Strony

wtorek, 5 lutego 2013

"Jedyna prawda" - Olle Lönnaeus

Zimowa noc, nad skańską równiną szaleje śnieżyca. Joel Lindgren dostaje telefon. Słyszy głos swojego ojca, Mårtena, z którym nie miał kontaktu od dwudziestu lat. Joel nie potrafi zlekceważyć tej rozmowy, więc wyrusza przez zamieć do rodzinnego miasteczka Tomelilla, gdzie mieszka Mårten. Znajduje go wiszącego na haku pod sufitem. Na ścianie widnieje napis namalowany czerwoną farbą: Ghadab Allah – Gniew Boga. Mårten Lindgren zwrócił na siebie uwagę opinii publicznej kilka lat wcześniej, gdy na swoim obrazie przedstawił proroka Mahometa pod postacią świni. Według wszelkich poszlak teraz przyszło mu zapłacić za swój czyn. Kiedy policja zatrzymuje podejrzanego o zabójstwo, inspektor kryminalna Fatima al-Husseini zostaje wyznaczona do prowadzenia przesłuchań. Jej spotkania z fanatycznym Osamą al-Dinem przeradzają się w psychologiczne starcie o to, czym jest prawa i kłamstwo, a czym dobro i zło. Więzy krwi, od których Joel całkowicie się odciął, dają o sobie znać. Kim właściwie był jego ojciec, którego przez całe życie tak nienawidził? Krętaczem, przemytnikiem, niewydarzonym artystą? Im więcej się dowiaduje, tym mniej rozumie. Czy prawda jest tylko jedna, czy może istnieje ich więcej? Jedyna prawda zabiera nas w mroczny, zimowy i surowy krajobraz południowej Szwecji, pełen osobliwych postaci, gdzie napięcie kipi pod powierzchnią, a tęsknota i bezbronność ludzi stają się wręcz namacalne.


Długo leżała na półce „Jedyna prawda” nim sobie o niej przypomniałam. Obwiniam za to pracowa papiery, które ją niemalże pogrzebały. Podświadomie bałam się również tej powieści. Czytałam o niej sporo pełnych sceptycyzmu opinii, a mało kto chce czytać książkę podejrzewając, że jest słaba. Ale nabrała w końcu mocy urzędowej i zaczęłam ją czytać. Kocham skandynawskie kryminały za ten klimat. Nie mogłam też lepszej pory wybrać, wczoraj gdy wracałam do domu sypał gęsty śnieg i drogi były białe. Wypisz wymaluj jak w książce.

Pewnej nocy, podczas burzy śnieżnej zostaje zamordowane Marten Lindgren, wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że zabił go jakiś ekstremista islamski, bowiem Marten zdobył „sławę” jako malarz, który namalował proroka Mahometa pod postacią świni co oburzyło cały islamski świat. W wyjaśnienie tej sprawy angażuje się Fatima – policjanta, wierząca muzułmanka. Cała sprawa bezpośrednio dotyka syna Martena Joela, który przed laty uciekł od ojca, teraz wrócił, ale unikał jak mógł ojca, ale w noc zabójstwa udaje się do jego domu ze strzelbą i siekierą. Czy jego wersji wydarzeń można wierzyć? Na jaw wychodzą coraz to nowe fakty z życia mieszkańców miasteczka, a także policja dowiaduje się o planach islamskich terrorystów. Czy sprawy są w jakiś sposób ze sobą powiązane?

Mi książka się spodobała, czytało mi się ją bardzo dobrze i bardzo szybko(około doby wliczając w to liczne wyjścia i sporo snu). To kolejny kryminał poruszający problem zalewającego nas islamu i zagrożenia terrorystycznego ze strony radykalnych wyznawców tej religii, zapewne więc osoby sympatyzujące z islamem, uważające że bomby, zamachy to bajka o złym wilku mogą uważać książkę za stek kłamstw i próbę zdyskredytowania religii. Moim zdaniem książka jest wyważona. Autor nie zanudza nas tematem, nie snuje wielostronicowych wywodów na temat islamu. Plus!!

Ciekawym jest motyw z synem powracającym po latach, życie w domu rodzinnym było traumą, uciekł w świat, gdzie życie też go nie rozpieszczało, rozstał się z żoną i wrócił w rodzinne strony. Dlaczego? Czy czytelnik, po sposobie w jaki myśli o ojcu, po wspomnieniach jakie przywołuje, nie ma prawa podejrzewać, że oto przybył, by wyrównać rachunki?

Muzułmanka Fatima w służbie niewiernych. Też ciekawy wątek, moim zdaniem, najbardziej tajemniczy i tylko muśnięty, ale wiadomo że nie można w kryminale rozłożyć każdej postaci na czynniki pierwsze, bo brakłoby miejsca na zagadkę. Gdyby to była seria powieści w których Fatima śledzi zbrodnie, wtedy co innego.

Reasumując, polecam „Jedyną prawdę” czytałam wiele opinii, mówiących, że jest to kiepski kryminał. Nie zgadzam się z takim stwierdzeniem, moim zdaniem jest różnica między średnia półką a dnem. „Jedyna prawda” nie jest arcydziełem, sposób w jaki autor prowadzi akcje i zwodzi czytelnika, nie jest wirtuozerią, ale moim zdaniem czytelnik nie wynudzi się, a może nowych rzeczy się dowiedzieć. Dodatkowo Skandynawia, z jej krajobrazem wprowadzi fajną atmosferę grozy.

6 komentarzy:

  1. Motyw powrotu po latach w rodzinne strony był też obecny w "Pokucie" tego autora. Książka ta przypadła mi do gustu, dlatego "Jedyną prawdę" mam w planach czytelniczych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam "Pokutę" faktycznie bł tam podobny motyw, nawet miałam o tym pisać... ;)

      Usuń
  2. "Pokuta" mi się nie podobała. Była to niezła obyczajówka, ale kiepski kryminał, a jako taki była promowana, więc na taki się nastawiłam. Dlatego ani "Wielkie serce Mike'a Larssona" , ani "Jedyna prawda" to nie są książki, które przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Pokuta" podobała mi się o wiele mniej, dlatego też bałam się "Jedynej prawdy", ale się miło zaskoczyłam.

      Usuń
  3. A ja mam ochotę na tę książkę, skoro nie wynudzę się przy niej, to czemu nie? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Książkę mam już za sobą i całkiem dobrze ją wspominam. Świetnie nakreślone relacje na linii ojciec- syn, ich konflikt narastający przez lata...

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.