Co jakiś czas w Polsce wybucha debata o spożywaniu alkoholu. Teraz wszystko zdominował Covid-19, ale czy to, gdy nadejdzie sierpień, czy przy okazji rozmów o akcyzie, będzie znowu na tapecie temat, że Polacy piją dużo, że to problem i co z tym zrobić, czy samo podwyższenie cen wystarczy, czy potrzeba więcej obostrzeń w stylu zakaz sprzedaży w konkretnych miejscach czy porach. Moje pokolenie pamięta czasy, gdy picie było czymś normalnym, każdy miał w rodzinie, ojca, wujka, kuzyna, który upijał się i był na permanentnej bombie, a cała rodzina na wszelkich imprezach rodzinnych miała izolować go, na ile się da od trunków. No właśnie, to byli ojcowie, wujkowie, ciotki i matki pomstowały i odprowadzały do domu. Tymczasem współcześnie, większym problemem są kobiety, które sięgają po kieliszek. Polecana dziś książka nowość, to poruszający reportaż Mistrzynie kamuflażu. Jak piją kobiety, książka może nie obszerna, ale kompleksowa, wydaje mi się, że potrzebna.
Piją z radości. Piją z rozpaczy. Piją, bo lubią lub same do końca nie wiedzą dlaczego. Przecież wszyscy wokół piją tak samo.
Magda Omilianowicz rozmawia z kobietami, których życiem zawładnął alkohol, oraz z osobami z ich otoczenia: terapeutami i dorosłymi już dziećmi (DDA). Z tych wstrząsających wywiadów i opowieści wyłania się prawdziwy obraz Polki w szponach nałogu.
Reporterka szuka odpowiedzi na to, dlaczego kobiety coraz częściej sięgają po alkohol oraz jak są postrzegane przez innych i przez same siebie. Przedstawia historie osób, których życie jest podszyte fałszywym poczuciem bezpieczeństwa, lękiem i wstydem. Jednocześnie skłania do przemyśleń: kiedy picie staje się chorobą? Gdzie leży granica między świadomym i kontrolowanym spożywaniem alkoholu a uzależnieniem? Czy to może dotyczyć także mnie lub moich bliskich?
Od Autorki:
Tu nie ma wyjątków. Piją prawniczki, policjantki, lekarki i celebrytki. Pije się od nizin po wyżyny. Od kobiet, które odkurzają cudze mieszkania, po doktorantki. Od salowych po serialowe aktorki. Zwyczajność i pospolitość nałogu przeraża. Nie liczą się habilitacje ani platynowe karty. Tu panuje pełna demokracja, jak w każdej chorobie – bo alkoholizm jest przewleką chorobą, z czego jeszcze nie wszyscy zdają sobie sprawę. Chorobą, którą można leczyć. O ile chce się o siebie zawalczyć i podjąć leczenie.
Magda Omilianowicz zaprasza nas do świata, który do tej pory kojarzyliśmy z mężczyznami, to mężczyźni wracali z pracy i pili, to oni spali, gdzieś pod płotem i czekali na szóstą jak otworzą sklepy. Tymczasem XXI wiek przyniósł zmianę, tak oczekiwane równouprawnienie pojawiło się i w klinikach leczenia uzależnień. Czy autorka powie nam dlaczego piją kobiety, dlaczego zaczęły być stałymi klientkami monopolowych? Nie, jej rozmówczynie spróbują pokazać nam mechanizm wpadania w nałóg, różnicę pomiędzy męskim piciem, a tym kobiecym, pokażą nam jak kobiety sięgają dna i podejmują decyzję o terapii. Przejmujący obraz naszego społeczeństwa, bez oceniania, bez złotych myśli i bezcennych rad. Reportaż pokazujący jak jest, chociaż ta rzeczywistość może nam się nie podobać.
Książka porusza trudną tematykę i co ciekawe skupia się nie tylko na piciu, to także opowieść o DDA, co jawi się jako coraz poważniejszy problem, zresztą zjawisko współuzależnienia, jest coraz poważniejszym problemem, bo nie tylko uzależniony się zmienia, ludzie najbliżsi też zaczynają zachowywać się inaczej. Czy terapia jest jedynym wyjściem. No nie, w książce zobaczycie ludzie, którzy nie chcieli na nią iść i pracują sami. Jednak czy można zerwać z nałogiem samemu? Są tacy, którzy odstawiają z dna na dzień, niektórzy pomimo lat terapii wciąż przechodzą załamania. Jednak nie ten proces trzeźwienia najbardziej poraża, najgorszy jest ten mechanizm picia, kłamstwa i upodlenia. Bardzo to wszystko jest obrazowe. Po przeczytaniu tej książki, lampka wina smakowała już inaczej.
Myślę, że w walce z nałogiem najważniejsza jest świadomość, chęć i motywacja. Jeśli człowiek nie ma motywacji, to nic z tego.
OdpowiedzUsuńFakt, kiedyś alkoholizm kojarzył się głównie z mężczyznami. Kobieta alkoholiczka to był swego rodzaju fenomen, temat tabu. I wciąż trochę takim jest. Dlatego myślę, że wiele kobiet się z tym kryje, choć mogę się mylić. Bo w społecznej świadomości facetowi bardziej "wypada" być alkoholikiem niż kobiecie. "Przeca chop się czasem musi urżnąć, nie?" Tymczasem kobiety, które piją, moim zdaniem ukrywają się, bo nie chcą spotkać się z dodatkowym ostracyzmem społecznym. Kiedy kobieta ma problem alkoholowy, to traktuje się ją jak trędowatą i mówi: "ale się stoczyła"...
Generalnie mam wrażenie, że od kobiet wymaga się więcej i bardziej zwraca się uwagę na ich błędy. Pijący mężczyzna - no cóż, pogubił się, za to pijąca kobieta musi zmagać się z dużo większymi wyrzutami. Po książkę sięgnę na pewno, bo ciekawi mnie ten temat.
OdpowiedzUsuń