Cała ta moja akcja trupów z półki to fajny pretekst do powrotów do książek, które już gniją na półce niepamięci. Mogę wtedy przypomnieć sobie, dlaczego chciałam je mieć, co się stało, że o nich zapomniałam, że nie przeczytałam od razu. Jeśli chodzi o tę książkę to sprawa jest prosta, lubię powieści autorki, chociaż nie ukrywam, że tęsknię za powieściami Wali w stylu Marianny ależ ta seria była dobra. Mam nadzieję, że jeszcze takie powieści wrócą. Nawet zaczęłam czytać tę książkę, ale rok temu miałam trudny okres w życiu, zaczynałam i przerywałam wiele książek, bo nie mogłam skupić się na fabule, zwłaszcza, że trochę mnie ten wątek rozczarował – niesprawiedliwie trochę – ale o tym może później.
Pierwszy tom nowej, rozdzierającej serce sagi Magdaleny Wali.Jest wiosna 1944 roku. W cieniu wojny wśród mazurskich jezior rodzi się uczucie, które może kosztować życie…Amalia Heyn to córka bogatych mazurskich gospodarzy, lecz od dnia ślubu z Niemcem należy do rodziny nazistów. Dziewczyna jest świadoma okrucieństwa wojny, martwi się o życie walczącego na froncie męża, ale nie umie się odnaleźć wśród ludzi ślepo wierzących w potęgę Hitlera i Rzeszy… Do gospodarstwa Heynów trafi a Piotr Liszkiewicz, polski robotnik przymusowy. Tajemniczy mężczyzna pała nienawiścią do Niemców. Marzy o zemście. Nie zdaje sobie sprawy, że jedyną osobą, która dobrze mu życzy, jest Amalia.Mimo początkowej niechęci między Amalią a Piotrem nawiązuje się nić porozumienia. Oboje wiedzą, że ich przyjaźń jest zakazana, jednak z czasem serca przestają słuchać rozumu… Co zrobić z rodzącą się miłością, za którą grozi śmierć?
Amalia jest Mazurką zamieszkującą
Prusy Wschodnie, jej Naród po Wielkiej Wojnie, w plebiscycie wypowiedział się
przeciw Polsce i tak teraz jest rok 1944, Hitler nadal posyła ludzi na wojnę a
ona jedzie właśnie z teściem do miasta wybrać sobie przymusowych robotników.
Teść Amalii jest bucem, wyznawcą nazizmu i niezbyt dobrym człowiekiem, zabiera
synową, bo ta mówiąc po mazursku może dogadać się z Polakami. Amelia miała
marzenia, miała plany, ale życie tak się ułożyło, że straciła na tej wojnie już
wiele bliskich osób, teraz jej mąż walczy na Wschodzie, ona wychowuje córkę i
mieszka z surowymi teściami i nie myśli o tym, że chciała się uczyć. Do jej
teściów trafia Piotr, bardzo niepokorny, mężczyzna z Warszawy, który miał
okazję widzieć okrucieństwo Niemców i mówi o tym Amalii. Dzięki tej relacji
dziewczyna ma pretekst by zastanowić się nad polityką Niemiec. Pretekst by
pomyśleć o Mazurach, życiu w Prusach i o tym
jaką cenę płacimy za politykę, czasami to inflacja, a czasami przegrana
wojna.
Jeszcze dwadzieścia lat
temu wątek Prus Wschodnich w polskiej literaturze był nieobecny teraz pojawia
się coraz częściej, a przecież to od korytarza do Prus Wschodnich wszystko się
zaczęło. W naszej świadomości też chyba nie do końca wiemy jak wyglądała struktura
etniczna tych ziem i jakie to miało konsekwencje. Nie mogę powiedzieć by
autorka wyczerpująco podeszła do tematu, ale moim zdaniem naprawdę sygnalizuje
ciekawy temat, który warto zgłębić. Jednak temat obywateli Rzeszy na tych ziemiach
jest już nieco wyeksploatowany. Gdy zobaczyłam datę, zobaczyłam jaki region
wiedziałam co będzie motywem przewodnim – ale to chyba w następnym tomie.
Nie zachwyciła mnie ta
książka niczym, jest przewidywalna i raczej tendencyjna. Książek o dobrych
Niemcach – chociaż Amalia nie jest Niemką, ale chodzi bardziej o obywatelstwo,
powstało już sporo. Tutaj wartością dodaną jest na pewno świat Mazurów. Mam na
półce drugi tom. Może jeszcze w te wakacje przeczytam. Bo książka może i mnie
nie zachwyciła(to jest to rozczarowanie), ale też dlatego, że dla mnie nie jest
to nic nowego, ani olśnienie wiedzą, ani jakimś nowym wątkiem. Książka jest
poprawna i czyta się ją szybko i nieźle
Pani Kasiu, proszę pozwolić na małą polemikę. „W sercu wroga” nie jest powieścią o dobrych Niemcach. Nie nazwałabym jej również tendencyjną. Owszem jeśli Pani zwróciła uwagę na takie elementy, może to ukazać w pewnym stopniu moją nieudolność jako pisarki. Cykl „Między jeziorami” to powieści o stosunkach narodowościowych na Mazurach u schyłku wojny i w kolejnych latach po jej zakończeniu. Próba odpowiedzi na pytanie dlaczego Mazurzy, tak chętnie opuszczali po wojnie swoją małą ojczyznę. Niestety fakt, że rdzennych Mazurów pozostało w Polsce niewielu, rzutuje na ubóstwo materiałów źródłowych, z których mogłam skorzystać.
OdpowiedzUsuńOba zarzuty w pewnym stopniu się łączą, więc odniosę się do nich jako całości. W pierwszym tomie serii pokazałam społeczność u schyłku wojny. Skoro zamierzałam pisać o Mazurach, trudno abym nie umieściła akcji mojej książki w Prusach Wschodnich. A że lubię pisać o pozytywach bohaterach, Amalia jest osobą przyzwoitą, aczkolwiek nie pozbawioną wad. I na pewno nie heroiną. W opisywanej społeczności trudno byłoby uczynić wszystkich jej członków zbrodniarzami. Starałam się więc pokazać całe spektrum ludzkich zachowań. Nie rozgrzeszam Niemców i Mazurów, większość z nich jest pokazana w negatywnym świetle. Robotnicy przymusowi są wykorzystywani nawet przez rodzinę Schimanskich i rodzice Amalii, jak i sama główna bohaterka, mają świadomość, że robią coś złego zmuszając ludzi do pracy praktycznie za samo wyżywienie. Pokazuję też przykłady brutalnego traktowania przybyłych do Prus robotników przez różne rodziny. Nie pomijam tych elementów, wręcz odwrotnie staram się odwzorować trudy życie Polaków w Prusach Wschodnich. Nie ukrywam też faktu, że zamieszkująca w Prusach większość Niemców i Mazurów było zwolennikami NSDAP i popierali Hitlera. Owszem, Amalia o zbrodniach Niemców w Polsce dowiaduje się dopiero od przybyłych do wsi Polaków (głównie Piotra) jednak pamiętajmy, że żyła w państwie totalitarnym, a propaganda zdominowała media. Można natomiast zarzucić jej bierność w stosunku do zła i sama Amalia jest tego faktu świadoma. Nie rozumiem więc zarzutu braku obiektywizmu, zwłaszcza, że w recenzji nie znalazłam żadnych argumentów popierających tę tezę. Trudno też dyskutować z faktem, że wśród obywateli III Rzeszy można było znaleźć osoby przyzwoite, które marzyły o życiu w zupełnie innym kraju. Pamiętajmy, że nawet w demokracji obywatele, zwolennicy opozycji, mają znikomy wpływ na działania rządu. To co odróżnia obywateli w demokracji to możliwość legalnego protestu. Protest Amalii mógł się skończyć jej uwiedzeniem albo nawet karą śmierci za działalność przeciw państwu. Podobnych jej żyło w Niemczech więcej, jednak III Rzesza dusiła w zarodku wszelkie formy sprzeciwu.
Kończąc mam nadzieję, że sięgnie Pani po następne tomy serii, zwłaszcza, że premiera ostatniego odbędzie się niebawem.