Strony

sobota, 16 grudnia 2017

"Makbet" - William Shakespeare ["Nie znajdzie w sobie dość wody, by zmyć krew z mojej dłoni"]

Powiem Wam, że mam spory problem. Gdy taki szarak jak ja, podejmuje się pisania o sztuce takiej jak Makbet, to tak jakby prosty kościelny dokonywał analizy dogmatów. Można po cichu, ale jednak tak ex catedra to nie uchodzi. Jednak postanowiłam sztukę tę odczarować. Zresztą początek nowej dekady życia miał być właśnie takim odczarowaniem. Przez całe życie unikałam tragedii, sztuk, jak ognia, bo same dialogi, te didaskalia. Jakoś mnie to nie przekonywało. A na urodziny wyżebrałam dwa zbiorowe wydania Szekspira i postanowiłam zacząć od Makbeta bo fragment o życiu nic nieznaczącym, będącym pieśnią idioty, jakoś ostatnio do mnie przemawia. Wprawdzie mam wydanie tłumaczone przez Barańczaka, więc ten przekład jest inny niż w moim ukochanym życie jest tylko przechodnim półcieniem, ale i tak cytat ten gości obecnie u mnie na FB na poczesnym miejscu. Zaczęłam czytać i dałam się uwieść czytaniu na głos, wspaniale się czyta Szekspira na głos.





W roku 2012 po raz pierwszy ukazało się wydanie wszystkich komedii Williama Shakespeare’a w przekładzie Stanisława Barańczaka. Przepiękna limitowana edycja Komedii zapowiedziała projekt poświęcony dwóm tuzom literatury, najsłynniejszemu bardowi świata i jednemu z najważniejszych tłumaczy. "Tragedie i Kroniki", które ukazują się rok po premierze Komedii, to kolejna odsłona unikatowej kolekcji dzieł Shakespeare’a w przekładzie Barańczaka.

Dunkan jest królem Szkocji, jego państwo ma się dobrze, chociaż wiadomo nie jest to ziemia obiecana to i problemy się zdarzają. Tak w chwili rozpoczęcia tragedii państwo zostało najechane przez wroga i okazało się, że jeden z hrabiów, a konkretnie hrabia Kawdoru. Makbet- krewny króla i przyjaciel Makbeta Banquo, jednak wsławiają się w wojnie i król postanawia Makbeta nagrodzić za wojenną sławę i ofiarowuje mu hrabstwo Kawdoru, wysyłając ku niemu posłańców z tą nowiną. Tymczasem na wrzosowisku Makbet spotyka wiedźmy, które pozdrawiają go tytułując mianem hrabiego Kawdoru, Makbet nie wie, że awansował, więc jest skonsternowany, zwłaszcza, że wiedźmy przepowiadają mu, że zostanie również królem, a Banquo ma być ojcem królów. Wyobraźcie sobie zdziwienie Makbeta, gdy zaraz dowiaduje się, że pierwsza część przepowiedni się sprawdziła i faktycznie został hrabią Kawdoru. To sieje mu w umyśle ambitne dążenia, bo dlaczego nie pomóc przepowiedni. Gdy dzieli się historią z żoną, ta – niezwykle ambitna, prędko wymyśla plan. Oboje szybko przechodzą do realizacji, tylko, że machina zła sama się nie zatrzymuje.

Nie wiem, czy to kwestia tego, że gdy w liceum przerabiało się Makbeta, nie mogłam dostrzec w tym treści, bo byłam za młoda, zbyt naiwna, ale z drugiej strony, przecież nie mogę powiedzieć, żeby przez te naście lat, jakoś głęboko rozważałam zagadnienie królobójstwa. Po prostu teraz chyba miałam więcej woli i czytałam, chcąc sama odkryć to, co kiedyś miało się wpasować w klucz.



Makbet dla mnie pokazuje jak wiele w człowieku jest potencjalnego zła, które łatwo uwolnić, podsycenie ambicji w przypadku wiernego Makbeta wystarczy, wiedźmy i żona, jak Ewa w raju kuszą go do zbrodni, a zbrodnia rodzi zbrodnię, im wyżej wchodzi Makbet, tym więcej ma do stracenia, tym więcej musi poświęcić by nie utracić pozycji. Dodatkowo ciekawym aspektem jest kwestia samosprawdzającej się przepowiedni. Gdyby Makbet nie usłyszał tej wróżby, to pewnie nie zabiłby króla, ale byłby nadal lojalnym sługą, druga sprawa, to jak wiedźmy go później łudzą i zwodzą, las podchodzący pod zamek i człowiek który nie narodził się z łona kobiety dla Makbeta są gwarancją tego, że będzie niezwyciężony, jak u Sofoklesa, to co najbardziej absurdalne, okazuje się proste, w swej dosłowności i nieświadomości. Dodatkowo tragedia ta zawiera naprawdę ciekawe spostrzeżenia na temat życia i społeczeństwa, które pomimo upływu lat nie tracą swej aktualności. Nie tylko takie dowcipne dykteryjki o piciu, ale opowieści o kraju zdrajców, o przemijaniu, o niezatartym piętnie zdrady.


Warto poczytać, ale na spokojnie, obecnie jest o chyba książka która najbardziej się zrehabilitowała w mych oczach, aż się boję co będzie, gdy dojdę do romantyzmu!

2 komentarze:

  1. Ja też zaliczyłam kilka takich udanych powrotów. Jak się chce, a nie musi (czytać i interpretować) to szkolne lektury jakoś inaczej smakują. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie się od razu Makbet spodobał :)

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.