Strony

czwartek, 17 listopada 2016

"Muza" - Jessie Burton [ Powieść czarująca jak okładka ]

Niespodziewanie długo zeszło mi z tą książką. Nie wiem dlaczego na początku nie mogłam się w nią wciągnąć, chociaż od momentu, gdy tylko o niej usłyszałam, wiedziałam, że chcę i muszę ją przeczytać. Początek był taki mglisty, siąpiący, jak angielska pogoda, ale już koniec części pierwszej i przeniesienie akcji w miejscu i w czasie było już punktem przełomowym, od tej chwili, zaczęło mi się czytać o wiele lepiej, płynniej.  Mało z jednej strony, Londyn – ponad dwadzieścia lat po wojnie, zmanierowany, będący tyglem w którym mieszają się różne kultury i warstwy społeczne, z drugiej strony upalna Hiszpania, tuż przed wybuchem wojny, targana konfliktami, buzująca wewnętrznym niepokojem a z pozoru spieczona słońcem i pachnąca oliwkami, papryką i pomidorami. Dwa światy, które w końcu się przetną.



Świat wielkiej sztuki, jeszcze większych namiętności i tajemniczy obraz, który skrywa więcej niż tysiąc słów.


Po jednej stronie płótna dziewczyna trzyma odciętą głowę swojej siostry, po drugiej − lew, który za chwilę poderwie się do zabójczego skoku... Obraz, który latem 1967 roku trafia do renomowanej galerii w Londynie, elektryzuje środowisko marszandów. To może być „śpioch”, dzieło młodego hiszpańskiego artysty z lat 30. XX wieku zaginione w trakcie wojny. Potwierdzają to listy z muzeum Prado oraz fundacji Peggy Guggenheim. Wskutek szczególnego zbiegu okoliczności stenotypistka zatrudniona w galerii, 26-letnia Odelle Bastien, trafia na trop fascynującej historii z Andaluzji roku 1936. Losy Harolda Schlossa, Żyda z Wiednia, który pośredniczy w sprzedaży dzieł Kokoschki, Klee i Klimta, jego pięknej żony Sary i niezwykle uzdolnionej córki Oliwii, w nieoczekiwany sposób splotą się z jej własnym. Czarnoskórej imigrantki z Trynidadu, która choć nagrodzona prestiżowym literackim wyróżnieniem za debiutanckie opowiadanie, z trudem znajduje swoje miejsce w ksenofobicznym Londynie.


W tej pięknej powieści Jessie Burton raz jeszcze porywa nas w czarowny świat sztuki i artystów, namacalnie wręcz dając odczuć atmosferę minionych dekad, pełną wewnętrznych napięć i niepokoju. Mądra i poruszająca książka o kobiecości, miłości, wolności i sztuce.
Niełatwo powtórzyć spektakularny sukces debiutu, jakim była Miniaturzystka, przetłumaczona na 36 języków i sprzedana w nakładzie miliona egzemplarzy. A jednak Jessie Burton się udało! Mistrzowski akord.




Przykuwające uwagę postaci, zręcznie poprowadzona narracja, sugestywnie oddana atmosfera dwóch epok [rok 1936 w Hiszpanii i lata 60. w Londynie].
„Library Journal”
Oryginalna opowieść o wolności artystycznej, odnajdowaniu własnej formy ekspresji i poszukiwaniu twórczego odkupienia.
„Publishers Weekly”
W twórczy sposób Burton wtapia w historyczne wątki zagadkę oszustwa o dalekosiężnych konsekwencjach, związku między sztuką a artystą i skomplikowanej trajektorii kobiecych pożądań.
„Booklist”
Doskonała i mądra książka.
„Elle”

Czarnoskóra Odelle, przybyła z wyspy Trynidad do Londynu. Szuka lepszego życia, spełnienia swych marzeń i ambicji, a jednak pracuje w sklepie obuwniczym, dziennie pomaga zakładać na stopy dziesiątki par butów. Nie chce tego robić, dlatego kiedy otrzymuje zaproszenie na rozmowę o pracę z Instytutu Skeltona, ma tam być maszynistką, dla niej to już dużo.  A jednak to nie jest punkt przełomowy, ten następuje, gdy Odelle bierze udział w weselu swojej przyjaciółki. Poznaje młodego chłopaka, który jest nią wyraźnie zainteresowany. Dopiero niedawno, umarła mu matka, zostawiając mu jedynie obraz w spadku. Okazuje się, że ten obraz, przedstawiający ospałego lwa, obok kobiety trzymającej w rękach głowę, będzie katalizatorem zmian w życiu Odelle, a próby ustalenia prawdy o tym dziele, rzucą ją do niespokojnej społecznym zamętem Hiszpani z `36 roku, gdy w środku upalnego lata rodziła się miłość, dorosłość i wielka sztuka.


Najlepiej czytało mi się hiszpańskie fragmenty, chociaż cała książka jest spójną, ciekawą całością. To
opowieść o przełamywaniu własnych barier, ograniczeń, które tkwią w naszej głowie. Z jednej strony mamy czarnoskórą dziewczynę, która nie trafia wprawdzie do Stanów, podczas apogeum niepokojów rasowych, ale jednak Londyn końca lat sześćdziesiątych nie akceptuje bezdyskusyjnie osób innych, więc przebicie się musi być trudne. Kłóci się to ze duchem w jakim ją wychowano, bo była wychowana jako obywatelka Imperium, tymczasem świat do którego przyjechała, jest inny niż jej obiecywano.  Uczy się wielkiego miasta, uczy się miłości, bycia z kimś. A że ta miłość, to kapryśna jest, to i woli oddać się rozwiązywaniu zagadki, tajemniczego obrazu.



...bądź artystą
Warstwa hiszpańska jest moim zdaniem równie, o ile nie bardziej, fascynująca. Z książki Komu bije  dzwon pamiętam okrutne obrazy z ogarniętej wojną Hiszpanii. W Muzie mamy migawki z okresu tuż przed. Opisy pokazują, że coś się Jadzi, czuć niepokój, grozę, jakby świat znieruchomiał, tuż przed wielkim wybuchem, który zburzy spokój i piękno tych sielskich krajobrazów. Hiszpańska wojna domowa, była okrutnym, krwawy konfliktem, którego zapowiedź zobaczymy w tej powieści. To czuć.  Pośród tej złowrogiej ciszy mamy, nieświadomi tego co się dzieje odpoczywają przybysze z zagranicy, tacy nie na miejscu ze swoimi fanaberiami, depresjami, poszukiwaniem artystów, marzeniami o studiach. Pomimo tych nabrzmiewających dysonansów, bucha normalne życie, pełne namiętności, tęsknoty i poszukiwania siebie. To nie ma prawa dobrze się skończyć.
Malowana recenzja tej książki!

 
Może faktycznie na początku było ciężko się wciągnąć, ale gdy przekroczy się pewny punkt, to lektura leci już jednym tchem. Jestem pewna, że nie pożałujecie zakupu tej książki.


Muza jest wielowątkową, wielowarstwową, porywającą opowieścią, zachwycająca artyzmem, wzruszającą dramatami bohaterów. Bardzo gorąco polecam!

15 komentarzy:

  1. Ja dopiero czekam na mój egz. ma być po 20-tym. Cieszę się, że Tobie Muza przypadła do gustu. Ja nie mogę się doczekać lektury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o to już raptem kilka dni, ciekawe jak Ci się spodoba!

      Usuń
  2. Ja się wciągnęłam i przerwałam na poczet innych książek, a Ty mnie w tym czasie wyprzedziłaś! buuu, i w ogóle nie dostałam zestawu małego artysty !!!!!!! :( Idę płakać...:((((((((((((((((((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak mogłam Cię przegonić, skoro tak się ślimaczyłam?

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. nie dziwię Ci się, same superlatywy o niej się czyta.

      Usuń
  4. Ja też nie dostałam zestawu małego artysty. Ale może poznali się, ze artystka ze mnie żadna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. albo raczej bali się, że wszystkich nas zawstydzisz.

      Usuń
  5. Zapowiada się ciekawie. Dopisuję do mojej listy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wypozyczylam "Miniaturzystke", moze na Muze tez przyjdzie kolej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Okładka jest rzeczywiście prześliczna. Może sięgnę, z naciskiem na "może", bo "Miniaturzystka" mnie rozczarowała. Ale może "Muza" jest lepsza.

    Pozdrawiam,
    Karmena

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.