Nie chciałam kończyć
roku tekstem o męczącej książce. Polityka już wystarczająco męczy, więc zakończyłam
podczytywanie jednej z mojej ukochanej książki. Klasyka zawsze jest dobra, a na
urodziny dostałam Dziwne losy Jane Eyre,
nowe wydanie, z angielskiego ogrodu. Dwa lata temu opowiadałam o innym wydaniu,
w sumie to już mam ze trzy, albo i cztery i zakładamy, że to koniec : P
Podczytywałam ją miesiąc, równo. Nie chciałam się spieszyć, do jedzenia, kawy,
resetu była idealna. Moim zdaniem ta opowieść jest po prostu piękna. Najlepsza,
jaka wyszła spod pióra sióstr Bronte, bo moje zdanie o Wichrowych wzgórzach znacie : P Chociaż im jestem starsza tym pan
Rochester mnie wnerwia, ale St. John jest jeszcze bardziej drażniący.
Dziwne losy Jane Eyre ukazały się po raz pierwszy w październiku 1847 roku i stały się wielkim sukcesem wydawniczym. Powieść, zaliczana do szczytowych osiągnięć literackich epoki wiktoriańskiej, harmonijnie łączy melodramatyczną fabułę z wnikliwą obserwacją psychologiczną oraz nastrojem tajemnicy i grozy.Osierocona dziewczyna podejmuje pracę nauczycielki w posiadłości Edwarda Fairfaxa Rochestera. Zostaje jego narzeczoną, ale Rochester ukrywa przed światem ponury sekret.Charlotte Brontë opowiada o wielkim uczuciu, które połączyło ludzi z różnych, tak odległych od siebie sfer – w świecie, gdzie konwenanse stanowiły o towarzyskim „być albo nie być”.
Jane Eyre jest sierotą,
wychowywana przez wujenkę, nie głoduje, ale nie ma szans, aby miejsce w którym
wzrasta nazwać domem, a swoich jedynych krewnych – bliskimi. Wiedzie żywot
dziecka opuszczonego. Jej sytuację ratuje, chociaż pozornie wydaje się, że przeciwnie,
wyjazd do szkoły dobroczynnej. Prowadzi ją stary bigot, sknera, który oszczędza
na jedzeniu, na opale, w skutek czego uczennice dziesiątkuje tyfus. To jednak
tam, Jane odkrywa miłość i pociąg do wiedzy, to umiejętności tam zdobyte,
predestynują ją do objęcia posady guwernantki w Thorfield Hall. Zająć się ma
tam, wychowanicą mitycznego pana Rochestera, który rzadko bywa w domu, zwykle
jeździ po świecie. Jane wiedzie w końcu błogie życie… jest młoda, nie zaznała
miłości, nie czuła zazdrości, do szczęścia wystarczy jej syty posiłek i ciepło
kominka. Gdy pan Rochester w końcu zjawia się w domu, Jane prędko czuje do
niego coś więcej, czy to szczery poryw, czy to po prostu pierwsze przywiązanie?
Wychodzi na to, że to pierwsze. Niestety Jane zdaje sobie sprawę, że pan na
Thorfield jest świetną partią i wybierze raczej damę z dobrego rodu. W dworze
zaczynają dziać się dziwne rzeczy… jakby nad starym dworem krążył jakiś duch.
Ta powieść od lat mnie
wzrusza. Nowe wydanie było pretekstem do powtórki, no i muszę być szczera, ta
szata graficzna podbija moje serce. Nie mogłam sobie wyobrazić, że braknie mi
tej powieści. Chociaż tak jak już pisałam, na pewne sprawy wciąż patrzę inaczej.
Nie umiem tak łatwo wybaczyć Rochesterowi, nie umiem tego puścić w niepamięć,
Jane jest lepszą osobą niż ja, bo mu tego nie wypomina, ja zaserwowałabym
porządnego FOCHA z popisowym o nic mi nie
chodzi. Przecież mówię, że nic się nie stało.
W tej powieści jest
spokój, przesycony duchowością, troską i silny dobry charakter. Podziwiam Jane,
nie wiem, czy miałabym taki hart ducha, żeby opuścić mężczyznę którego tak
kocham i odejść. Nie wiem. I chociaż zawsze mam świadomość zbliżającego się
końca szczęścia Jane, to ciągle mam nadzieję, no właśnie, czy można mieć
nadzieję, wiedząc jaki niecny plan ma pan Rochester. A może miłość rozgrzesza
wszystko? Nie wiem, ode mnie dostałby po pysku!
Tylko, że gdy czytam
zakończenie jest mi tak błogo i tak dobrze i mam wiarę w happy end! Może złamię sylwestrowo-noworoczny zwyczaj i zamiast Władcy pierścieni nie puszczę sobie
serialu o Jane.
Od 1 stycznia Wyzwanie biblioteczne, prowadzone do tej pory przez Martę Kor, będzie pod moimi skrzydłami. Już teraz zapraszam do zapoznania się z zasadami Wyzwania - http://monweg.blog.onet.pl/wyzwanie-biblioteczne/, jak również zapraszam gorąco do uczestnictwa.
OdpowiedzUsuńDziękuję
UsuńWszystkie książki z cyklu "Angielski ogród" urzekły mnie szatą graficzną. Do tej pory mam jedynie trzy, ale zamierzam się niebawem zaopatrzyć w kolejne ;)
OdpowiedzUsuń"Dziwnych losów Jane Eyre" jeszcze nie czytałam, ale koleżanka zachwycała się książką. Jestem ciekawa pana Rochestera ;)
Nadrób koniecznie!!! Piękna książka!
UsuńOch, uwielbiam "Angielski ogród".
OdpowiedzUsuńSą wielkim zagrożeniem dla mego budżetu
UsuńO, a ja właśnie kończę Wichrowe wzgórza - i w sumie przychylam sie do Twojej opinii
OdpowiedzUsuńJuż kolejnego podejścia do tej książki raczej nie zrobię :/
UsuńChyba w końcu przeczytam :)
OdpowiedzUsuńA ja od kilkunastu lat mam noworoczny zwyczaj oglądania "Amadeusza". Tego arcydziełka nie przebije nawet "Władca Pierścieni" :D