Strony

czwartek, 6 grudnia 2012

"Kamienica przy Kruczej" - Maria Ulatowska

Krucza 46 – wspólny adres, od którego zaczyna się każda historia w tej książce. Dzieje zwykłych ludzi na tle czasów, w których przyszło im żyć. Losy mieszkańców pewnej warszawskiej kamienicy od roku 1937 do końca XX wieku. Tosię i Piotra wiele dzieliło, ale łączył adres, który w ich świadomości został na zawsze. Przedzierając się przez wojnę, okupację, powstanie, lata powojenne i wszystkie przemiany dziejowe, starali się zwyciężać okropności dnia codziennego. Miłość, trudne wybory, rozstania, walka o przetrwanie i o zachowanie własnej tożsamości – szukali własnego szczęścia bez względu na wszystko. I najważniejsze – z optymizmem, dzięki któremu wszystko może się udać. A czasami… uda się coś, o czym nie śmiało się nawet marzyć.

 Z literaturą polską są problemy. Nieważne, że 99 na 100 przypadków, okazuje się, że to dobre książki, to jednak człowiek pamięta ten 1% i się zraża… Zwłaszcza, gdy obrażony autor, wyśle nam list z „uprzejmościami”. Trzeba być odważnym człowiekiem, żeby czytać polskich autorów!  A brać się za książkę Autorki, której czytałam tylko jedną książkę, a moje refleksje po lekturze nie były za dobre.   Ale coś mnie ciągnęło do „Kamienicy przy Kruczej”… co? Nie wiem. Okładka obiecywała kilka historii, więc uznałam, że będzie to zbiór opowiadań o różnych osobach, które łączy tylko adres, a taka konstrukcja… nie do końca mi leży. Nie jestem fanką Warszawy, jestem prosta dziewucha ze wsi, mogę nie czuć ducha miasta. Wiec dlaczego wzięłam się za tą książkę? Gdyby ktoś zapytał mnie o to dwa dni temu, odpowiedziałabym, że nie mam zielonego pojęcia… Nie miałam żadnych większych oczekiwań, owszem – wzrok przyciągała ładna okładka, ale nigdy bym nie sądziła, że za tak ładną, spokojną okładką kryje się taka piękna historia!

Autorka bawi się historią, skacze po czaso-przestrzeni. Ale mimo dość luźno potraktowanej chronologii czytelnik nie będzie miał problemów z orientacją, wszystko jest czytelnie poopisywane. Nie ma też problemu z miejscem akcji, wszystko toczy się wokół tytułowej Kamienicy przy ulicy Kruczej w Warszawie.
Pamiętacie, kultowy już serial Dom? Według mnie jeden ze wspanialszych seriali, zabawny, wzruszający, cudo polskiej telewizji. Ja oglądam za każdym razem gdy TVP serwuje nam powtórki. Według mnie ta książka ma klimat tego serialu! Czytając, miałam przed oczami ów dom przy ulicy Złotej, mieszkańców, uwikłanych w wielką historię, ale także swoje prywatne małe dramaty. Dodatkowo mamy tutaj to, czego nie mieliśmy w serialu. Losy bohaterów podczas wojny. Umieszczenie akcji podczas II wojny światowej, w Warszawie, jest ryzykowne, bo owszem mamy duży potencjał, mamy dramaty, mnóstwo wydarzeń, ale można otrzeć się o banał, o zbyt duży patos, który sprawi, że książka będzie nadmuchana, napuszona.  A tutaj Autorka poszalała, mamy wątek żydowski, więc dramat holocaustu, motyw rozłączonych kochanków, dramat Warszawy pod okupacją, Powstanie Warszawskie, później jego upadek i exodus. Ładunek dramatyzmu jest ogromny.
Losy powojenne toczą się dookoła Tosi, córki mieszanego małżeństwa Żyda – Szymona i katoliczki – Magdaleny, którzy na początku wojny, w trosce o córeczkę porzucają ją na progu sąsiadów, aby zapewnić jej chociaż minimalne bezpieczeństwo. Sami – rozpływają się w wojennej zawierusze. Tosia rośnie, kochana, rozpieszczana przez przybranych rodziców, którzy gdy dziewczynka ma dziesięć lat decydują się powiedzieć jej prawdę. Wtedy jeszcze nie rozpowszechniono, w takim stopniu jak dziś, konfliktu dziecko-rodzic, więc Tosia nie wie, że powinna się buntować, pyskować rodzicom, uciekać z domu. Kocha swoich rodziców i niewiele zmienia fakt, że nie łączą jej z nimi więzy krwi.
Dziewczynka dorasta, ponosi porażki, odkrywa pasje, realizuje marzenia. Ma kochającą rodzinę, marzy o miłości idealnej. W końcu jest zmuszona porzucić swój dom rodzinny przy Kruczej. Zakłada własną rodzinę, w sposób jakże odmienny od tego, jaki wybrała kilkanaście lat wcześniej jej matka.
Równolegle obserwujemy losy Piotra, który w czasie wojny traci całą rodzinę, jako młody chłopak zostaje prawie zupełnie sam z ciotką i ukochanym psem. Po klęsce Powstania przemierza prawie całą Europę. Poharatany przez wojenne doświadczenia, przypadkiem spotyka kobietę, którą postanawia uczynić swoją żoną. Wychodzi z założenia, że we dwójkę, łatwiej będzie dźwigać powojenną traumę. On również zakłada rodzinę i wraca na Kruczą. Zaczyna się powojenna rzeczywistość. Proza życia w Polsce Ludowej.

Nie chcę Wam streszczać tej książki, bo niespodzianki dodają jej wiele uroków. To, że dla mnie była pełna zwrotów akcji, gdy już mi się wydawało, że wszystko wychodzi na prostą – bach! Zwrot akcji. Ale naturalny – bez obaw.
Jest mi smutno, że mam już lekturę za sobą, była mi bardzo miłą i wierną towarzyszką w chorobie. Czyta się bardzo przyjemnie. Chyba muszę Mikołaja poprosić o inne książki Autorki. Zwłaszcza, że w „kamienicy” mamy odniesienia do wcześniejszych powieści. Ja czytałam tylko jedną i ten brak wiedzy, raczej mi nie przeszkadzał w prawidłowym odbiorze,  te odniesienia dotyczą bohaterów drugoplanowych, więc naprawdę w niczym to nie wadzi.

Chciałabym bardzo gorąco polecić tą książkę nie tylko wielbicielkom romansów, ale przede wszystkim fankom i fanom powieści obyczajowych, bowiem mamy tutaj ponad pół wieku historii niezłomnego miasta, które swoje miano zawdzięcza mieszkańcom, którzy nie dają się przeciwnościom losu. Jeśli ktoś lubi – tak jak ja – serial Dom, to dla Niego również jest to pozycja obowiązkowa.
Według mnie „Kamienica przy Kruczej” to kawał dobrej prozy, naszej polskiej, bez zbędnego patosu, bez pustej gadaniny. Napisane w ciekawym stylu, poruszającym i angażującym czytelnika w losy bohaterów. Co się będę jeszcze rozpisywać… Polecam!!

25 komentarzy:

  1. Cieszę się, że Ci się podobała ta książka. Sama mam ja w planach razem z dwutomem o Sosnówce, a recenzje traktują twórczość Ulatowskiej bardzo różnie, jedni są zachwyceni, inni uważają, że książki są bardzo słabe i tych niestety spotkałam więcej. Dlatego każda pozytywna recenzja tej książki utwierdza mnie w przekonaniu, że jednak warto ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam tylko drugą część Sosnówki i mialam sporo zastrzeżeń, natomiast tutaj zupełnie inna reakcja. Więc nie dziwię się sprzecznym informacjom w internecie. Pozostaje własne zdanie sobie wyrobić :_)

      Usuń
  2. Ja ostanio miałam problem z książkami tej autorki-kazda kolejna była gorsza od poprzedniej...Może ta będzie kolejną szansą ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam się, że po tym drugim tomie Sosnówki, sama miałam obawy, cieszę się, że się nie potwierdziły.

      Usuń
  3. Nie podobała mi się.Po lekturze byłam zmęczona,tak dużo było błędów,które rzucały się w oczy .Zaczynanie zdań od że,ale,a,i drażniło mnie okropnie/nie tak mnie uczono/.Miałam wrażenie,że tę powieść pisała uczennica z podstawówki,a nie dojrzała skądinąd autorka.Ta książka to niestety nie moja bajka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co mam na takie dictum odpisać? No rozumiem :) nie każdemu, wszystko się podoba. Mnie zauroczyło, Ciebie wkurzyło. Bywa :) W tym wypadku, mamy zupełnie różne odczucia, ale przecież to jedna z zalet blogowania :)

      Usuń
  4. Mam w planach!! :D Zarezerwowałam w bibliotece i czekam na swoją kolej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ps. ale ładnie tu u Ciebie się zrobiło..:)

      Usuń
    2. Masz dobrze zaopatrzoną bibliotekę :)


      A szata blogowa, to odpowiedź na zbliżające się Święta, chciałam żeby było ciepło i klimatycznie. :)

      Usuń
  5. Aktualnie sobie podczytuję - i póki co jest całkiem nieźle. A w porównaniu do "Sosnówki" to nawet bardzo dobrze;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli Sosnówka niech bedzie pierwszymi kotami co za płoty poszły. Mam nadzieję, że moja biblioteka nabędzie inne książke p. Marii, bo mam ochotę. Wtedy zobaczymy, czy Sosnówka była wyjątkiem, czy Kamienica ;)

      Usuń
  6. to jedna z lepszych książek, z jakimi ostatnio miałam do czynienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To cieszę się, że nie tylko ja miałam takie pozytywne odczucia :)

      Usuń
  7. Ja nie czytałam żadnej książki tej autorki,więc nie będę miała do czego przyrównać.A książkę właśnie wczoraj przytachałam z biblioteki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To do książki podejdziesz bez uprzedzeń i bez nadmiernych oczekiwań. Wychodzisz z zerowej pozycji :)

      Usuń
  8. Bardzo chcę przeczytać, bo czytałam już Ulatowskiej "Przypadki pani Eustasztyny" i byłam zachwycona, świetnie się przy tej książce bawiłam :) Pośmiać się można, humor poprawić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musze w bibliotece poszukać, skoro polecasz Eustaszynę :)

      Usuń
  9. Nie miałam dotychczas styczności z twórczością pani Marii Ulatowskiej, ale na tę książkę mam ochotę od dnia jej premiery :) na pewno przeczytam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba dobra pozycja na pierwszy raz z prozą p. Ulatowskiej

      Usuń
  10. ja czytałam Sosnowe Dziedzictwo,Pensjonat Sosnówka i Całkiem nowe życie i co.....? jestem zachwycona!!!!!!!! relaks pełną gębą

    OdpowiedzUsuń
  11. Moim zdaniem książka bardzo dobra - nie banalna, a zarazem "polska historia" nie dominuje i nie przytłacza w całej treści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkowicie się zgadzam. Uważam tę książkę za udaną i wartą lektury :)

      Usuń
  12. Witam! Mnie bardzo się podobało, fajnie się czytało i szybko, dwa wieczory:) Mam pytanie, czy Pensjonat Sosnówka to dalsze czy wcześniejsze części Kamienicy przy Kruczej? Chciałabym przeczytać dalsze części Kamienicy, jeśli są takie?
    Pozdrawiam Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ile wiem, ku memu wielkiemu zasmuceniu - nie ma

      Usuń
    2. A taką miałam nadzieję...:) Nabrałam ochoty, no ale cóż, wszystko co dobre szybko się kończy:) Pozdrawiam cieplutko:)

      Usuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.