Strony

sobota, 11 sierpnia 2012

"Fanaberie" - Jolanta Wrońska

Klara Werner, piękna właścicielka świetnie prosperującej sieci cukierni, ma kłopoty. Obiecujący adorator właśnie okazał się nieporozumieniem, udziałowcy przestają jej ufać, a na dodatek na firmę ostrzy sobie zęby bezwzględny rekin biznesu Arnold Lejman. Klara kiedyś odrzuciła jego względy – teraz musi za to zapłacić. Ale od czego są przyjaciele oraz dorastające dzieci Klary, których sprytu i samodzielności chyba nie doceniała. Czy uda jej się uratować firmę, ujść cało z finansowych tarapatów i nie popaść w inne, tym razem miłosne? Emocjonujące rozgrywki biznesowo-uczuciowe, żywy język i barwne tło obyczajowe współczesnej Polski –debiut Jolanty Wrońskiej to znakomita powieść nie tylko dla bizneswoman


 Powoli wracam do życia. Chwilowy zastój na blogu spowodowany jest kilkoma czynnikami, które łączy ślub mojego ukochanego brata, za równy tydzień. W związku z tym ważnym, rodzinnym wydarzeniem biorę urlop. Roboty po pachy, więc po godzinach zostaję i staram się obrobić jak mogę. Staram się również zamaskować wygląd nieprzystosowanego do życia dziobaka, przeto w ubiegłym tygodniu nawiedzałam okulistę, optyka oraz koleżankę, która zrobiła mi śliczne paznokcie. Efekt tego pracowitego tygodnia, to permanentne niewyspanie i brak czasu na wszystko. Z jedzeniem i pisaniem włącznie. Na czytanie czas jeszcze znajduję. Nie jem czytam. Bo żyję miłością. Do literatury.

A czytam dwie naprawdę dobre książki. Dzisiejszego sobotniego, deszczowego ranka jedną skończyłam. Przedpremierowe „Fanaberie” już za mną. Niestety.

Patrząc na okładkę spodziewałam się, bądźmy szczerzy, kolejnej książki ze słodkościami w tle. Zakładania jakiejś cukierni, sklepiku. Początek książki utwierdził mnie w tym oczekiwaniu, już widziałam, oczyma wyobraźni, poszukiwanie nowego celu, miejsca i jakąś miejscowość, oczywiście Pipidówkę, która oczaruje bohaterkę w jednej sekundzie, otworzy tam jakąś działalność gospodarczą, znajdzie nowych przyjaciół, miłość, a na końcu będą się sypały płatki róż, konfetti itp. Tymczasem dostałam książkę, która wymaga myślenia… biorąc pod uwagę współczesny trend w czytadłach, których akapity poświęcone są opisom erotycznych uniesień i zwykle płytkie są jak staw w środku upalnego lata, mam zagwozdkę. Jak zaszufladkować „Fanaberie”. Książka dla kobiet, które umieją myśleć? Bzdura, w pracy non stop słyszę, że takich nie ma :P Więc książka dla kogo?  Przekonajcie się sami. Dajcie się porwać.

Jeśli ktoś powie, ze ta książka jest lekka, narazi się na gnie licznej rzeszy studentów borykających się z prawem handlowym. Kodeks spółek handlowych odgrywa sporą rolę, bowiem Klara, główna bohaterka jest właścicielką spółki „Fanaberie”, postanowiła zaryzykować sytuację spółki i w swoich rodzinnych Szombierkach, dzielnicy Bytomia stworzyć pewną inicjatywę społeczną, mimo że celebryci lubią bawić się w dobroczynność to jednak akcjonariusze „Fanaberii” nie patrzą na ten krok przychylnym okiem. Niejaki Lejman, postanawia wykorzystać te nastroje i przejąć spółkę, pozbawić Klarę wszystkiego na co w pocie czoła pracowała.  Puścić ją z torbami. Nie przewiduje jednak, ze Klara jest silna, jako dziecko została porzucona kolejno przez ojca i matkę, zajęli się nią dziadkowie(też nie do końca biologiczni) po mieczu. Twarde, zahartowane przez życie i wojnę śląskie małżeństwo, ten projekt w Szombierkach ma być w pewnym sensie hołdem dla dziadków, którym zawdzięcza to kim jest. A jest, tak jak głosi okładka, twardą babką, na której zęby połamie, lub przynajmniej zetrze taki rekin biznesu jak Lejman.
Ale nie obejdzie się bez zwrotów akcji, napiętych jak postronki nerwów i dla niektórych zagmatwanych wykładów o spółkach.
Osobiście książka była dla mnie synonimem mile spędzonego czasu, gdy po wielu godzinach absencji wracałam do domu i siadałam z kubkiem gorącej herbaty i plikiem kartek, któ®e zabierały mnie w sam środek biznesowej intrygi. Nie tylko biznesowej, bo sympatyczny, aczkolwiek, mimo wszystko poboczny wątek miłosny też jest. I to nie jeden.

Wprawdzie na początku miałam problem z odnalezieniem się w tłumie nowych twarzy, nowych miejsc, ale dosyć szybko idzie się połapać who is who. A Ci „dobrzy” bohaterowi zyskują sympatię.

Nic nie jest idealne, ta książka też nie. Moim zdaniem akcja jest prowadzona nierówno, czasami przez kilka stron jesteśmy świadkami rozmowy i nic się nie dzieje, a później mamy nagły zwrot akcji, mocny akcent w liczbie mnogiej. Zresztą moim zdaniem kilka sytuacji zostało przez autorkę potraktowane powierzchownie, po niektórych zostały pytania „Dlaczego”. Kilka takich niedosytów było.

Ale całość książki oceniam jak najbardziej In plus.
Polecam Wam tą jesienną już premierę, naszykujcie kubek pysznej gorącej herbaty(ja rekomendują np. Mandarynkową) i skupcie uwagę oraz dajcie się porwać.

5 komentarzy:

  1. raczej nie sięgnę, nie zainteresował mnie ten tytuł

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytadło dla kobiet umiejących myśleć. Takich lektur czasem poszukuję i jak dotąd nie ma ich zbyt wiele. Fanie, że ta luka się wypełnia. Mimo zachęcającej recenzji nie jestem jednak w pełni przekonana do książki. Kwestie biznesowe i prawo handlowe to tematy, które strasznie mnie nudzą. Na takie wstawki nie bardzo mam ochotę. :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam i też mi się bardzo podobało. Jak na debiut książka jest naprawdę dobra. Czyta się szybko, nawet nie wiem, kiedy skończyłam ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autorka obiecujaco zaczyna. Jak na debiut i nie tylko, bardzo dobrze

      Usuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.