Ech,
wiecie, że ja raczej pochłaniam dobre książki, bo szkoda mi odkładać na
później. Jednak, czasami staję w obliczu takiego zachwytu, że czytam sobie po
rozdziale, żeby się delektować. Dlatego tę książkę czytałam od czwartku do
niedzieli, z przerwami, a jednocześnie z niegasnącą ciekawością. Bo ja Tolkiena
uwielbiam. Kocham jego książki i byłam ciekawa jaki był człowiek który spisał
dzieje Śródziemia. Profesor, znawca i miłośnik języków. Czy Jego życie było
wystarczająco ciekawe, aby książka o jego życiu mnie porwała?
Prawdziwa gratka zarówno dla tych, którzy przeczytali Hobbita dwadzieścia razy, jak i dla tych, którzy dopiero usłyszeli o skromnym profesorze Oksfordu.Tolkien przedstawiony przez Carpentera jest człowiekiem z krwi i kości: z pasją bada i tworzy nowe języki, w roztargnieniu sprawdza prace studentów, a wieczorami chadza na piwo z C.S. Lewisem i innymi tzw. „Inklingami”. Carpenter sięga do dzieciństwa Tolkiena, spędzonego na południu Afryki, a następnie śledzi dalsze losy chłopca: stratę rodziców, okopy I wojny światowej, aż do poznania przyszłej żony Edith i zamieszkania w Oksfordzie. Znakomita książka, dająca poczucie realnego obcowania z kultowym autorem.
Pierwsze
lata życia spędzi w Afryce, gdzie jego ojciec pracował w banku, gdy matka
zabrała Johna i jego braciszka na urlop do Anglii, okazało się że już tam
zostaną Tolkien senior umarł. Od tej pory dwaj bracia zdani byli tylko na
matkę. Matka przeszła na katolicyzm, rodzina nie mogła tego pojąć. Kobieta
została praktycznie sama, nie licząc zaprzyjaźnionego księdza. To dzieciństwo
ukształtowało Tolkiena. Nawet nie chodzi o to, że gdy był maluchem ukąsiła go
tarantula, co jak twierdzili interpretatorzy sprawiło, że w jego powieściach
pojawiały się demoniczne, jadowite pająki. Mówiąc, że dzieciństwo go
ukształtowało, mam na myśli, katolicyzm zaszczepiony mu przez matkę, który był
źródłem jego siły, jego wytchnieniem, to jak rodzina wyrzekła się jego matki,
zaszczepiła w nim niechęć do anglikanizmu. Dzięki matce zakosztował rozkoszy
wiejskiej wsi, nauczył się pierwszych języków. Chociaż wiódł później życie
profesora od języków, to jednak i jego młodość była burzliwa. Romantycznie
burzliwa. Nie będę Wam opowiadała, szczegółów, chciałabym, abyście sami to
odkryli. Tak, można się było obawiać, ze Jego życie było nudne, bo
siedział w gabineciku i pisał, ale
słuchajcie!!! Życie człowieka z taką wyobraźnią, nigdy nie było nudne!!
Zasług
wydawnictwa W.A.B. na polu doskonałych biografii nie da się przecenić. Ta
książka jest kolejnym dowodem, pięknie i starannie wydana. Jest ukłonem dla
polskich fanów Johna Ronalda Reula Tolkiena, których przecież jest spora
rzesza. Cieszę się, że jest ta książka, że mogłam ją odkryć i się nią
zachwycić.
Delektowałam
się każdą stroną. Tolkien od dawna mnie fascynuje, a po lekturze tej biografii
jest mi o wiele bliższy. Z własnym światem, z brakiem systematyczności, z
ciepłym stosunkiem do drzew i wsi z niechęcią do zmian. Piękna jest historia
jego żony, chociaż nie jest już to tak cukierkowy obrazek. Stał się prawdziwy,
bo Tolkien tak zanurzony we własnym świecie, by być ideałem kochającego
słodkiego mężulka. A jednak to uczucie Johna i Edith Tolkienów – wzrusza i ma
prawo się podobać.
Ta
książka rzuca nowe światło na Silmarillion
no i na Władcę Pierścieni oczywiście.
Pokazują rolę przypadku w literaturze. Tolkien pisał Władcę Pierścieni dwadzieścia lat, to dzieło jest monumentalne i
prawdziwie genialne, do zaczytywania się. A opus
magnum Silmarillion które pisał
do końca życia niemalże? Jak łyso wyglądają współczesne książczyny pisane w
miesiąc, czy dwa. Jak powierzchowne, puste szkice, bez treści. I takie w
istocie są. Najczęściej. Tymczasem dzieła Tolkiena mają głębię, są źródłem
fundamentalnych prawd i można je czytać bez końca, wciąż odkrywając coś nowego.
To
wszystko i jeszcze więcej, odkrywa ta cudowna, genialna biografia. Bez
oceniania, bez prób czytania między wierszami. Po prostu fakty i piękna,
fascynująca osobowość Tolkiena.
Polecam
wszystkim. Dla mnie książka, która stanie z dumą obok wiekopomnych dzieł
Mistrza.
Choć "Władca pierścieni" stoi na półce od kilku lat, to do tej pory nie znalazłam czasu, żeby na spokojnie przeczytać całą trylogię. Ekranizację oglądałam kilkakrotnie i zawsze się zachwycałam, więc pewnie i książki mnie oczarują pewnego dnia :)
OdpowiedzUsuńCiągnie mnie do tej biografii, mam nadzieję, że kiedyś uda mi się po nią sięgnąć. Tolkien był wyjątkowym pisarzem i chciałabym dowiedzieć się o nim czegoś więcej.
Władca to nie trylogia ;)
UsuńEkranizacja jest inna, książka jest po prostu absolutnie cudowna <3
Chciałabym ją przeczytać. Czytałaś już listy Tolkiena i Lewisa? Ponoć dużo sobie rozmawiali na temat religii i była to piękna przyjaźń.
OdpowiedzUsuńTu autor pisze o religijnych sporach też. Mam Listy Tolkiena, te ich wspólne muszę nabyć.
UsuńBoziu! czekam na własny egzemplarz i czekam, a tu taki tekst! -_-
OdpowiedzUsuńCzytałam biografię Lewisa i póki co to on jest mi bliższy, ale zobaczymy, jak będzie po lekturze Tolkiena :P
Oj Lewis miał momentami przegwizdane u Tolkiena.
UsuńTrzymam kciuki, żeby książka dotarła cała i zdrowa!
No nie ukrywam zazdraszczam książki, i ja i mąż chorujemy na biografię Tolkiena.
OdpowiedzUsuńWiesz na ile książek zachoowałam przez Ciebie??
UsuńI mnie fascynuje postać Tolkiena :) Niesamowity człowiek :) Biografię Carpentera zdaje się czytałam we wcześniejszym wydaniu i byłam nią oczarowana :) Za mną też "Listy" :)
OdpowiedzUsuńJa Listy odkłądam, ale Sillmarilion chyba wskoczy do lektur posiłkowych i styknie na dłuuugo
UsuńCenię Tolkiena za "Władcę pierścieni". Fenomenalny człowiek, wybitny
OdpowiedzUsuńCzujesz klimat. Zachwyci Cię ta książka.
Usuń