Strony

niedziela, 12 sierpnia 2012

"Do następnych mistrzostw" - Eshkol Nevo

Eshkol Nevo - obiecujący izraelski pisarz młodego pokolenia. Piłka, piwko i... prawdziwa przyjaźń. To była prawdziwa przyjaźń. Wszyscy czterej chodzili razem do szkoły w Hajfie, wszyscy przeprowadzili się do Tel Awiwu. Nie wyobrażali sobie życia bez siebie. A najbardziej ze wszystkiego kochali wspólnie oglądać mecze piłki nożnej. Podczas finału Pucharu Świata w 1998 roku każdy zapisał swoje marzenia na karteczkach, które przeleżały w ukryciu cztery lata, do następnych mistrzostw. Przez ten czas zmieniło się właściwie wszystko. Marzenia się spełniły, ale w najprzewrotniejszy z możliwych sposobów. Kumple oglądający mecz i popijający piwko na kanapie? Już nigdy nie będzie to dla was banalny stereotyp.


 Nie Miała Baba kłopotu sprawiła sobie znajomych.

Powiem Wam jestem zła, zaplanowałam sobie miłą, leniwą niedzielę i znowu nic z tego nie wyszło. Owszem od początku wiedziałam, że będę chciała spędzić ją we fragmencie z bratem, który przyjechał z moją bratową(jeszcze wciąż In spe), ale później oczyma wyobraźni widziałam siebie z kawą, książką i łóżkiem. Niestety. Kolejna niedziela, która nie pomogła mi nadgonić zaległości recenzyjnych.
Naprawdę ustalę dni i godziny kiedy przyjmuję na widzenia, bo po prostu mam cholera jasna swoje zajęcia, mam obowiązki, a nie umiem nikogo wyprosić z domu. A po głowie mi się kołacze żydowskie powiedzenie. Gość w dom, Bóg wie po co…


Ale nie chcę Wam wylewać frustracji…. Skądże. Wręcz przeciwnie, chcę się podzielić z Wami refleksją z lektury książki, która była mi lekturą podróżną w drodze z pracy do domu. Aż wreszcie w piątek, późnym wieczorem – czekając na brata i w sobotę w wolnych chwilach doczytałam. O przyjaciołach, niekoniecznie z boiska, ale w ten deseń.

Okładka kojarzy mi się z ogórkami kiszonymi, nic na to nie poradzę, całkiem prawdopodobne, że chrupałam małosolnego, gdy pierwszy raz ją zobaczyłam. Czterech facetów w słoiku. Bardzo urodziwi są… Nie pasują do tej historii, pasują do słitaśnego serialu o pięknych i bogatych. Tymczasem…

Książka jest bardzo, bardzo tematyczna, właśnie zakończyliśmy Mistrzostwa, wprawdzie Europy, nie świata, ale zawsze Mistrzostwa, być może ktoś się zastanawia gdzie będzie za cztery lata, lub nawet za dwa, gdy zacznie się Mundial. Ja osobiście przestałam snuć takie wizje, gdyż rodzony mój Tatuś onegdaj, podczas ceremonii otwarcia Zimowych IO gdy byłam w LO usilnie namawiał mnie do oglądania, bo może podczas następnego otwarcia będę mężatką…  zniechęciło mnie to do snucia planów, układania listy do odfajkowania.

Ale na pomysł spisania planów, celów do osiągnięcia wpadają czterej przyjaciele z Hajfy, których los rzucił do Tel Awiwu. Cztery osoby, zupełnie różne – podkreśłmy to, być może  będziecie się zastanawiać co ich trzyma w kupie, wciąż i mimo wszystko. Wtedy spójrzcie po swoich przyjaciołach i na trzeźwo rozważcie, czy Wasza przyjaźń nie ma elementów „wbrew zdrowemu rozsądkowi”.

To książka o takiej właśnie przyjaźni, wbrew przeciwnościom losu, czasami wbrew sobie. Dziwiłam się poszczególnym bohaterom, dlaczego nie wzięli nie spakowali walizek i nie wynieśli się z tej piaskownicy, gdy przyjaciele, nie zawsze zachowywali się jak przyjaciele, gdy zamiast pomagać, kopali poniżej pasa, rujnowali, lub psuli. Dlaczego?

Dla mnie ta książka to poruszająca opowieść o przyjaźni, takie przypomnienie co trzyma nas przy zdrowych zmysłach.

Wbrew pozorom nie jest to książka poświęcona piłce nożnej, autor wykorzystuje motyw spotkania przy meczach, jako element będący punktem wyjścia opowieści. To pretekst do opowiedzenia historii z dosyć zawiłą fabułą, bo tu dygresja, tam retrospekcja, nie zdążamy po fragmencie prostej, od punktu A do punktu B, zdążamy tam drogą z licznymi odgałęzieniami, zakrętami, czasami mkniemy jak po górskiej serpentynie.

Pewnie nie każdemu taki styl będzie odpowiadał. Mi odpowiadał bardzo, powroty mijały mi błyskawicznie… i ucieszyłam się, że nadszedł weekend i mogłam poświęcić tej książce cały swój czas. Niestety jest też minus. Już ją skończyłam. A szkoda…. Ruszyła mnie. Naprawdę mnie ruszyła…

6 komentarzy:

  1. Mam ją w planach - do tej pory raczej dlatego, że jestem fanką mistrzostw, ale po Twojej zachęcie przeskakuje o parę oczek ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak myslalam, ze wiele osob skresli, ja nieslusznie przez tytul

      Usuń
  2. Hahahha, Twój tata jest rozbrajający :)))

    Fajnie, że tak odebrałaś tę książkę - planuję ją przeczytać i choć miałam nadzieję, że będzie tam więcej piłki i tak podoba mi się sam zamysł. Myślę, że - jak zwykle - odbiorę ją podobnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Tatus to kopalnia zlotych mysli :P


      Az ciekawaa jestem czy odczucia bedziemy mialy kompatybilne :P

      Usuń
  3. Ja też jak spojrzałam na okładkę, miałam pierwsze skojarzenie z małosolnymi. :)

    Myślałam, że to książka typowo piłkarska w klimacie, a tu proszę, jednak nie. To chyba dobra lektura dla mnie, bo o mim przyjaźniach zdecydowanie nie można powiedzieć, że są całkowicie zdroworozsądkowe. :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I wszamalam obiad i mam ochote na malosolne juz....

      Usuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.