Strony

sobota, 21 lipca 2012

"Zgubieni" - Charlotte Rogan

Grace Winter, lat 22. Od dziesięciu tygodni zamężna. Od ponad sześciu tygodni wdowa. Oskarżona o popełnienie przestępstwa zagrożonego karą śmierci. Latem 1914 roku popłynęliśmy z moim świeżo poślubionym mężem Henrym w podróż poślubną. Olśniewający pokład Cesarzowej Aleksandry stanowił zapowiedź czekającego na drugim brzegu domu. Nie przypuszczałam, iż ważniejsze od obiecanego luksusu, okaże się ekskluzywne miejsce w szalupie ratunkowej... Pan Hoffman jako pierwszy wypowiedział na głos to, o czym myśleliśmy wszyscy: łódź nie była przystosowana do przewozu tak wielu osób. Późnym popołudniem drugiego dnia powiedział: „Jeśli nie znajdą się ochotnicy, będziemy musieli ciągnąć losy”. Przyznaję, że przeszło mi przez myśl, jak łatwo byłoby wstać i, niby to próbując uspokoić Marię, wypchnąć ją z łodzi. Zgubieni to budząca niepokój historia, która zmusza do odpowiedzi na niebanalne pytania: Jak daleko jesteśmy w stanie posunąć się, aby ocalić swoje życie? I jak działa nasza pamięć, kiedy trzeba wydać wyrok we własnej sprawie? Zgubieni to wspaniały debiut Charlotte Rogan - do którego prawa autorskie zakupiło już 14 krajów - powstawał przez dziesięć ostatnich lat. Jako inspiracja posłużyły autorce jej własne, żeglarskie wspomnienia z dzieciństwa oraz książki znalezione na półkach jej męża-adwokata, zawierające opisy faktycznych procesów karnych osób sądzonych za czyny popełnione na szalupach ratunkowych w XIX wieku.


 Kiedyś, dawno temu, gdy dinozaury rządziły światem a ja pędziłam błogie dni w szkole w Turbi, przeczytałam gdzieś zdanie, aby nie oczekiwać szczęścia, jeśli bowiem nie przyjdzie – nie sprawi nam zawodu, jeśli przyjdzie zrobi nam niespodziankę.

Podporządkowałam tej filozofii niemal całe życie, pamiętając by nie oczekiwać cudów. Zapomniałam jednak aby zastosować ją jeśli chodzi o lektury. Onegdaj wpadła mi w oczy ulotka reklamując nowości o zapowiedzi wydawnictwa Znak, zainteresowała mnie jedna z książek o niesamowicie klimatycznej okładce, kiedy polskie wydanie okazało się różne od pięknie wydanego oryginały, pomyślałam o michałowym „nic to” i postanowiłam nabyć. Mimo, że obiecałam sobie bojkotować książki Znaku, bo wydawnictwo bardzo nieładnie obeszło się z Glogerami. Uznałam jednak, że chęć zapoznania się z dobrą, jak sądziłam, książką, powinna być silniejsza niż głupie uprzedzenia.

Jak się myliłam… jak wydawnictwo pójdzie tym tropem i wszystkie „hity” będą na takim poziomie rychło zaszkodzi sobie bardziej niż uczyniłby to najpopularniejszy Gloger.

Ale od początku… Książka ma być świetnym studium psychologii człowieka postawionego w sytuacji bezpośredniego narażenia życia… Kodeks karny depenalizuje w określonych sytuacjach zbrodnię zabójstwa, taką sytuacją jest chociażby kontratyp obrony koniecznej… ale udowodnienie, że miał on miejsce jest niezwykle trudne, wiele zależy od interpretacji setnych sekund, decydujących o czyimś być lub nie być.

Specyficzną sytuację mamy w tej książce, mamy w niej znaleźć odpowiedź na pytanie, na co stać człowieka, któremu życiu grozi niebezpieczeństwo, jak wiele jest w stanie zrobić, determinowany przez instynkt przetrwania. Bo oto statek „Cesarzowa Aleksandra”, ochrzczony tak na cześć Carycy Aleksandry, żony ostatniego Cara Rosji Mikołaja II tonie wskutek tajemniczej eksplozji, na statku wybucha panika, kto ma problem z wyobrażeniem sobie tego niech sięgnie pamięcią do analogicznych scen z filmu „Titanic”, wszyscy walczą o miejsce w szalupie, co jest równoznaczne z przeżyciem, ale czy na pewno?
Takich scen w Titanicu nie widzieliśmy szalupy zostały szybko wyłowione, tymczasem książka „Zgubieni” opisuje losy czterdziestu osób, które przeżyły katastrofę statku i dryfują po oceanie czekając na ratunek, wraz z upływem czasu powoli tracą nadzieję, ale instynkt przetrwania jest bezwzględny, a łódź jest przeciążona…

Możecie sobie wyobrazić co będzie dalej…


Czuję się oszukana… miałam mieć studium psychologiczne a dostałam przydługą, przynudną opowieść o czterdziestu ludziach w łódce, spodziewałam się dramatyzmu, tgo, że się przejmę… że będą przeżywać, a może nawet nie będę mogła usnąć z emocji…. Usnąć mogłam jak najbardziej… a nawet sprzyjała zasypianiu.

Szczerze mówiąc wynudziłam się jak mops… zero emocji, zazdrościłam wręcz osobom w łódce bezpośredniej bliskości akwenu i możliwości utopienia się… miałam szczerą ochotę utopić chociaż książkę…

Pomysł był świetny, dawał ogromne pole do popisu… ale wykonanie… moim zdaniem bardzo kiepskie.

Nie polecam…

31 komentarzy:

  1. A tyle świetnych recenzji tej książki się naczytałam. No, ale chyba jednak poczekam na bibliotekę. Kasiek, czytaj Cherezińską nową. 700 stron, a czyta się jak 70.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie będę ukrywać - bardzo mnie zmartwiłaś. Żywiłam co do tej książki ogromne nadzieje, pozytywne recenzje chłonęłam niczym gąbka i już na dniach miałam wydać te nieszczęsne 40 złotych, by zatopić się w tej, ponoć, niebanalnej historii.
    A teraz? Teraz jestem w kropce. Na złą realizację i 40 ludzi w łódce nie wydam ostatniego grosza. Chyba uchroniłaś mnie właśnie przed ogromnym rozczarowaniem. Dziękuję! Choć książkę pewnie i tak przeczytam, z czystej ciekawości, na pewno zaczekam aż zdobędę ją w bibliotece.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może akurat by Wam się podobało. ale ja radziłabym skorzystać z biblioteki coby kasy nie żałować

      Usuń
  3. hmmm a pomyśleć, że miałam ochotę na tę książkę
    teraz się jednak 2x zastanowię

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie słyszałam o tej książce i jak widać nic nie straciłam. A co do pierwszego komentarza, to również polecam nową Cherezińską, bardzo ciekawa lektura.;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Podpisuję się pod Twoją recenzją całą sobą - książkę oceniłam również bardzo surowo. Zbyt wiele zostało obiecane czytelnikowi - rekomendowana przez J.M. Coetzee, świetny temat, wysokie oceny i zakup praw autorskich do "Zgubionych" przez wiele krajów, a jednak nie wyszło. Szkoda :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetna recenzja! Jak zresztą większość, które napisałaś. :)

    A książkę mam na półce i trochę się do niej zniechęciłam...

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Przy końcówce wyobraziłam sobie Ciebie jak siedzisz w szalupie i topisz tą nieszczęsną książkę, zaczęłam się śmiać jaki głupol jakiś i mi aż herbatka malinowa nosem poszła :P:P

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja zwaliłam wszystko na wiktoriańskie obyczaje - oni nawet wyrzucając się za burtę mieli kij w tyłku ;) Większość recenzji jednak optuje za tym, że jest to ciekawa pozycja ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zalezy od wieku, Grace byla juz mniej wiktorianska

      Usuń
  9. Nie widziałam tej książki ani nie słyszałam o niej. Przynajmniej będę wiedzieć żeby nie zwracać na nią dalej uwagi :D.

    OdpowiedzUsuń
  10. Książka zbiera dość skrajne opinie, jednym się podoba, inni są rozczarowani. Tych rozczarowanych jest chyba więcej, ale nęci mnie ta powieść. Najwyżej też będę pomstować :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chetnie Twoja opinie przeczytam :)

      Usuń
    2. Jestem ciekawa z czego to wynika, ale im więcej negatywnych recenzji tej książki tym większą ochotę mam na jej poznanie. Masochizm chyba jakiś :P

      Usuń
    3. normalne - chęć sprawdzenia

      Usuń
  11. Okładka bardzo mi się spodobała, ale gdy przeczytałam Twoja recenzję to zniechęciłam się. Nie lubię, gdy w książka nie jest "zrealizowana" tak jak powinna. Przydługa, nudna opowieść? Coś zdecydowanie nie dla mnie. Zero emocji, nudna, że można zasypiać. Zdecydowanie nie dla mnie, więc sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  12. A opis zapowiadał całkiem przyjemną lekturę... Szkoda, że nie wyszło. Najbardziej nie mogę przeboleć, kiedy widać, że książka ma potencjał, że autor miał świetny pomysł, a wykonanie woła o pomstę do nieba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo robienie smaka na dobra książkę a później sprawienie zawodu to zbrodnia a co najmniej, wielkie świństwo

      Usuń
  13. Na LC miałam tę książkę na półce 'chcę mieć', teraz przeniosłam na półkę 'chcę przeczytać', za chwilę pewnie całkiem usunę z biblioteczki ;) Czego jak czego, ale spać przy książce to ja nie lubię, a z tego co przeczytałam, pozycja ta sprzyja zasypianiu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dlaczego ja nie umiem z lc usunac ksiazki??

      Usuń
    2. No jak to nie umiesz? Klikasz na książkę którą masz na swojej półce w biblioteczce i na czerwony krzyżyk po prawej stronie i po krzyku ;)

      Usuń
  14. Co czytelnik to inne gusta :) mi się akurat książki spodobała (jakoś tak z wiekiem zaczynam doceniać "ospałą" akcję i nawet ostatnio Konwickiego chwalę, za co wcześniej gromiłam.. ot, zmienność ludzka :D ), ale ciekawostką jest że początek miałam taki sam - zobaczyłam ją w zapowiedziach, z tą świetną okładką oryginału i zaintrygowała mnie - a polska okładka jest fatalna i tłumaczenie tytułu niepotrzebnie zmienione..

    OdpowiedzUsuń
  15. Dziękuję za wymieniankową niespodziankę, baaaardzo dziękuję:)Pozdrawiam KoDasia

    OdpowiedzUsuń
  16. Serdecznie zapraszam do wzięcia udziału w konkursie na moim blogu. Do wygrania powieść naszej rodzimej autorki o temacie, który chyba wszystkich nas się tyczy - "Blogostan"
    Szczegóły: http://zlodziejkaksiazek.blogspot.com/2012/07/konkurs-czym-jest-dla-ciebie-blog.html

    OdpowiedzUsuń
  17. Z Turbii? Niedaleko Stalowej Woli?

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.