Strony

sobota, 12 listopada 2016

"Panie Białego Domu" - Longin Pastusiak [ a jaka będzie żona 45 prezydenta USA? ]

W wigilię wyborów prezydenckich w USA pod moją strzechę trafiła książka Panie Białego Domu napisana przez byłego Marszałka Senatu, profesora Longina Pastusiaka. Zawsze lubiłam czytać o żonach prezydentów, najczęściej w cieniu, zwłaszcza te pierwsze damy skryły się, przynajmniej w Polsce, w mgle niepamięci. Oczywiście każdy kojarzy Jackie Kennedy, Hilary Clinton, ostatnio nie schodziła z pierwszych stron gazet, ale ta książka, będąca wznowieniem, z koniecznymi aktualizacjami, była odpowiedzią na mój niedosyt poznawczy. Jeżeli tak jak ja jesteście ciekawi biografii Pierwszych Dam Ameryki, to pozycja dla Was. Tylko ostrzegam, książka jest wydana solidnie i chociaż ja wzięłam ją do torebki i do pociągu, to kosztowało mnie to trochę dźwigania. No, ale ładny papier, swoje waży.



„Dobra żona – powiedział prezydent Grover Cleveland – to taka kobieta, która kocha swojego męża i swój kraj, ale nie pragnie rządzić ani jednym, ani drugim”. 
Żona prezydenta, Pierwsza Dama Ameryki, jest niewątpliwie jedną z najważniejszych kobiet w Stanach Zjednoczonych. Mimo to niewiele żon prezydentów dzięki własnej pracy i osiągnięciom znalazło trwałe miejsce w historii USA. Mówi się żartobliwie, ale w znacznym stopniu słusznie, że pozycja żony prezydenta jest najwyższym, nieobieralnym, niepłatnym stanowiskiem nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale na całym świecie. Jest to książka zarówno o miłości, przywiązaniu, wzajemnej pomocy, jak też o konfliktach, zdradzie, egoizmie. Niewiele wiemy o żonach amerykańskich prezydentów, zwłaszcza tych z XVIII i XIX wieku. Rzadko się o nich wspomina w podręcznikach historii, częściej w biografiach prezydentów. 
Pierwsze Damy Ameryki bardzo się różniły. Żony pierwszych prezydentów Stanów Zjednoczonych wywodziły się na ogół z bogatych rodzin. Do dziś tylko mężczyźni zajmowali urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych. Jednym z konstytucyjnych warunków, które trzeba spełnić, aby ubiegać się o ten zaszczytny urząd, jest ukończenie trzydziestu pięciu lat. 
Oto dlaczego kobieta nigdy nie została prezydentem Stanów Zjednoczonych – wyjaśnia anegdota amerykańska. Żarty na bok. Może już lada dzień zobaczymy w Gabinecie Owalnym prezydenta w spódnicy. Wówczas być może pojawi się tytuł First Gentleman jako odpowiednik First Lady, a ktoś za ileś tam lat napisze książkę pod tytułem Panowie Białego Domu.

Barak Obama jest 44 prezydentem Stanów Zjednoczonych, pierwszym Afrroamerykaninem, o nim wiemy sporo, dostał Nobla, w każdej chwili może odpalić bombę atomową, o jego żonie, prócz tego, że jest pierwszą czarnoskórą pierwszą damą, nie wiemy znowu jakoś dużo. I w Polsce ta niewiedza dotyczy większości pierwszych dam. Bynajmniej nie uważam, że powinniśmy, jako Polacy być wpatrzeni w Amerykę ślepo, ale jesteśmy. Dla wielu Polaków Ameryka jest Ziemią Obiecaną. Dla mnie nie, ale interesuje mnie ich historia. Lubię, bardzo lubię czytać takie zbiorcze biografie. I chociaż kilka razy się nacięłam, to tylko trochę bałam się, że ta książka nie spełni moich oczekiwań. Uważam, że mogło w niej być więcej ilustracji, ale i tak jestem ukontentowana.
Jeżeli jesteście ciekawi, którą prezydentową po raz pierwszy nazwano First Lady, która była chorobliwie zazdrosna, która jako pierwsza występowała na konferencjach prasowych, która żyła najdłużej, która była najmłodsza, która wzięła ślub z prezydentem, będąc mężatką, to jest książka dla Was. Przy czym, nie jest to zbiór ciekawostek, autor z widoczną znajomością tematu opisuje życie prezydentowych, kompozycja rozdziałów jest bardzo podobna, na początku mamy wprowadzający akapit, następnie biografię danej Damy, ale nie suchą, encyklopedyczną, za każdym razem jest to ciekawa opowieść, często o romantycznej miłości. W końcu mało który prezydent wybierał sobie żonę z myślą, że będzie ona pierwszą damą, oni zakochiwali się, pokonywali przeszkody, by zdobyć serce wybranki – naprawdę jak w dobrym romansie. Cieszę się, że autor nie poszedł w opisywanie życia i działalności prezydentów, co niestety się zdarza w tego rodzaju książkach. To jest naprawdę kobieca historia.

W większości te prezydentowe miały swój silny charakter, chociaż nie zawsze się angażowały w życie polityczne, co wychodziło im i na dobre i na złe(były krytykowane i za angażowanie się w politykę i za bierność – wiadomo, społeczeństwu nie dogodzisz). Jedne widziały swój cel w dbaniu o własną rodzinę, inne chciały być matkami Narodu. Panie Białego Domu to naprawdę dobra lektura, wnikliwa – na ile to możliwe przy zbiorczym ujęciu tematu, dobrze napisana, bardzo ciekawa.


Z czystym sercem polecam!!


Książka recenzowana dla portalu Duże Ka

8 komentarzy:

  1. Zdecydowanie książka dla mnie :) Ale utrafiłaś z książką i recenzją w dobry czas. Chyba niewiele jest osób, które nie zastanawiają się jakim prezydentem będzie Trump, a jaką Pierwszą Damą będzie jego żona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ciekawa jestem, jaka jest żona Trumpa... a może za jej sprawą odkryjemy nowe, wrażliwsze oblicze prezydenta elekta

      Usuń
  2. wygląda dość ciekawie, bym się kiedyś skusila

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawa pozycja. Znajdzie sie na mojej liscie do Mikolaja!

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że ta publikacja mogłaby mnie zainteresować i uzupełnić wiedzę o historii USA. Dobrze, że pierwsze damy wychodzą z cienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ta książka pokazuje, że nie jest to nowość, bywały i w XVIII wieku kobiety bardzo aktywne, to kwestia charakteru :)

      Usuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.