Strony

czwartek, 10 sierpnia 2017

"Bez słów" - Mia Sheridan [ jestem martwa w środku ]

Rzadko zdarza się, żebym aż tak uległa jakiejś modzie. Tymczasem świat nie przestaje mnie zaskakiwać, a ja skuszona dziesiątkami zachwytów nad Mią Sheridan, postanowiłam sprawdzić co elektryzuje polskich blogerów książkowych. Fejsbuk tonął w zachwytach, a że ja doszłam do wniosku, że potrzebuję lekkiego, odprężającego romansu, to w sumie dlaczego nie. Wszyscy zachęcali, zacznij od Bez słów bo petarda, dosłownie tornado. No to zaczęłam czytać… Robię romanse, mniej i bardziej ambitne, to zależy… od nastroju, więc właściwie byłam bardzo pozytywnie nastawiona. Co miało mnie czekać, czy mało ambitne romansidło, w stylu harlequina, czy naprawdę poruszająca opowieść o miłości?



Czy są takie rany, których miłość nie zdoła uleczyć?
Archer, obarczony niewypowiedzianym cierpieniem, mieszka w swojej samotni blisko lasu. Jest przekonany, że tylko tyle mu zostało.Do sennego, pobliskiego miasteczka przybywa Bree. Dziewczyna liczy na to, że w końcu odnajdzie rozpaczliwie poszukiwany spokój. Gdy spotyka Archera, jej początkowa nieufność zamienia się w rosnącą fascynację outsiderem. Próbując przedrzeć się przez warstwy niedostępności i dzikości, jakimi Archer przez lata zasłaniał się przed innymi, Bree powoli rozbiera go z kolejnych tajemnic.Czy budzące się w ciszy uczucie uwolni ich od bolesnej przeszłości?


Bree porzuca swoje dotychczasowe miejsce zamieszkania i jedzie w kraj szukając szczęścia. Wybiera przypadkowe miasto, które kojarzy jej się ze szczęśliwymi chwilami i postanawia tam zamieszkać. Zamieszkać i zapomnieć, wrócić do równowagi. Życie Bree(za każdym razem gdy czytałam to imię, miałam ochotę na solidny kawałek sera pleśniowego!!), nie było może sielanką, ale do niedawna wiodła uporządkowane, stabilne życie, które kochała. Teraz straciła poczucie bezpieczeństwa, towarzyszą jej halucynację, dlatego(to przecież bardzo logiczne) chce zmienić miejsce zamieszkania. Przyjeżdża do małego amerykańskiego miasteczka. Znacie je na pewno z amerykańskich filmów, to miasteczko w którym wszyscy się znają od pokoleń, pełno jest rodzinnych biznesów i nic się nie da ukryć. Przyjazd Bree również nie zostaje przeoczony, dziewczyna prędko zaprzyjaźnia się z sąsiadką, dostaje pracę i… zakochuje się w tajemniczym facecie, który pod marketem pomaga jej pozbierać migdałowe batoniki i tampony. Okazuje się, że tajemniczy Adonis, to miejscowy parias, niemowa, z którego wypadkiem w dzieciństwie wiąże się tragedia i tajemnica. Całe miasteczko, jakby się zmówiło by go ignorować, tymczasem jego kuzyn – policjant zaczyna startować do Bree.

Oj powiem Wam, że jestem w szoku. Jestem zaskoczona, że książka, którą opisywano mi jako literacki cud, który nie pozwoli mi zasnąć, zmusi do zarwania na nocy okaże się książką aż tak przeciętną. Nie złą, jedynie przeciętną, którą owszem puszczę w dalszy obieg, ale raczej nie zapamiętam na dłużej. Miały być porywające opisy uczuć, emocji, są przeciętne akapity i oklepane erotyczne wstawki.

Miało być wyjątkowo, jest schematycznie. I nie, nie uważam, że schematy  w tego rodzajach powieści są złe, bo w gruncie rzeczy romanse są zwykle powielaniem jakichś schematów, ich mieszaniem, ale nie spodziewałam się, że autorka tak gloryfikowana, aż tak pojedzie po bandzie, że dostanę książkę w gruncie rzeczy pozbawioną głębi. Tak, niby jest o miłości, uczuciu które wyprowadza do światła, do ludzi, ale tak naprawdę jest to historia schematycznej, idealnej dziewczyny, która zakochuje się w bosko pięknym facecie, z mroczną historią i wrażliwym wnętrzem. Naprawdę nieźle się to czyta, ale nie znalazłam oczekiwanych fajerwerków.  Na pewno przed kolejną książką Sheridan zrobię sobie dłuższą przerwę….



Co ze mną jest nie tak, albo jakiś mityczny marketingowy potwór tak nadmuchał balon fejmu tej powieści, albo z moją wrażliwością jest coś nie tak. Irena zaraz napisze, że nie mam serca.


Bez słów, Archer`s Voice, Mia Sheridan, tłumaczyła: Martyna Tomczak, liczba stron: 384

18 komentarzy:

  1. Nie znoszę tej książki :( Bree non-stop myśli o Pięknisiu i w sumie w książce nie robi nic poza tym. Tak się nim zachwycała, tak bardzo, że aż trudno było uwierzyć, że taki ktoś chodzi po ziemi. Pełno pierdółek głupich miała ta książka: w stylu cięcie drewna w lecie po to, aby widzieć spoconą klatę Milczącego. Fuj! No i te słodkie zakończenie. Ble. Fu :P

    OdpowiedzUsuń
  2. A wiesz co mnie przychodzi do głowy w takiej jak Twoja sytuacji? Że część recenzji na blogach, vlogach itd to po prostu laurki, tekściki reklamowe by nie urazić Wydawcy i dalej dostawać gratisy. No mozna na mnie lać teraz kubeł wody, ale robię się sceptyczna i ostrożna wobec mocy zachwytów, pochwał itd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem dlaczego przyszło Ci do głowy akurat to, ja pomyślałam raczej o tym, że ludzie mają inny gust. Ja nie piszę laurek, więc nie mam takich skojarzeń.

      Usuń
  3. Niejednokrotnie dawałam się namówić wszelakim pozytywnym recenzjom dotyczącym danego tytułu, nastawiając się na czytelniczą petardę - prawie zawsze się zawodzę... Już "Bez winy" Sheridan mnie wynudziło. Co prawda, miałam ochotę na "Bez słów", ale teraz zastanowię się nad tym kilka razy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez winy jest następne w kolejce, mam czytać z Bruchalkiem ;)

      Usuń
  4. W życiu bym nie zwróciła uwagi na tą książkę ze względu na okładkę :P Nawet recenzje jakoś mnie ominęły. Fabuła brzmi, jak klisza na kliszy :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja lubię od czasu do czasu takie lekkie romansidła, pomyślałam "dlaczego nie" i mam za swoje

      Usuń
  5. I do mnie dotarły słuchy, że książki tej autorki są wspaniałe, ale nie lubię romansów, więc nie dałam się skusić. Widzę, że dobrze zrobiłam, bo skoro nie ma fajerwerków to szkoda czasu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz serce, po prostu nie wszystkie książki muszą się wszystkim podobać. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba dlatego zauważyłam, że sięgam po książki starsze, czytam wtedy bez tego marketingowego szumu itd. zupełnie inna jakość. Ale są nowości przy których nie da się przejść obojętnie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dlatego każdy powinien sam spróbować i wyrobić sobie własne zdanie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jasne, że tak! ale jednak w wyborach lektur, kierujemy się też opinią innych!

      Usuń
  9. Za pierwszym razem, gdy czytałam tę książkę, wydawało mi się, że jest dość oryginalna i podobał mi się wątek "niemy", ale gdy wróciłam do niej po pewnym czasie, zaczęłam zauważać mankamenty.

    OdpowiedzUsuń
  10. Tragiczna jest ta książka, taki trochę lepszy Grey. Te zachwyty bohaterki nad BOSKIM CIAŁEM Archera i jaki to one jest piękny... Ale najbardziej dobiło mnie, że na LC ta powieść ma 8 gwiazdek, tyle samo, co naprawdę wartościowe pozycje...

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.