Fascynująca opowieść o życiu sześciu kobiet, które pozostawiły głęboki ślad w historii. Legendarne królowe: Krystyna szwedzka, Maria Antonina, cesarzowa Sissi, Eugenia de Montijo, królowa Wiktoria i jej wnuczka Aleksandra Romanow pokazane od bardziej ludzkiej strony – tej, o której czasem milczy oficjalna historia.
Cristina Morató spróbowała zajrzeć za kulisy oficjalnego wizerunku niektórych znanych i legendarnych władczyń Europy. Ich życie przedstawiane w filmach i powieściach upływało w niezwykłym przepychu, budzącym zazdrość zwykłych śmiertelników. One jednak w swoim wspaniałych pałacach czuły się jak w „złotych klatkach”. Czasami korony z brylantów raniły je bardziej niż ciernie. Ich uroda, wykwintne stroje i klejnoty, wspaniałe bale i przyjęcia tworzyły miraż bajecznej rzeczywistości, lepszego świata wybrańców. Piękne, potężne i wyjątkowe, były przede wszystkim zwykłymi kobietami, które czuły, kochały, pragnęły i nienawidziły, przeżywały rozpacz bądź strach. Musiały stawić czoło wyzwaniu rządzenia państwem lub, jako królowe współmałżonki, podporządkować swoje pragnienia wymaganiom Korony. Nie zawsze potrafiły sprostać okolicznościom, płacąc za to wysoką cenę. Ich na pozór cudowne życie niewiele miało wspólnego z bajką.
Strony
poniedziałek, 1 lutego 2016
"Królowe przeklęte" - Cristina Morato [Królowe Przeklęte i przeklęty zawód.]
13 komentarzy:
To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.
A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )
Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.
Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)
Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.
Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy
Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.
Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.
Okladka ta sama co "Kobiet, które zawladnely Europa" Jean des Cars (inne ulozenie dloni). Moze wreszcie przeczytam (ha!)
OdpowiedzUsuńNie przesadzajmy ;) różnic jest więcej ;)
UsuńŚmieszna sprawa z tą okładką. Kiedy zobaczyłam w zapowiedziach tę ksiażkę pomyslałam, że to jakieś drugie wydanie, czy coś. Kusiła opisem i też właśnie tak jak u ciebie ze słabości do historii o Sissi, a skoro napisane to tak źle, to wiem, że nie warta zachodu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ta Sisi ma zgubny wpływ - trzeba uważać ;)
UsuńSam fakt, że okładka jest niemalże identyczna jak ta "Kobiet, które zawładnęły Europą" świadczy o maleńkiej wyobraźni autorki. Mimo to, jak tylko zobaczyłam tą książkę zakochałam się w niej, nie będę ukrywać, lubię oceniać po okładce. Po Twojej recenzji chyba wstrzymam się z sięgnięciem po nią, myślę, że podobnie jak Ciebie mnie również ta pozycja nie zachwyci. Dzięki za opinię :)
OdpowiedzUsuńA co ma wspólnego autorka z okładką?
UsuńDobrze, jeżeli w ogóle ma prawo do jej akceptowania w ogóle, a co dopiero mówić o wiedzy o okładkach tysięcy książek dookoła świata ;)
Wybór okładki to nie wina autorki, szczerze, to taki trend, wszystko na jedno kopyto - atak podprogowy ;)
UsuńJakiś czas temu czytałam inną książkę tej autorki i już wtedy wiedziałam, że kolejną sobie daruję. Współczuję męczącej lektury i zawodu.
OdpowiedzUsuńSprawdziłam jej dorobek... podziękuję.
UsuńJest gorzej, niż myślałam po Twoich napomknięciach na temat tej książki! Błędy merytoryczne, zgroza! A co do zarzutu, że czytałaś tyle na dany temat, jest nietrafiony: skoro autorka wybrała sobie tak popularne bohaterki, o których napisano już chyba wszystko, to albo znajduje nowe, nieznane materiały (tiaa..), albo pisze o nich tak, jak nie zrobił tego o nich dotąd nikt inny, innego wyjścia nie ma. Dziękuję za ostrzeżenie, szkoda czasu i atłasu. ;)
OdpowiedzUsuńI miałam pół dnia na dyskusję z Mamą o fiołkach i malwach.
UsuńKsiążki jednak niszczą życie :P
Czyli już wiem, że nawet nie ma co szukać tej książki, nawet w bibliotece. Karolina napisała samą prawdę, skoro nic nowego, a jeszcze z błędami, to po cholerę w ogóle wypuszczać takie coś?
OdpowiedzUsuńNo niestety wielki dla mnie zawód...
Usuń