Strony

sobota, 9 kwietnia 2011

"Miłość w pięciu smakach" - Ann Mah


Isabelle, Amerykanka chińskiego pochodzenia, nagle traci wszystko. Zaprzepaszcza szansę na awans w poczytnym magazynie dla kobiet, a wymarzony mężczyzna stwierdza, że nie powinni traktować swojego związku zbyt poważnie. Ale dziewczyna się nie poddaje i postanawia odmienić swoje życie.
Wyjeżdża więc do Chin, aby zamieszkać z dawno niewidzianą siostrą. Tam czeka ją nie tylko odkrywanie korzeni, lecz także ekscytujące zawodowe wyzwanie oraz… nowa miłość.
To książka o jedzeniu, rodzinie i odnajdywaniu siebie.

Miłość w pięciu smakach to pierwsza i jak dotąd jedyna powieść Ann Mah, amerykańskiej dziennikarki o chińskich korzeniach i entuzjastki dobrej kuchni.

Spodziewałam się czytadła, takiego o wyjeździe do innego kraju, jako odmianie po emigracji z wielkiego miasta na prowincję. To miało być takie lekkie czytanie i kilka nowych przepisów, które zajmą mój czas.
Okazało się, że ta książka to nie tylko opowieść o zmianie miejsca zamieszkania, kultury, powrocie do korzeni i orientalnej kuchni. To historia szukania własnego ja, odpowiedzi na gryzące od środka pytania „Skąd jestem, dokąd zmierzam”.
Na pewno nie było to czytadło, bo te czyta się błyskawicznie. W tą książkę się wczytywałam, powtarzałam zdania, rozważałam. Nie brak w książce oczywiście także lekkich czytadłowych momentów, rozważań typu „kocha nie-kocha”. Ale wydaje mi się, ze z lektury można wynieść też inne przemyślenia niż te dotyczące sposobu na zdobycie mężczyzny. Jeśli się chce i ma taką potrzebę.
Może ja odbierałam tą książkę w ten sposób bo też miewam problemy z siostrą? Częste przerwy w komunikacji właściwej? Książka porusza wiele problemów, chyba każda znajdzie coś dla siebie…

A miałam zastrzeżenia dla tłumaczenia w niektórych miejscach, oraz denerwujące niekiedy akapity w obcym języku i konieczność przenoszenia się do przypisów…
Ale jako smaczek na ostatnich stronach znajdziemy zbiorek przepisów, jeśli komuś poleciała ślinka w czasie czytania. Jest również interesujący wywiad z autorką.

Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Nasza Księgarnia

6 komentarzy:

  1. Ciekawa pozycja. Koniecznie muszę przeczytać !

    OdpowiedzUsuń
  2. Skoro piszesz, że to coś głębszego niż zwykłe czytadło, z chęcią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Po tą głębię trzeba sięgnąć, wydobyć ją. Można ślizgać się po czytadle lub sięgnąc głębiej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oo, zaskoczyła mnie Twoja recenzja ;) Spodziewałam się, że ta książka będzie właśnie takim czytadłem jakich wiele, bez żadnego przesłania, a tu się okazuje, że jednak ma jakąś głębię ;) W takim razie zapisuję ją na moją listę :)

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze, że trafiłam na tą recenzję. Ostatnio w księgarni już miałam ją wziąć, ale właśnie wydawało mi się, że to będzie coś na jeden wieczór.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Z początku kręciłam nosem... ale teraz... wiem, że przeczytam! wypatruję egzemplarza bibliotecznego :)

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.