Strony

czwartek, 3 listopada 2016

"Nanga Parbat. Śnieg, kłamstwa i góry do wyzwolenia" - Dominik Szczepański, Piotr Tomza [ Góry tu wszystko jest święte. Tu wspinaczki nasze wniebowzięte. ]

Nie wiem dlaczego połakomiłam się na reportaż o zdobywaniu ośmiotysięcznika. Himalaizm to nie jest moja pasja, nawet po górach nie chodzę, a te wyścigi w zdobywaniu szczytów uważam za przerost ego. Szanują sportowców, dewiza ruchu olimpijskiego, motto owo Fortius, Altius, Citius, jest mi bliskie. Sama od pół roku z niesłabnącą radością gram w tenisa, ale nie poszłabym na kilkudziesięciu stopniowy mróz, tam gdzie mogę odpaść od ściany jak płat łuszczącej się farby w locie się rozsypując. A jednak, Nanga Parbat mnie wołała, Naga Góra, była mi przeznaczona, wołała mnie, żebym chociaż o niej poczytała. O dach bębnił deszcz a ja zagrzebana w koc czytałam.



To tu Reinhold Messner stracił brata lub, jak twierdzą inni, poświęcił jego życie, by przejść do historii. To tu Hermann Buhl, pierwszy zdobywca szczytu, wspiął się na wierzchołek na amfetaminowym speedzie. Adolfowi Schlagintweitowi, który jako pierwszy opisał Nangę, ucięto głowę.
Jeszcze kilka miesięcy temu Nanga Parbat - jako przedostatni ośmiotysięcznik - pozostawała niezdobyta zimą. Pierwsi pokonali ją w lutym 2016 roku Simone Moro, Alex Txikon i Muhammad Ali „Sadpara”. Było to największe wspinaczkowe wydarzenie ostatnich lat. Ale do końca trwał szalony wyścig, kto wedrze się na Nagą Górę. Brali w nim udział przede wszystkim Polacy. Finałową rozgrywkę śledzili z obozów po dwóch stronach szczytu dwaj świetni dziennikarze i podróżnicy – Dominik Szczepański, autor książki „Na oceanie nie ma ciszy", i Piotr Tomza („Afryka Nowaka"). Dzięki nim możemy zajrzeć za kulisy wyścigu na szczyt i podglądać z bliska jego głównych bohaterów, m.in.: Simone Moro, Adama Bieleckiego, Tomasza Mackiewicza i Marka Klonowskiego.
Nanga jest wielka i zawsze była areną wielkich wydarzeń. Heroiczne i tragiczne wyprawy z lat 30., samotny atak Hermanna Buhla, polskie wyprawy zimowe. Stała się też symbolem tego, jak zmienia się himalaizm. Na Nandze ścierały się różne filozofie, typy mentalności, Wschód z Zachodem. Fascynująca mieszanka. Historia tej góry pokazuje, jak kruchą istotą jest człowiek, ale i jak wspaniałą. Nanga pozwala zobaczyć to wszystko uderzająco wyraźnie. Prawdziwe wartości, prawdziwy alpinizm – pomimo kłamstw i krętactw. Tak bardzo ludzkich.Denis Urubko, zdobywca Korony Himalajów i Karakorum (bez dodatkowego tlenu), pierwszy człowiek zimą na Makalu i Gaszerbrum II

Nanga Parbat, jeden z dwóch ostatnich ośmiotysięczników niezdobyty zimą. Niemiecka góra, tak na nią mówią, bo Niemcy się bardzo na nią zawzięli, ale tym razem to Polacy wpadli na pomysł wejścia w zimie. Reportaż wydany przez Agorę, opowiada o próbie zdobycia tej góry z dwóch stron. Z jednej strony Rupal, próba była nieudana, z drugiej od strony Diamir zakończyła się sukcesem, chociaż to nie Polacy zatryumfowali, wygrał legendarny Włoch, Simone Moro, którego Kukuczka zainspirował do tej formy aktywności. Wejście na taką górę w zimie to ogromny wysiłek, niedający się opisać, niewyobrażalny mróz, wiatr, zmienna bezlitosna pogoda. Nie wchodzi się na niego stylem szybkim, alpejskim, ale zakłada się obozy, oswaja się klimat i górę, a i tak nic nie daje gwarancji powodzenia. Walka z górą, naturą, pogodą, własnymi słabościami, miesiące treningów i przygotowań dla kilku minut na szczycie, pamiątkowej fotki.  Czy te minuty na szczycie i połechtane ego, warte są śmiertelnego ryzyka? Pewnie ile osób, tyle odpowiedzi.


Według mnie nie, ale ja chyba bym nie weszła na Gubałówkę, więc nie mam co się mądrować. Nie oceniam wspinaczy, bo to nie moja bajka, nie za moje pieniądze tam wchodzą i nie moim życiem ryzykują. Mam napisać o książce, a ją mogę tylko polecić. Skoro ktoś taki jak ja, nie czuje klimatu, a po kilkudziesięciu stronach czytania z zapartym tchem, siedziałam później i oglądałam zdjęcia Himalajów, podziwiając potęgę gór, to znaczy, że książka jest napisana bardzo plastycznie. Czuć emocje, czuć zimno. Książka jest napisana bez nadęcia, że oto patrz my naprawdę żyjemy, a ty leszczu siedzisz w domu, z książką, łahahahaha. Nie, książka jest napisana z dystansem i nie skupia się tylko na wędrówce, opowiada o historii himalaizmu o Kukuczce o Messnerach, o zdobywaniu szczytów, śmierci i wypadkach, ale czuć, że jest w tym pasja, miłość, sposób na życie, przez wielu tak krytykowany. Moro dziwi się, że Polacy krytykują himalaizm, a przecież to za sprawą między innymi Kukuczki Polska w ciemnej erze socjalizmu była znana, że Polacy którzy nie mieli w kraju wielkich gór, mieli w sobie takiego Powera, że zdobywali Koronę Himalajów i wytyczali nowe szlaki. Miło się to czyta.


A cały reportaż czyta się po prostu świetnie i szybko, jednym tchem, kibicując wspinaczom. Coś czuję, że zaczyna się we mnie faza na górską literaturę.

Jak dla mnie za mało ładnych zdjęć Himalajów.


Książka recenzowana dla portalu Duże Ka

5 komentarzy:

  1. Ja taterniczką też nie jestem, ale książki o wspinaniu się lubię czytać, bo są bardzo motywujące i mówią o pokonywaniu swoich słabości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie takie książki pobudzają wyobraźnię. Ach zobaczyć te wszystkie szczyty <3

      Usuń
  2. Lubię takie książki: o zdobywaniu szczytów, wyprawach polarnych. Nienawidzę zimna, a czytając o heroicznej walce człowieka z naturą i własnymi słabościami, próbuję go zrozumieć. Nie bardzo mi to wychodzi, himalaiści i polarnicy to dla mnie istoty na miarę kosmitów, ale próbuję. Chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisałam już, że Ci zazdroszczę tej lektury? Uwielbiam literaturę o górach wysokich, choć nigdy nie są to łatwe relacje.

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.