Uwielbiam
smutne książki, jestem bardzo przywiązana do katharsis w pełni rozumiem starożytnych Greków, którzy obserwowali
te tragedie, by się oczyścić, apogeum, pękają tamy i w końcu serce może bić
normalnie, poziom emocji wraca do normy. Dlatego, gdy pojawia się na rynku
zapowiedź książki, która ma mi właśnie zagwarantować takie oczyszczenie, zwykle
moja ciekawość wygrywa. Powieść Bez słowa,
premierę ma mieć w październiku, ale udało mi się zdobyć ją wcześniej i mogę
wam napisać, czy warto czekać. Starałam się nie czytać recenzji, żeby się nie
zasugerować, nie wiedziałam więc nawet z grubsza o czym będzie ta powieść.
Sarah
jest tuż po rozwodzie. Jest kobietą po przejściach, chociaż jej życie zawodowe
daje jej satysfakcję, to jednak podświadomie pogodziła się, że romanse i porywy
serca są za nią. Gdy poznaje Ediiego jej świat wywraca się do góry nogami.
Przypadkowe spotkanie i miłość od pierwszego dnia. Wprawdzie czeka ich
przymusowe rozstanie, ale oboje zaczynają odliczać dni do chwili, gdy znów się
spotkają. I wszystko byłoby piękne, ale Eddie znika. Wyjeżdża i kontakt się
urywa, nie odpowiada na smsy, na wiadomości. Zapada się pod ziemię, ale Sarah
się nie poddaje, nie chce zrezygnować, stara się robić co się da, ale zaczyna
dostrzegać dziwne symptomy, pewne wiadomości są niepokojące. Czy miłość od
pierwszego wejrzenia ma sens, czy ma przyszłość?
Ta
powieść rozgrywa się w dwóch płaszczyznach czasowych , opowiada o Sarah, która
próbuje odnaleźć faceta, którego pokochała, a drugi przedział czasowy, to
znajomość z Eddiem. To nie tylko sztampowa historyjka o miłości, tak naprawdę
mamy w niej skomplikowaną problematykę, którą większość z nas, zna z autopsji,
chociażby przyjaciółka Sarah, która próbuje zajść w ciążę, ale jej kumpel,
który wprawdzie odniósł sukces, ale tak naprawdę wciąż siedzi w nim trauma z
czasów szkolnych, gdy był wyśmiewany i prześladowany i chociaż to go wzmocniło
i pchnęło do walki o siebie, to wciąż szuka aprobaty szkolnych łobuzów.
To
smutna książka, książka, która może być dla nas pretekstem, żeby przeanalizować
nas własny stosunek do walki o uczucie, ja osobiście nigdy nie byłam tak
zdeterminowana, ale może taka determinacja to oznaka głębokiego zakochania.
Jeżeli
o mnie chodzi, to nie płakałam, ale wciągnęłam się zarówno w wątek główny, jak
i w wątki poboczne, książkę czyta się naprawdę szybko i dobrze.
Powiem
Wam jedno, czekajcie na październik, warto!!
*tłumaczyła: Aleksandra Szymił
Fabuła mnie zaintrygowała, ciekawa recenzja, myślę, że rozejrzę się za książką, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNo no, bardzo mnie zainteresowałaś. Chyba będę jej wyczekiwala i w końcu kupię. Lubię czasem takie książki:)
OdpowiedzUsuńZainteresowalas mnie swoją recenzją. Gdy wpadnie w moje ręce z chęcią przeczytam 😊
OdpowiedzUsuń