Strony

piątek, 20 czerwca 2025

"Lekcje chemii" - Bonnie Garmus [ czerwcowy trup]


 Prawie zapomniałam o trupie z półki w tym miesiącu, na szczęście nadrobiłam i zabrałam się za Lekcje chemii książki która, jak zdążyłam zauważyć  podzieliła czytelników. Niektórzy uważają, że to zachwycająca książka, inni pisali że męczyli ją nielitościwie. Ja sama nie wiedziałam o czym jest, skusiła mnie ta chemia w tytule i tablica Mendelejewa na obwolucie. A okazało się, że pochłonęłam ją piorunem, dobrze że w święto, bo nie chciałam się od niej odrywać. Żałuję, że nie mam telewizji Apple`a bo chętnie oglądnęłabym serial.

 


Elizabeth Zott jest chemiczką i kobietą daleką od przeciętności. Byłaby zresztą gotowa jako pierwsza wytknąć rozmówcy, że coś takiego jak "przeciętna kobieta" nie istnieje. Ale jest połowa lat 50. i jej koledzy z całkowicie męskoosobowego zespołu naukowców w Instytucie Badawczym Hastings prezentują bardzo nienaukowe podejście do kwestii równouprawnienia płci. Wszyscy z wyjątkiem jednego: to Calvin Evans, nominowany do Nagrody Nobla i słynący z pamiętliwości samotny geniusz, który zakochuje w umyśle Elizabeth. Co skutkuje autentyczną chemią.

Tyle że, podobnie jak w przypadku nauki, życie bywa nieprzewidywalne. Dlatego parę lat później Elizabeth Zott jest nie tylko samotną matką, ale i – dość niechętnie – gwiazdą kulinarnego programu numer jeden całej Ameryki: Kolacji o szóstej. Jej niezwykłe podejście do gotowania ("Do łyżki stołowej kwasu octowego dodajemy szczyptę chlorku sodu") staje się zaczątkiem rewolucji. W miarę jednak jak rosną zastępy jej sympatyków, rośnie też grupa niezadowolonych. Okazuje się bowiem, że Elizabeth nie uczy kobiet po prostu gotować, robi znacznie więcej; ośmiela je do zmiany status quo.

Śmieszne do rozpuku, przenikliwie trafne i wzbogacone gwiazdorską obsadą postaci drugoplanowych, "Lekcje chemii" są równie oryginalne i dynamiczne jak ich protagonistka.


Elisabeth Zott jest chemikiem, ale w połowie XX wieku, kiedy żyje jest przede wszystkim kobietą, może Maria Curie mogła partnersko pracować z mężem. W Ameryce lat pięćdziesiątych kobieta jest dekoracją. Jej znajomość z celebrytą naukowego świata zaczyna się od tego, że ten bierze ją za personel techniczny, nie jest to dobry początek, później przypadkiem puszcza pawia na jej sukienkę, a później pojawia się pomiędzy nimi chemia. Tworzą duet zakochanych ludzi nauki wzbudzając zazdrość na wydziale. Zgadzają się co do tego by się nie zakochiwać, nie mieć dzieci, nie chcieć związku, ale Calvin oświadcza się Elisabeth, ale ona się nie zgadza. Nie chce zmieniać nazwiska, nie chce, żeby świat nauki patrzył na nią przez pryzmat męża. Elisabeth kiedyś musiała odejść z uczelni bo wykładowca chciał ją zgwałcić, dźgnęła go ołówkiem i to ona została obwiniona, ją wyrzucono, każdy uwierzył mężczyźnie. I tak jest wszędzie. Kiedy Calvin umiera, a okazuje się, że Elisabeth jest w ciąży doświadcza kolejnych przejawów dyskryminacji, co nas żyjących w XXI oburza, ale takie były realia. W skutek zbiegu okoliczności trafia do telewizji i zaczyna prowadzić program dla gospodyń domowych. To ma być taki głupiutki program, żeby reklamodawcy mogli wcisnąć swoje produkty bezmózgim paniusiom czekającym na męża, ale to nie z Elisabeth, z nią tą będzie pełzająca rewolucja! Wzruszyłam się do łez.

 

Ta książka uświadamia jak duża zmiana zaszła przez ostatnie siedemdziesiąt lat.  Wiecie, ja obserwuję spore zainteresowanie ruchem trad wife, które wywodzą się właśnie z czasów, o których opowiada ta książka. I te kobiety, które teraz się lansują na ten styl widzą to co ładne. Piękna kobieta w sukience z tiulową halką, podaje uśmiechnięta mężowi obiad. Mąż wraca zmęczony z pracy i jest wdzięczny za żonę, która tak pięknie opiekuje się domem. To pozorny obrazek, bo w głębi jest traktowanie przedmiotowe kobiet, odmawianie im prawa do pracy, do posiadania, do podejmowania decyzji związanych z dziećmi. To jak mężczyźni traktują Elisabeth jest straszne i burzy krew w żyłach. To jest książka  o złym traktowaniu, o traumach, tak u Elisabeth jak i u Calvina. Jest tu tyle wątków, że każdy znajdzie coś dla siebie. A ten rzeczowy styl, pełen dygresji bardzo mnie wciągnął. Świetna książka! Poczytałabym jeszcze coś w tym stylu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.