Strony

wtorek, 8 marca 2016

"Eugeniusz Bodo. Już taki jestem zimny drań" - Ryszard Wolański [ umówiłam się z nim na dziesiątą]

W niedzielę na ekrany naszej polskiej telewizji wszedł serial o gwieździe międzywojnia – Eugeniuszu Bodo. Szczerze Wam powiem, że ja aż taką fanką jego urody nie jestem, widziałam go w kilku piosenkach, może w filmie, Mama jest fanką, wyniosła to z domu. Bo Zresztą Mama wyniosła z domu miłość do dobrej muzyki, którą zarażała, ale żebym straciła serce do Eugeniusza Bodo to nie mogę powiedzieć. Nie mój styl. Dlatego biografia była raczej pod Mamę, a ja chciałam przeczytać, ot z ciekawości. No, bo gdy słowo wstępne pisze Bogdan Łazuka, to czy można odmówić takiemu zaproszeniu?



Rzetelna, a miejscami wręcz wstrząsająca opowieść o życiu wszechstronnego artysty, Eugeniusza Bodo
"Gra pan jak Bodo! Dlaczego? Bo do du...". To tylko żartobliwy kalambur Adolfa Dymszy, prawda bowiem była zupełnie inna. Eugeniusz Bodo grał "jak z nut", chociaż ich nie znał. Dwa etapy jego życia upłynęły mu śpiewająco. Otaczała go wtedy miłość rodzinnego domu, sława zdobyta w warszawskich kabaretach, wreszcie uwielbienie kinowej widowni za ekranową wszechstronność. I kto wie, jak potoczyłyby się jego artystyczne losy, gdyby nie wojna. Tragiczna, niesprawiedliwa i okrutna. O tym właśnie opowiada ta książka.
"Sądziłam, że będzie to jeszcze jedna biografia w dorobku Ryszarda Wolańskiego. Nie miałam wątpliwości, że będzie świetna i bardzo rzetelna, bo autor słynie z dokładności, skrupulatności i umiłowania archiwaliów. Jednak to jest coś więcej niż doskonała biografia Eugeniusza Bodo, to książka, która ujawnia fakty zupełnie nieznane. Rozdział o wojennych losach Bodo jest wstrząsający. Protokoły z przesłuchań aktora przez NKWD obnażają całą podłość sowieckiego systemu. Nie chce się wierzyć, że to mogło się zdarzyć.
Moja babcia była zafascynowana międzywojenną Warszawą, nazywała ją »Paryżem północy«. Czytając książkę Wolańskiego, wierzy się, że tak rzeczywiście było. Udało mu się uchwycić atmosferę i czar tamtego miasta, którego Bodo był królem. Już nic więcej Państwu nie powiem. Trzeba to koniecznie przeczytać. Gratulacje, Rysiu!".
Maria Szabłowska

Eugeniusz Bodo, syn Szwajcara i Polki. Od dzieciństwa zaznajomiony ze sceną za sprawą ojca, dosyć szybko przekonał się, że to artystyczne powołanie go wzywa, na widok krwi mdlał – medycyna odpadała, miał problemy z rachunkami, prawo było za trudne. Może pracowałby na kolei, no ale uciekł z domu, akurat pociągiem. Chociaż w czasie wojny milczą muzy, to jednak małe sceny doskonale działały. Po odzyskaniu niepodległości szybko zawisło widmo wojny z bolszewizmem i Bodo nawet wstąpił do wojska, ale walczyć nie zdążył. Wzywała go scena, sława, barwna droga ulubieńca międzywojennej Polski z końcem, który nie daje mi spokoju.

Nie tak dawno oglądałam coś z Mamą o retro muzyce i tak po sznurkach dotarłam do Bodo, zaczęłam o nim czytać i w oczy rzuciło mi się zdjęcie z więzienia NKWD, ten konterfekt był tak różny od tej twarzy którą znałam. Uwodzicielskiej twarzy amanta, że aż mnie zamurowało. Patrzyłam na ostatnie zdjęcie człowieka, który czarował pokolenie moich prababek i brakło mi tchu. Straszne i niezapomniane(zdjęcie jest w książce również), postanowiłam czegoś o tej książce i o samym bohaterze się dowiedzieć. Bo trzeba mieć wielkie szczęście, żeby zdobyć taką nieśmiertelną sławę i wielkiego pecha, by tak skończyć.
Książka nie jest pisana przez laika i wydaje mi się, że prócz zainteresowania się Eugeniuszem Bodo, trzeba również interesować się bardzo sztuką dwudziestolecia międzywojennego, tytuły sztuk, kabarety, teatry, filmy, na początku strasznie ciężko mi się przez to przebijało. Ja nie chciałam poznać Bodo –artysty, chciałam Eugeniusza Bodo – człowieka. Później to się nieco zmienia, ale jednak styl tej książki nie do końca zwojował moje serce. Ciężko się czyta. Chociaż, moja Mama zaczęła i musiałam ukradkiem Jej zabierać. Więc może to tylko ja jestem taka wredna?

Książka jest bogato ilustrowana, zdjęcia przybliżające klimat, pozwalające wczuć się w epokę. Piękne plakaty. Naprawdę cymes. Autor nie snuje sobie tej opowieści tak sam z siebie, obficie cytuje ludzi, którzy Eugeniusza Bodo znali, dzięki temu książka jest autentyczna.

Mnie ona do końca nie podbiła, bo oczekiwałam chyba czegoś innego, ale jednak lektura była ciekawa i moim zdaniem dla osób bardziej zainteresowanych będzie idealnym prezentem!


Książka recenzowana na portalu:

19 komentarzy:

  1. Szukałam opinii o tej książce, bo zastanawiam się, czy ją przeczytać. Myślę, że się skuszę, choć też nie jestem fanką Eugeniusza Bodo, wolałam zawsze Aleksandra Żabczyńskiego. Obejrzałam pierwszy odcinek serialu i pomyślałam, że jest zbyt komercyjny i w stylu ostatnich serialowych przebojów, jakby po raz kolejny zrealizowano sprawdzoną recepturę. Książka będzie obiektywniejsza i bez zbędnych fajerwerków. Bardzo ciekawa opinia. Pozdrawiam! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam zastrzeżenia do Królikowskiego, nie lubię tego aktora, uważam, że jego gra jest bardzo drewniana. A serial komercyjny, cóż Tvp uważa, że nic głębszego nie zachwyci widza i trzeba komerchą palić.

      Usuń
  2. Zaczęłam serial oglądać, ale czekam głównie na te występy kabaretowe, które były tak pokazywane w reklamach :) Szkoda, że Bodo tak skończył.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie te kabarety odrzucają, to nie mój gatunek!

      Usuń
  3. A ja nigdy nie zapomne, ze oficjalna wersja losów Bodo w poprzednim systemie glosila, iz gwiazdor byl volksdeutschem i kolaborantem, którego zlikwidowali "bandyci z AK". Moja babcia, która byla nastolatka w latach 30 XXw i na pewno sie w Bodo podkochiwala, byla zrozpaczona z tego powodu. Moje dziecinstwo w siermieznych latach 80 nabieralo barw, gdy w TV puszczano program "W starym kinie" z polskimi przedwojennymi filmami. Ach, lza sie w oku kreci...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest straszne... jak ludzi polityka niszczy i jak niszczy ich dobre imię...

      Usuń
  4. Kocham 20-lecie międzywojenne, ale jakoś Bodo omijam szerokim łukiem, chociaż moja prababka nie raz o nim wspominała. Może czas się przekonać? Sama nie wiem... Dla mnie jako historyka niepokojące jest to, że powstaje coraz więcej książek o 20-leciu, które zabijają miłość do tej epoki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja właśnie nie rozumiem fenomenu Bodo, bo ja za ciacho go tam nie uznaję ;)

      Usuń
  5. Czekam na książkę o nim z MArginesów. Filmu nie oglądałam, bo mnie sen zmógł. Ale tato mówił, że 'nie za bardzo'. Oglądałaś?
    Ta postać jest bardzo ciekawa. Był taki program w TV Historia. Opowiadał kolega Bodo 'spod celi', że jego zgarnęli mimochodem i potem nie wiedzieli co z nim zrobić. Nie torturowali, ale i nie wypuszczali. I tak siedział zapuszczony, w depresji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem jeszcze ciekawa pozycji z Marginesów, brakuje mi to całości obrazu.

      Bodo miał takiego pecha, że głowa mała.

      Usuń
  6. Wolański chyba właśnie tak pisze, ja czytałam jego opowieść o Żabczyńskim i faktycznie jest sporo o samej epoce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no i właśnie to zależy o czym chce się czytać.

      Usuń
  7. Dobrze, że tym razem trafiłaś :) będę jej szukać

    OdpowiedzUsuń
  8. Ach ten Bodo! Świetnie o nim napisał Koper, w jednej z swoich książek.

    OdpowiedzUsuń
  9. Miałam takie same odczucia jak Ty, tylko z Twoim tempem czytania nie wygram, jestem w połowie. :)
    Faktycznie początek to mnóstwo informacji o scenach kabaretowych, o filmie , aktorach, reżyserach. Przez to czyta się wolniej, ale ja międzywojnie lubię, więc trochę więcej wiedzy nie zaszkodzi. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przepadam za międzywojniem, to nie mój charakter, szampan, kabarety, nagie kobiety no i nie przepadam za tą modą.

      Usuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.