Strony

piątek, 7 sierpnia 2020

"W samym sercu morza" - Jojo Moyes [ książka o okładce idealnej na wakacje]

Minęło wiele lat od czasu, gdy pierwszy raz sięgnęłam po Jojo Moyes, a tu na liście nowości kolejna jej książka do tej pory nieobecna na polskim rynku. W samym sercu morza to książka, która będzie kusiła z witryn bo okładkę ma bardzo wakacyjną, założę się że ta kobietka na okładce, to niebieskie morze skusi niejedną osobę, żeby kupić ją na urlop i wyobrażać sobie, że jesteśmy na plaży. Chociaż może niektórzy poczytają na plaży, czego zazdroszczę bo jestem cykorem to raz, a dwa że wydałam ogrom pieniędzy na nowy barłóg i na miliardy książek, które miałam zapisane na listach, że muszę mieć i mam...  Więc chociaż nie pojadę nad morze ani do Lwowa, to chociaż mam namiastkę wyjazdu w postaci tej książki, czy to kompensuje. 


 




Opowieść inspirowana prawdziwą historią babci Jojo Moyes.



Jak wiele może zmienić jedna podróż? Jennifer przypadkiem trafia na plażę pełną starych, zapomnianych statków. Nie spodziewa się, że w tym miejscu odnajdzie opowieść o podróży, która zmienia wszystko.



Wojna się skończyła. Frances wchodzi na pokład Victorii, okrętu, który ma ją zabrać do Anglii. Wszyscy myślą, że płynie do ukochanego, ale to jedynie pretekst, by uciec przed przeszłością na drugi koniec świata. Na statku pełnym młodych kobiet aż wrze od konfliktów, zazdrości i napięć. Po zmroku, kiedy na pokładzie słychać tylko szum fal, Frances przypadkowo poznaje Henry’ego. To spotkanie staje się najgorszą, ale zarazem najlepszą rzeczą, jaka mogła się jej przydarzyć.



Czy przysięgi wierności wystarczą, aby oprzeć się miłości? Czy podróż może być ważniejsza niż ostateczny cel?



Niepublikowana wcześniej w Polsce powieść o nieprzewidywalności losu. Jej autorka podbiła serca polskich czytelników książkami "Zanim się pojawiłeś", "Kiedy odszedłeś", "Moje serce w dwóch światach".




Książka zaczyna się w Indiach, są tam ludzie, my ich nie znamy, wśród nich jest starsza pani, która podczas chodzenia w mało turystycznych rejonach widzi cmentarz statków, miejsce gdzie okręty rdzewieją i są składowane ich szczątki, wywołuje lawinę skojarzeń. 

Przenosimy się do połowy lat czterdziestych. Wojna się skończyła, a na Antypodach kobiety szukają się do podróży do Anglii. O co w tym chodzi, o to jest epizod o którym wcześniej nie słyszałam. Ta książka opowiada o akcji przewiezienia do Anglii kobiet, które w czasie wojny poślubiły angielskich żołnierzy. No brytyjskich. I poznajemy cztery zupełnie różne kobiety, młode mężatki, z różnych sfer. Jest bogata paniusia z wyższych sfer z aspiracjami, pielęgniarka po przejściach, normalna dziewczyna z farmy i młodziutka nastolatka ze społecznych nizin. Wszystkie trafiają na jeden okręt do jednej kajuty i przez kilkadziesiąt dni będziemy mogły poznawać je podczas podróży. Co ich czeka na drugim końcu świata. 

 

Sam ten wątek transportu kobiet w nieznane jest tak przygnębiający. Bo oto na pokład ma się wejście, bo wyszło się za mąż a chociaż akcja dzieje się w XX wieku, to ci mężowie mogą oddalić te żony w trakcie, jeśli, któraś owdowieje ma robić wysiadkę i wraca do Australii, jedna z nich zostaje wykorzystana, gdy wypiła za dużo, dowiaduje się o tym jej mąż i wysyła wiadomość, że jej nie chce. To brzmi tak barbarzyńsko i budzi mój okrutny sprzeciw. Tak naprawdę, żadna z tych wybijających się na pierwszy plan bohaterek nie jest bez blizn, każda ma swoje brzemię, które musi dźwigać i przepracować, a że nie można cofnąć czasu, że nie można odciąć się od pewnych traum, to trzeba sobie z tym poradzić. Czy z popiołów może powstać coś dobrego? Hm... przeczytajcie i sprawdźcie! 



książka do kupienia w księgarni Tania Książka.pl


2 komentarze:

  1. Brzmi bardzo ciekawie, ale też i odrobinę ciężko i przygnębiająco. Ostatnio omijam takie książki, ale może kiedyś ją przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiele dobrego czytałam już o tej książce na innych blogach. Najbardziej chyba przyciąga mnie fakt, że fabuła jest inspirowana prawdziwą historią. Takie opowieści są dla mnie zawsze ciekawe.

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.