Strony

sobota, 7 lipca 2018

"Był sobie szczeniak: Ellie" - W. Bruce Cameron [ rozkłada na łopatki ]

Jesteśmy Rodziną przewrażliwioną na punkcie zwierząt. Jako dziecko nie mogłam oglądać animalsa bo płakałam jak bóbr, była u nas niepisana zasada, że jak tylko się zaczynała czołówka, od razu się przełączało. Uznacie mnie za nieczułą zołzę, ale krzywda zwierząt okropnie mnie smuciły i doprowadzały do łez. A nasze procenciki od dawna idą na kocią fundację od mojej Klarci. Przepadam za tymi poprzednimi książkami o psiakach, gdy usłyszałam o tej najnowszej, z takim pociesznym psim pyszczkiem zapaliłam się momentalnie. Jest to opowiastka na jedno posiedzenie, ale oczy mi się zaszkliły. Uwielbiam takie historie. Sądzę, że taką książkę możecie dać też młodszym dzieciom, ja jako małe dziecko zaczytywałam się książką o Lassie a ta jest dodatkowo ilustrowana, idealnie dla dzieci.



Seria „Był sobie szczeniak” to opowiedziane na nowo i ilustrowane historie psiaków, znanych z książki „Był sobie pies”.Ellie to bardzo mądra suczka, z bardzo odpowiedzialnym zadaniem. Od szczeniaka była trenowana na psa ratownika i potrafi teraz odszukać zagubione w lesie dziecko albo wskazać zasypanego przez gruzy człowieka. Ta psina ma nosa! Znajduje ludzi. Ratuje ich. To jej misja.Jednak Ellie ma też bardzo ważne zadanie w domu. Jej opiekunowie — Jakob, który stracił żonę i bardzo samotna Maya — również są zagubieni. Jednak w zupełnie inny sposób niż ktoś, kto chciał sprawdzić, co jest po drugiej stronie placu zabaw. Teraz Ellie musi wykorzystać wszystkie swoje sztuczki, aby dotrzeć do swoich opiekunów i ich uratować.Historia Ellie to piękna opowieść dla młodych miłośników zwierząt, a urocze czarno-białe ilustracje, sprawiają, że jej przygody ożywiają na Twoich oczach!

Ellie przychodzi na świat w piwnicy, na początku zna zapach mamy i rodzeństwa, później otwierają się jej oczka i może dopasowywać zapachy do postaci, bo do piwnicy schodzi kobieta która początkowo trzyma dystans, pojawia się też mężczyzna, który w końcu wynosi karton z psiakami na zewnątrz. Ellie z radością eksploruje świat, łapie awersję do wody i postanawia rzucić świat do swoich łapek. Pewnego dnia pojawia się mężczyzna, który próbuje wybrać najlepszego szczeniaka do Pracy. Trafia na Ellie, jest bystra, ale posłuszna, okaże się być idealnym materiałem na psa ratownika, to  jej perspektywy będziemy mogli obserwować to jak wygląda proces szkolenia psa ratownika. Zmieniają się opiekunowie, zadania, ale Ellie wciąż jest otwarta na nowości, z sercem oddanym człowiekowi gotowa sprawiać radość opiekunowi, ale będą też dramatyczne chwile.

O jak mi się sympatycznie tę książkę czytało, czytałam ją sobie mając pod bokiem moją chorą, psinkę staruszkę po której pomimo ciężkiego stanu widać jak oddana jest człowiekowi, jak kocha być blisko ludzi. Taka jest Ellie, jest radosnym, ciekawym świata psem, który wyczuwa nastrój ludzi, chce by byli szczęśliwi. Najpierw jest Jacob, człowiek o zachmurzonej duszy, ale jego żelazna dyscyplina pomaga wykorzystać naturalne talenty psa i czyni z Ellie idealnego psa ratownika, jest świetnym przewodnikiem, ale nie umie pokochać swojego psa, a Ellie to czuje. Później pojawia się Maya, ona nie jest tak dobrym opiekunem, ale kocha zwierzęta, ludzi, ma ogromne pokłady ciepła. Te dwie osoby ukształtują życie Ellie, psa który kocha pracować, dla którego obowiązki są fundamentem, aż do… o nie!! Nie powiem Wam! Przeczytajcie.

Jak napisałam wcześniej, to jest właściwie książka do przeczytania w jeden wieczór, jest sympatyczna, ciepła, wzrusza, ale i napełnia ciepłem. Naprawdę gorąco polecam, bez względu na wiek!!


 *Tłumaczyła: Edyta Świerczyńska

4 komentarze:

  1. Ellie poznałam już w "Był sobie pies" - równie uroczej historii. Generalnie pewnie sięgnęłabym po ten tytuł, ale boję się, że nic więcej tu nie znajdę niż dowiedziałam się o Ellie we wspomnianej książce, bo autor dość skrupulatnie opisał jej żywot... Ale co fakt to fakt - psy to najlepsi przyjaciele! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Już w "Był sobie pies" ujęła mnie historia Ellie, dlatego z chęcią sięgnę po tę książkę, chociaż podzielam obawę Sylwii, że będzie to jedynie powielenie tego, co już było...

    OdpowiedzUsuń
  3. Też jestem wrażliwy na los zwierząt. W latach 1999 - 2015 miałem kocicę o imieniu Tuptuś. Po jej odejściu za Tęczowy Most nie zdecydowałem się na kociaka w domu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Taka historię z wielką przyjemnością obejrzałabym też zekranizowaną!

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.