, z moim konikiem, plus humor, plus wiedza, plus
dwie barwne osobowości, których urok i charakter emanuje z tej książki.
Zwykle,
takie pozycje czyta się, albo wyrywkowo, albo fragmentami, ja tę książkę
dosłownie połknęłam, chociaż okładka jest… niefortunna. Nie mój gust zupełnie,
format też mało poręczny, ale treść. Cymesik.
Fantastyczna
książka, cudowna. Dawajcie ją w prezencie, nie tylko rodzicom, którzy szukają
imienia dla pociechy. Nikt się na Was za taki dar nie obrazi.
Książka zrecenzowana dla portalu:
a tu skromnie, Kasiek z P.T. Autorami : )
No i się ubawiłam, Zdzisiu :-))) Ja miałam być Pawełkiem, niby normalnie, prawda? A jednak w odniesieniu do płci, którą los mi przewidział - jakoś nie współgrało. Jednak też wolałabym być Pawełkiem niż Dżesiką, czy inna Andżelą :-)
OdpowiedzUsuńTa Zdzisia robi furrorę :P
UsuńPaweł jest świetnym imieniem :) Moja przyjaciółka miała być Adasiem. I za Adasia wyszła :P ale też miała imię - normalne ;)
Oh uwielbiam imiona i onomastykę, nawet stsowone forum współmoderuję. Będę musiała rozejrzeć się za tą książką.
OdpowiedzUsuńOooo to dla Ciebie książka idealna :D :D
UsuńNo u mnie też imiona normalne, ale moja praprababcia też była Teodozja:) i też wszyscy długo myśleliśmy, że Teodora, dopiero potem w jakichś papierach starych znaleźliśmy Teodozję:)
OdpowiedzUsuńSkąd oni brali Teodozję - zagadka stulecia! :D
UsuńJesteśmy właśnie na etapie wybierania imienia dla naszej córci, więc muszę się rozejrzeć za tą książką.
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł!!
Usuń