Strony

środa, 2 listopada 2016

"Moje córki krowy" - Kinga Dębska [książka, która dała w kość ]

Co roku z okazji Święta Zmarłych mam problem, bo szukam książki refleksyjnej, takiej która będzie pasowała do dni pełnych zadumy. Tosia oczywiście się nawinęła i podsunęła Moje córki krowy, u mnie ta książka leżała od głębokiej zimy, ale nie chciałam wtedy jej czytać, bo okładka była wszędzie. Kupiłam ją bo była za pół darmo.  A później czytałam sprzeczne opinie, bardzo sprzeczne. Dopiero Tosia, która chłamu nie chwali potwierdziła me przypuszczenia, że to idealna książka na początek listopada. Zaczęłam czytać i… przepadłam. Dawno nie czułam się tak źle.



Film w reżyserii Kingi Dębskiej Moje córki krowy już w kinach 15 stycznia 2016 roku!

Film zdobył Nagrodę Publiczności i Nagrodę Dziennikarzy na tegorocznym Festiwalu Filmowym w Gdyni oraz Nagrodę Sieci Kin Studyjnych i Lokalnych.


Ciepła, pozbawiona fałszu i tanich wzruszeń opowieść o relacjach rodzinnych. Trochę smutna, trochę zabawna; prawdziwa jak życie.


"Moim marzeniem jest takie skonstruowanie historii, żeby odbiorca na zmianę śmiał się i płakał, ale żeby odłożył książkę lub wyszedł z kina zbudowany, a nie podłamany".

Kinga Dębska, autorka i reżyserka


Marta odniosła sukces w życiu, jest znaną aktorką, gwiazdą popularnych seriali. Pomimo sławy i pieniędzy, wciąż nie może ułożyć sobie życia. Samotnie wychowała dorosłą już córkę. W przeciwieństwie do swojej silnej i dominującej starszej siostry, Kasia jest wrażliwa i ma skłonność do egzaltacji. Pracuje jako nauczycielka, jej małżeństwo jest dalekie od ideału. Mąż Kasi to życiowy nieudacznik, który bezskutecznie poszukuje pracy. Siostry nie przepadają za sobą, ale nagła choroba matki zmusza je do wspólnego działania. Muszą zaopiekować się ukochanym, ale despotycznym ojcem. Marta i Kasia stopniowo zbliżają się do siebie i odzyskują utracony kontakt, co wywołuje szereg tragikomicznych sytuacji.

Kaśka i Marta są siostrami, obie uważają, że ta druga jest całkiem inna i wredna i jak można być takim człowiekiem. Obie żyją w specyficznym układzie ze sobą i z rodzicami. Pomimo tego, iż obie są dorosłe, mają dorosłe dzieci, w ich życiu ważne miejsce zajmują rodzice. Marta jest znaną aktorką, gra w serialu, a Kaśka uczy w szkole. Obie kobiety poznajemy, właściwie w chwili gdy spierają się kto ma odwieźć matkę na ostatni etap leczenia raka do szpitala. Kaśka wypiła na imieninach, ma do Marty pretensje o wszystko. W końcu Marta jedzie do rodziców. Mama boi się jechać do szpitala, gorąco protestuje, nie ułatwia tego jej mąż, wpatrzony w żonę od pięćdziesięciu lat. Okazuje się, że matka miała słuszne przeczucia, w szpitalu traci przytomność, krwiak. Natychmiastowa operacja, ratuje życie, ale nie daje nadziei. Pochód pecha, tyle nieszczęść w jednej rodzinie, a to dopiero początek. Na dwa głosy poznajemy, dwie kobiety, wychowane w tym samym domu, przez tych samych rodziców. Obserwujemy, jak radzą sobie ze stresem, z wizją sieroctwa, z bagażem przeszłości, wciąż rzutującym na teraźniejszość. Serio, dawno tak nie dostałam w żołądek.


Serio, nie wiem, gdzie ktoś dostrzegł komizm w tej książce. Jeżeli dla kogoś ojciec wyzywający córki od cip wołowych jest śmieszny, albo uciekający, żeby się napić wódki, to współczuję, bo to nie jest komedia. To jest życie. A jeśli kogoś to bawi, to znaczy, że nie zna starszych ludzi, którym choroba zabiera godność. Jeśli nie zginiemy w wypadku, prawdopodobnie nas też to czeka. Mózg jak wariujący system.  Smutne jest w gruncie rzeczy obserwowanie tego jak siostry patrzą na swoje dzieciństwo. Każda z nich czuje się niekochana, każda czuje, że była tą gorszą, a siostra miała wszystko, przywileje i całą miłość oraz rodzicielską uwagę. Może właśnie o to chodzi, zawsze chcemy więcej, dają nam wszystko, a my uważamy, że to za mało.

Świadomość, że Rodzice są istotami śmiertelnymi, że w końcu odejdą, zawsze jest przytłaczająca, tutaj mamy też dwa podejścia. Z jednej strony Marta, która widzi cierpienie matki i jedyne czego chce, żeby odeszła bez bólu i Kaśka, która egoizmem młodszego dziecka, za wszelką cenę chcę utrzymać Mamę wśród żywych.


Strasznie mnie ta książka dotknęła, ten prymitywny strach, fizjologia, umieranie w polskich nieczułych szpitala, z kłującym pikaniem aparatury. Chyba nikt, kto odwiedzał OIOM nie zapomni tego dźwięku, zapachu, tego strachu. Moje córki krowy przypomniały mi to wszystko i czuję się źle. Może czegoś mi brakło, bo nie jest to książka idealna, ale potrzebna i cieszę się, że ją przeczytałam i nie jest to masochistyczna radość. Nie wiem tylko jak długo będę się po niej otrząsać. 

6 komentarzy:

  1. Ciekawił mnie zarówno film jak i książka, jednak wiem, że nie jestem na nie jeszcze gotowa. Sama w ciągu 5 ostatnich lat straciłam rodziców. Niektórzy mówią, że czas leczy rany, jednak tęsknoty za bliską osobą nie da się uciszyć. Temat choroby, umierania , jest bardzo trudny. Czasami wolimy czytać o pięknym umieraniu, bo to rzeczywiste, które nas dotyka, związane z chorobami, szpitalami często nas przerasta. Myślę, że kiedyś sięgnę po książkę, ale jeszcze nie teraz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Filmu się boję, bezpośrednio po książce zaś nie dałabym chyba psychicznie rady

      Usuń
  2. AMm podobne odczucia do Twoich i się cieszę, że nie będziesz mnie ganiać z kijem

    OdpowiedzUsuń
  3. Książkę mam w planach od dawna, a Twoja recenzja utwierdziła mnie w przekonaniu, że muszę to zrobić szybciej niż później. To zabrzmi strasznie, ale lubię jak mnie książka tak przeczołga po ziemi, zmasakruje i podepcze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo takie książki się pamięta i przeżywa one nie "spływają" po człowieku

      Usuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.