Strony

czwartek, 24 marca 2016

"Mały lord" - Frances Hodgson Burnett

Zanim zapytacie czy dziecinnieję już po całości. Zdradzę Wam, że kocham książki dla dzieci. Oczywiście, nie wszystkie, te, które sama czytałam jako dziecko. Chociaż czasami zdarza mi się odkryć coś nowego. Mały lord nie należy do tych starczych odkryć, pierwszy raz czytałam, go lata temu, a że uwielbiam autorkę, gdy usłyszałam, że ta opowiastka została wznowiona, napaliłam się okrutnie. Na nic wszelkie przeszkody, gdy po licznych perturbacjach dotarła do mnie, nie mogłam przestać jej dotykać, oglądać, tak jest pięknie wydana i czytać. Bo chociaż to naiwna opowiastka dla dzieci, wzrusza mnie do łez.




Hrabia Jan Artur of Dorincourt, mieszkający w pięknym angielskim zamku, jest starym, chorym, samotnym człowiekiem. Po śmierci syna sprowadza do Anglii wnuka - jedynego spadkobiercę - oraz jego matkę Amerykankę. Cedryk Errol okazuje się pełnym wdzięku, odważnym i mądrym chłopcem. Chłopiec uważa dziadka za najwspanialszego i najlepszego człowieka na świecie. Do tej pory hrabia nie był tak traktowany. Pod wpływem wnuka zmienia się z zrzędzącego i zagniewanego człowieka w osobę potrafiącą cieszyć się życiem i znajdującą radość w pomaganiu innym.



Na początku mamy przystojnego i młodego trzeciego z kolei syna lorda złośnika. Ów lord, hrabia, zawiedziony poczynaniami starszych synów, nie lubi najmłodszego, trochę dla zasady, trochę dlatego, że on nadawałby się na dziedzica, ale z mocy prawa być nim nie może. Gniew hrabiego osiąga apogeum, gdy jego najmłodszy syn żeni się z ubogą sierotą, damą do towarzystwa. Hrabia wyrzeka się syna. Jednak miłość młodego małżeństwa, kompensuje utratę kontaktu z hrabim, który wcale nie był kochającym ojcem. Jedyne za czym tęskni kapitan Erroll to sielskie otoczenie jego rodzinnego domu. Młodej parze rodzi się syn, a kapitan ciężko pracuje by utrzymać synka i Najdroższą, swą żonę, której nie nazywa inaczej, a w ślad za nim, tak będzie nazywał ją i syn. Wiodą szczęśliwe życie, pełne miłości i ciepła, aż kapitan umiera. Młoda wdowa, pragnie, aby jej syn nie stracił radosnego dzieciństwa, wychowuje go skromnie, ale z ogromną miłością. Skutkiem czego chłopiec jest pogodnym, radosnym dzieckiem, zjednującym sobie samych przyjaciół. Aż tu pewnego dnia z Anglii przybywa prawnik, oznajmiając, że dwaj synowie hrabiego również zmarli i jedynym dziecińcem jest Cedrik. Jednak gniew spowodowany nieodpowiednim małżeństwem najmłodszego syna nie okrzepł. Hrabia życzy sobie, aby Cedrik mieszkał z nim, ale nie życzy sobie widzieć jego matki. Jednak prędko oficjalne i suche serce angielskiego prawnika zostaje stopione przez urok Cedrika i jego matki. Prawnik, obawia się jak zamieszkanie z tak ponurym, oschłym i złośliwym dziadkiem wpłynie na tego dobrego i pogodnego chłopca.



Tak, jest to opowiastka dla dzieci. Opowiastka z morałem, o tym jak dobro i serce mogą skruszyć lód, najbardziej zmrożonego serca. Ta książka opowiada o dobru, które zło zwycięża. Cedrik może być wzorem, który pokazujemy dzieciom. Jest na wskroś dobry, altruistyczny, ma niewyczerpane pokłady empatii, uśmiecha się do całego świata i wierzy, że świat ten uśmiech odwzajemnia. Uczy tego podejścia, mimowolnie, wszystkich dookoła.
Tym razem poznałam tę historię w tłumaczeniu Jana łozińskiego, który znany jest z tego, że chce przybliżać język powieści, odbiorcy. Stara się oddać sposób wyławiania się poszczególnych bohaterów, błędy stylistyczne, ortograficzne. Na pewno książkę czyta się lepiej, cieplejsza jest w niej atmosfera. Kolejny raz tłumaczenie Jana Łozińskiego, pozytywnie mnie zaskakuje.

Napisałam na początku, że wzruszyłam się do łez. To prawda, miałam świeczki w oczach, bo ta książka tak pięknie opowiada o uczuciach, o transformacji charakterów, zawiera w sobie pokłady ciepła i czułości. Nie mogłam sobie nie pochlipać. Znowu dałam się oczarować!!

Jeśli ktoś myśli o tej książce, jako o pomyśle na prezent to jest to też bardzo trafny wybór. Twarda okładka, solidna oprawa, piękny papier, ryciny. Sama bym się ucieszyła, gdybym dostała taki dar.









Polecam!! Bardzo, bardzo gorąco!!!

5 komentarzy:

  1. Uwielbiam tę autorkę. Książki jej czytałam lata temu z rumieńcami na twarzy. "Małego lorda" pamiętam jednak najmniej. Chyba był dla mnie troszkę "chłopięcą" lekturą, a ja łatwiej identyfikowałam się z bohaterkami - dziewczynkami :)
    Niemniej jednak z chęcią sobie tę książkę przypomnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo muszę sobie jeszcze "Małą księżniczkę" powtórzyć :)

      Usuń
  2. Nie czytałam Małego Lorda, ale... z półki spozierają na mnie Mali Wędrowcy i Zaginiony Książę tejże autorki. Nie wiem czy sobie nie zrobię powtórki przez Święta, chociaż ustawy, rozporządzenia i zarządzenia mnie wołają.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam. Najpiękniejsza była oczywiście Mała księżniczka, ale i Lord był piękną książką. Ładne wydanie.

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.